Od września ukraińskie dzieci przebywające w Polsce będą mieć obowiązek uczęszczania do szkoły lub przedszkola. Jeśli rodzice nie zapiszą ich do właściwych placówek, nie dostaną świadczeń typu 800 czy 300 plus.
Ministerstwo Edukacji Narodowej szacuje, że w związku z powyższym w polskim systemie oświaty pojawi się dodatkowo nawet 80 tys. dzieci z Ukrainy.
Znaczna część z nich ma trafić do szkół podstawowych. I tak, między innymi dlatego, powstał projekt nowego rozporządzenia resortu edukacji. Ministerstwo chce liczebność istniejących już klas I-III zwiększyć nawet do 29 osób. Jeśli w klasie jest 25 dzieci, dyrektor będzie mógł dołączyć do niej czworo uczniów z Ukrainy, jeśli 26 – troje, a gdy 27 – dwoje.
29 uczniów w klasie. „To jakiś absurd”
Już teraz maksymalnie 25 maluchów może być w klasach I-III. Tylu uczy Joanna z Jeleniej Góry (woj. dolnośląskie) i nie ukrywa, że jest to trudne. – 29 osób w klasach I-III to jakiś absurd – komentuje w rozmowie z Interią.
– Ten pomysł jest po prostu szalony. Jak dotrzeć do każdego dziecka przy takiej liczbie? – zastanawia się nauczycielka. Przypomina, że w każdej klasie są jeszcze dzieci z opiniami, orzeczeniem o kształceniu specjalnym, a nie w każdej szkole są nauczyciele współorganizujący kształcenie. – Ktoś, kto takie rzeczy wymyśla, nigdy nie był w szkole. Niech przyjdzie i obserwuje jeden dzień klasę, w której są Ukraińcy, dzieci z opinią i orzeczeniem, a brakuje drugiego nauczyciela. Wtedy zobaczymy, czy tak chętnie będą wprowadzać zmiany – dodaje Joanna.
Nauczycielem współorganizującym w klasie III jest Kamila z Tarnowa (woj. małopolskie). – Proszę sobie wyobrazić – klasa, 23 osoby, w tym troje dzieci z orzeczeniami o potrzebie kształcenia specjalnego, trzy opinie z poradni psychologiczno-pedagogicznej, z czego jedna o nadpobudliwości psychoruchowej. Zostaje 17 uczniów, w tym połowa z różnym bagażem. Każde dziecko na innym etapie nauczania, każde z innymi zaległościami.
– Dorzućmy do tego jeszcze w tym przypadku szóstkę dzieci z Ukrainy, bo taki limit może być osiągnięty. Oni będą jedynie stratni – komentuje.
Na koniec wskazuje: – Rząd zamiast myśleć nad zmniejszeniem liczebności w klasach, co byłoby w jakimś stopniu ulgą, myśli wyłącznie jak przyoszczędzić. Już w tym momencie klasa, w której jest ponad 20 dzieci to za dużo. Idealnie byłoby, gdyby liczyła 18.
Trudności w nauczaniu dzieci z Ukrainy. „Potrzeba indywidualizacji”
Joanna mówi jeszcze: – Jestem za pomaganiem, ale to staje się już patologią. Polskie dzieci nie mają takiej opieki jak ukraińskie.
Jej doświadczenia są takie: – Uczniowie ukraińscy nie przykładają się do nauki, nie noszą potrzebnych rzeczy na lekcje. Oczekują, że wszystko dostaną, a to z biblioteki, a to z sekretariatu. Zarówno oni, jak i ich rodzice są bardzo roszczeniowi. Według nich wszystko im się należy, bo uciekli przed wojną. Nie tak powinna wyglądać pomoc.
Łukasz, nauczyciel informatyki w klasach I-III z województwa śląskiego zauważa, że u dzieci z Ukrainy jeszcze bardziej trzeba indywidualizować program edukacji.
– Pojawiają się bariery językowe – to raz. Dwa: często się okazuje, że u nich takiego przedmiotu jak informatyka nie ma. Myślą, że przychodzą sobie pograć w gry, a tu o dziwo trzeba się uczyć. Tym dzieciakom trzeba naprawdę poświęcić dużo uwagi, aby ich czegokolwiek nauczyć – stwierdza nauczyciel.
I podkreśla: – Przy większej liczbie uczniów ja nie będę w stanie podejść do każdego tak często, jak on by tego chciał. Lekcja się nie wydłuży, sale się nie rozciągną. Na zajęciach komputerowych przy jednym komputerze siedzą dwie osoby – teraz przy 10 komputerach będą siedzieć po trzy.
„Decyzja szkodliwa dla dzieci”
Sprawę komentuje nam jeszcze mama pierwszoklasisty, Izabela ze Śląska, która jest też nauczycielką w liceum. Warto podkreślić, że dzieci z Ukrainy dołączą też do szkół średnich – tam jednak limitów nie ma. Ukraińscy rodzice będą musieli zwrócić się do wydziałów edukacji w samorządach i to urzędnicy będą pomagać im szukać miejsca w szkołach. Oznacza to, że w tych placówkach w jednej klasie będzie mogło uczyć się nawet ponad 30 osób.
Pomysł zwiększenia liczebności klas Izabela komentuje następująco: – To decyzja szkodliwa dla dzieci. Im więcej uczniów w grupie, tym gorzej. Klasy pierwsze, które dopiero zaczynają przygodę ze szkołą, muszą czuć się zaopiekowane. Nauczyciel powinien mieć czas na pracę jeden na jeden, jeśli dziecko tego potrzebuje – dodaje.
Idealna liczba uczniów w klasie to w jej ocenie 15-17 osób.
Rozmawiamy też z polonistką, która uczy w klasach IV-VIII w Warszawie. – Tak jak w klasach młodszych, oprócz obcokrajowców, są u nas dzieci z orzeczeniami o potrzebie kształcenia specjalnego i opiniami. Rozumiem, że zwiększono limit od razu po wybuchu wojny, bo nie było innej możliwości, nikt nie był na to przygotowany. Teraz nie ma żadnego usprawiedliwienia dla takich pomysłów – ocenia Agnieszka.
– Wszystkie dzieci zasługują na godne warunki – dodaje. – Uważam, że konieczne jest włączenie dzieci ukraińskich do polskiego systemu edukacji. Tylko trzeba to robić z głową. Dla dobra wszystkich dzieci klasy powinny być mniej liczne. Zamiast trzech 29-osobowych klas, powinny być cztery po 22. Zwiększanie limitów spowoduje niechęć do dzieci ukraińskich – komentuje.
Rozporządzenie ma wejść w życie 1 września 2024 roku.