– Skala tego problemu jest na tyle poważna, że musimy zrobić coś dużego, ważnego i wieloresortowego, bo jeżeli tego nie zrobimy, to będziemy się mierzyć z poważniejszymi konsekwencjami w późniejszych latach. Amerykanie sprawdzili, że jeden dolar wydany na profilaktykę otyłości, daje sześć dolarów oszczędności w leczeniu otyłości i jej powikłań. Jeżeli dalej będziemy działać punktowo, silosowo, tak jak dotychczas jest to robione w Polsce w sprawie otyłości, to nie będziemy mieli efektu populacyjnego. Pokazują to wszystkie badania, na czele z raportem Najwyższej Izby Kontroli tego dotyczącym – podkreśla Marta Pawłowska, dyrektor Prezydium Partnerstwa na rzecz Profilaktyki i Leczenia Otyłości, MBA.
– Kraje, które sobie lepiej od nas radzą z problemem otyłości, rozpoczęły te działania systemowe 20 lat temu. Więc my mamy dziś 20 lat opóźnienia we wprowadzaniu takich rozwiązań – mówi Marta Pawłowska.
Ekspertka zaznacza, że państwa lepiej sobie radzące mają wspólny mianownik interwencji. –To są: strategia krajowa i strategie lokalne, współpraca międzysektorowa, edukacja i aktywizacja konsumencka, edukacja i aktywizacja szkolna, refundacja leków i bariatrii, refundacja porad dietetyka, o którą stale walczymy, refundacja psychoterapii i ubezpieczenia prywatne. Te wszystkie rozwiązania powinny być uwzględnione, jeżeli mówilibyśmy o systemowej, strategicznej i wielosektorowej polskiej drodze redukcji otyłości – wylicza Pawłowska.
– Zawsze powtarzam, że podstawą jest świadomość. 50 proc. polskich 8-latków jest dowożonych do szkoły. Jednocześnie tylko 30 proc. naszych ośmiolatków jest aktywnych fizycznie na poziomie zalecanym przez WHO. To jest też przykład, jaki dajemy my, dorośli. Czy wykorzystujemy czas na ruch spontaniczny? Nie wykorzystujemy. U nas nie ma takich możliwości. Nie ma jeszcze takiej kultury aktywności sportowej, ruchu spontanicznego. Ale wierzę, że będzie wreszcie zaimplementowana. I to wszędzie, od pracodawców, przez szkołę, wydarzenia kulturalne, po opiekę zdrowotną – kończy ekspertka.