Grok skłamał na temat fotografii ze Strefy Gazy
Kiedy użytkownicy portalu X zapytali Groka, skąd pochodzi zdjęcie autorstwa Omara al-Qattaa, chatbot należący do firmy Elona Muska z pełnym przekonaniem odpowiedział, że fotografia została wykonana w Jemenie w październiku 2018 roku. Sprawę opisała agencja AFP. Fałszywa odpowiedź sztucznej inteligencji szybko obiegła sieć. „W czasie, gdy coraz więcej internautów zwraca się do AI w celu weryfikacji zdjęć, ta afera pokazuje, jak ryzykowne może być zaufanie takim narzędziom jak Grok – zwłaszcza że technologia ta wciąż daleka jest od niezawodności” – podkreśla agencja. W rzeczywistości fotografia ukazuje dziewięcioletnią Mariam Dawwas w ramionach swojej matki Modallali w Gazie. Zdjęcie zostało wykonane 2 sierpnia 2025 roku. Przed wybuchem wojny Hamasu z Izraelem Mariam ważyła 25 kilogramów.
„AI niekoniecznie dąży do precyzji”
Po zwróceniu uwagi Grokowi na jego błąd chatbot odpowiedział: „Nie rozpowszechniam fałszywych informacji, opieram się na zweryfikowanych źródłach”. Ostatecznie przyznał się do pomyłki, ale dzień później, w kolejnych odpowiedziach, powtórzył, że zdjęcie pochodzi z Jemenu. – Nie wiemy dokładnie, dlaczego [chatboty – red.] odpowiadają w taki czy inny sposób, ani jak dobierają źródła. (…) Trzeba je traktować jak przyjaznych, patologicznych kłamców – mogą nie kłamać zawsze, ale zawsze mogą – ocenił w rozmowie z AFP Louis de Diesbach, badacz etyki technologicznej. Zdaniem eksperta Grok przejawia „bardzo silne uprzedzenia, które są wyraźnie zgodne z ideologią” Muska. Podkreślił również, że proszenie chatbota o wskazanie pochodzenia zdjęcia wykracza poza jego właściwą rolę. – AI niekoniecznie dąży do precyzji, to nie jest jej cel – wyjaśnił.
Dramatyczna sytuacja w Strefie Gazy
Mieszkańcy Strefy Gazy głodują. Izrael kontroluje wszystkie punkty wjazdu do enklawy. Od kilku miesięcy nie zezwala na dostarczanie do niej pomocy humanitarnej albo zezwala na minimalne transporty. Władze Izraela twierdzą, że chcą w ten sposób zwiększyć presję na Hamas. W zeszłym tygodniu zezwoliły co prawda na więcej dostaw drogą lądową, jednak do Strefy Gazy ciągle dociera za mało pomocy. Organizacja Human Rights Watch oskarżyła izraelską armię o stosowanie głodu jako broni wojennej. Strefa Gazy zmaga się z dramatycznym kryzysem humanitarnym, w tym wodnym, który coraz silniej dotyka mieszkańców enklawy. Osłabieni głodem i upałem Palestyńczycy, przemierzają codziennie długie dystanse, aby zdobyć choćby kilka litrów wody. Organizacje pomocowe alarmują, że brak dostępu do czystej wody jest równie poważnym zagrożeniem co postępująca klęska głodu. Większość dostępnej wody pochodzi z silnie zasolonego i skażonego ściekami oraz chemikaliami miejsca, co prowadzi do gwałtownego wzrostu zachorowań na biegunkę i zapalenie wątroby. Zniszczeniu uległa niemal cała infrastruktura wodno-kanalizacyjna. Wodę dostarczają nieliczne jednostki odsalające prowadzone przez organizacje humanitarne, ale ich możliwości są ograniczone. Według ONZ minimalne dzienne zapotrzebowanie na wodę w sytuacji kryzysowej to 15 litrów na osobę. W Gazie mieszkańcy dysponują zaledwie 3-5 litrami, informuje organizacja Oxfam. Dla porównania przeciętny Izraelczyk zużywa dziennie około 247 litrów wody. Izrael obarcza winą za sytuację Hamas i twierdzi, że dostarcza wystarczającą pomoc dla mieszkańców Strefy Gazy.
Czytaj także: „Izrael nazywał zdjęcie głodującego dziecka fake newsem. Fotograf: Badanie potwierdziło niedożywienie”.
Źródła:AFP, IAR