Premier Donald Tusk w środę był gościem Telewizji Polskiej. W wieczornej rozmowie relacjonował sytuację na Dolnym Śląsku i Opolszczyźnie. Oba regiony zostały poważnie dotknięte przez powódź.
– Ostrzeżenia dotyczące niżu genueńskiego było analizowane bardzo szczegółowo przez naszych ekspertów, a prognozy były zmienne – tłumaczył premier. W ten sposób odniósł się do własnej wypowiedzi z 13 września. Wtedy mówił, że „prognozy nie są przesadnie alarmujące„.
Premier tłumaczył, że tego dnia „nigdzie nie było wysokiej wody” i wówczas „nie było mowy o powodzi w Polsce”. – Ja w tej samej wypowiedzi powiedziałem, że niezależnie od prognoz musimy być zmobilizowani, bo nie ulega wątpliwości, że dojdzie do dramatycznych zdarzeń – podkreślił.
Powódź 2024. Tusk: Przygotowywaliśmy się na najgorsze scenariusze
– Niezależnie od prognoz, które ulegały zmianom, przygotowywaliśmy się na najgorsze scenariusze – zapewnił lider Koalicji Obywatelskiej. Dodał, że „gdyby nie ta pełna mobilizacja, bylibyśmy w dużo gorszej sytuacji”.
– Każda powódź, każdy kataklizm jest inny. Dzisiaj mogę powiedzieć, że dramat w niektórych miejscowościach jest większy niż w 1997 roku – powiedział. W dalszej części wywiadu premier potwierdził, że obecnie mamy do czynienia z siedmioma ofiarami śmiertelnymi.
Szef rządu zapowiedział przygotowanie systemu ulg podatkowych i odstąpienia od płatności ZUS dla powodzian. Odpowiednie przepisy zlecił do przygotowania ministrowi finansów.
Powódź 2024. Poruszające zdjęcia z południa Polski
Powódź. Zwrócili uwagę na słowa premiera
Premier odniósł się także do krytyki działań jego rządu ze strony Prawa i Sprawiedliwości. – Ci wszyscy z PiS-u, którzy dzisiaj krzyczą, że Tusk zauważył powódź, oni powinni milczeć – mówił w odniesieniu do działań opozycji.
Jak zauważył, jego oponenci z „mają powody do wstydu”. Premier przypomniał, że w piątek zebrał się pierwszy sztab kryzysowy. Dzień później politycy PiS oraz sympatycy ugrupowania zorganizowali manifestację przed budynkiem Ministerstwa Sprawiedliwości, aby zaprotestować przeciwko działaniom obozu władzy.
W środowe popołudnie Donald Tusk ogłosił, że w Lądku-Zdroju oraz Stroniu Śląskim zarządzanie kryzysowe przejmie od burmistrzów nadbrygadier Michał Kamieniecki.
Szef rządu zareagował na krytyczną sytuację w obu miasteczkach. Mieszkańcy m.in. w mediach społecznościowych dawali upust swoim emocjom, że akcja ratunkowa oraz sprzątanie po powodzi przebiega zbyt wolno, a jednostki ratownicze nie mają odpowiedniego przywództwa.
„Pan nie bierze pieniędzy za życzenia spokojnej nocy, lecz pan bierze pieniądze za działania i podejmowanie decyzji, które pan przespał” – pisała jedna z internautek pod wpisem burmistrza Stronia Śląskiego Dariusza Chromca.
Jak podkreślił szef KPRM Jan Grabiec, nadbrygadier Michał Kamieniecki to generał straży pożarnej doświadczony w usuwaniu skutków powodzi z 2010 roku.
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!