Polityczne naciski: Bloomberg donosi w swoim środowym artykule, że rumuńskie władze obecnie zmagają się z „silną presją” ze strony administracji prezydenta Donalda Trumpa. Urzędnicy chcą zapewnienia spokojnego przebiegu kampanii skrajnie prawicowego kandydata na prezydenta – Calina Georgescu. Agencja opisuje, że amerykańscy urzędnicy na prywatnych spotkaniach z rumuńskimi odpowiednikami skupili się ostatnio niemal wyłącznie na ostrzeganiu, by „nie blokowali kampanii Georgescu, orędownika Trumpa, który potępił NATO i wychwalał Władimira Putina„.
Sytuacja w Rumunii: W środę 12 lutego w Bukareszcie odbyła się ceremonia przekazania urzędu przez odchodzącego prezydenta Klausa Iohannisa. Do czasu wyboru nowej głowy państwa funkcję tę pełni przewodniczący Senatu. W Pałacu Cotroceni, który jest siedzibą rumuńskiego prezydenta, spotkali się odchodzący Iohannis i przejmujący urząd po nim Ilie Bolojan. Iohannis po dwóch kadencjach czekał na swojego następcę. Kiedy rumuński Trybunał Konstytucyjny odwołał wybory prezydenckie, ogłosił, że ustawa zasadnicza nakazuje mu trwanie na stanowisku. Po wielu sporach w parlamencie udało się zebrać odpowiednią liczbę głosów, by rozpocząć procedurę impeachmentu. Iohannis nie pozwolił na to i w poniedziałek ogłosił rezygnację ze stanowiska. Pierwsza tura powtórzonych wyborów prezydenckich odbędzie się 4 maja.
Georgescu liderem: Obecnie zdecydowanym liderem sondaży jest określany jako prorosyjski Calin Georgescu. Jego poparcie w niektórych badaniach sięga 45-50 proc. Na początku grudnia, tuż przed drugą turą wyborów, rumuński Sąd Konstytucyjny unieważnił głosowanie. Argumentem sędziów były odtajnione raporty służb, wskazujące, że w kampanię Georgescu w mediach społecznościowych prowadzono przy wsparciu rejestrowanych w różnych krajach firm wykorzystujących boty i fałszywe konta. Pośrednio wskazywano też na zaangażowanie Rosji.
Przeczytaj również: „Trump nazwał Zełenskiego 'dyktatorem’. Premier Norwegii: Głęboko niesprawiedliwe”.
Źródła: Bloomberg, Romania Insider, IAR