W śledztwie chodzi między innymi o podejrzenie podania przez parlamentarzystę nieprawdy w oświadczeniach majątkowych.
Śledczy przypominają, że na początku grudnia 2023 roku dziennikarz Wirtualnej Polski – Szymon Jadczak – złożył zawiadomienie, w którym wskazał, że Mejza miał „w złożonym oświadczeniu majątkowym nie uwzględnić faktu posiadania mieszkania, co jest sprzeczne z zapisami księgi wieczystej”. Prokuratura wskazuje, że „w ramach czynności sprawdzających (…) pozyskano oświadczenia majątkowe posła, których weryfikacja dała podstawy do wszczęcia śledztwa”.
Zarzuty obejmują „podanie nieprawdy lub zatajenie prawdy w siedmiu złożonych w latach 2021 -2024 oświadczeniach o stanie majątkowym (…) poprzez zatajenie bądź wskazanie nieprawdziwych danych dotyczących stanu majątkowego”, a także „podanie nieprawdy w 2021 roku w trzech oświadczeniach majątkowych w związku z pełnieniem funkcji publicznej to jest sekretarza stanu w ministerstwie kultury, dziedzictwa narodowego i sportu, następnie ministerstwie sportu i turystyki”, czy „niedopełnienie ciążącego na funkcjonariuszu publicznym, pośle na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, obowiązku w zakresie zgłoszenia wymaganych informacji” – czytamy w komunikacie prokuratury, który opublikowany został 17 kwietnia.
Mejza nie przyznaje się do winy. „Jestem z PiS-u i to się wyłącznie do tego sprowadza”
Były wiceszef sportu – w toku postępowania przygotowawczego – nie przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia. „Kwestionował swoje sprawstwo przedstawiając własny punkt widzenia w odniesieniu do rzetelności złożonych oświadczeń o stanie majątkowym” – czytamy. Mejza wskazał, że ta zresztą „była już przedmiotem badania przez Centralne Biuro Antykorupcyjne, gdzie zaakceptowano jego wyjaśnienia wobec stwierdzonych nieprawidłowości czy wątpliwości”.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości w czwartek po południu pojawił się na antenie Polsatu News (program „W rytmie dnia”). Zabrał głos ws. zarzutów. Wskazał powód: „prokuratorzy są z Platformy Obywatelskiej”. – A ja jestem z PiS-u i to się wyłącznie do tego sprowadza – ocenił. – Adam Bodnar [prokurator generalny – przyp. red.] dzisiaj biega w jakimś szale, w jakimś podnieceniu, wypisuje tweety [publikuje komentarze na platformie X – red.]. Ja uważam, że trzeba byłoby sprawdzić, czy w toaletach ministerstwa [sprawiedliwości] nie doszło do jakiegoś samogwałtu z tego nadmiernego podniecenia, natomiast przypominam, że cała sprawa dotyczy tego, iż według prokuratury powinienem (…) wpisać jakiś stryszek [miejsce to Mejza pokazywał niegdyś na żywo w telewizji, tłumacząc, że nie uwzględnił go w oświadczeniu, bo pomieszczenie jest bardzo niskie – składa się ze skosów i nie da się po nim poruszać bez pochylonej głowy – red.]. Ja mam opinie biegłych, że nie powinienem wpisywać [większej powierzchni do oświadczenia majątkowego – red.] – wskazał.
Były wiceszef resortu sportu poinformował, że „ma akty notarialne, które mówią wprost o tym, że podał powierzchnię taką, jaka widnieje w dokumentach”. – Natomiast prokuratura potrzebuje po prostu sukcesu – chcą „grillować” tych złych posłów PiS-u w związku z tym, że nie potrafili znaleźć niczego innego – bo niczego innego nie ma – no to wymyślili sobie sprawę strychu – podsumował.