-
Zmiany klimatu powodują zakłócenia w tradycyjnych migracjach ptaków arktycznych.
-
Ptaki zmuszone są przyspieszać migracje, skracając czas żerowania i postoje.
-
Tempo zmian może przewyższyć możliwości adaptacyjne ptaków, grożąc ich przetrwaniu.
-
Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Migracje ptaków to proces dość złożony, ale zarazem bardzo precyzyjny. Ptaki od pokoleń mają zakodowane zachowania, dzięki którym wiedzą, kiedy wystartować do lotu na południe i kiedy z zimowisk wracać. To niezwykle ważne, bowiem od tych dat zależy ich przyszłość, zależy kondycja fizyczna, zapas energii i to, czy uda im się wyprowadzić lęgi i odchować pisklęta. Wszelkie zakłócenia w tym ustalonym od wieków rytmie mogą mieć poważne konsekwencje.
A takie zakłócenia właśnie mają miejsce w związku ze zmianą klimatu. Wynika to z badań przeprowadzonych przez naukowców z Uniwersytetu Amsterdamskiego i Holenderskiego Instytutu Ekologii, którzy połączyli najnowocześniejsze technologie śledzenia ptaków z danymi dotyczącymi masy ciała poszczególnych osobników. Te dane gromadzone były od lat i teraz można je porównać, by ustalić co się zmienia w zachowaniu ptaków, ich masie i podejmowanym przez nie ryzyku. „Nature Climate Change” donosi, że „zmiany klimatyczne powodują wcześniejsze nadejście wiosny, co zmusza ptaki wędrowne do przyspieszenia wiosennej migracji, aby uniknąć późnego przylotu na lęgowiska„. Inaczej mówiąc, skoro zima się skraca, skraca się też pobyt ptaków na południowych zimowiskach. A to powoduje poważne skutki, niekoniecznie dobre.
Pięć gatunków ptaków znacznie skraca swoje migracje
„Przyspieszenie powrotu z zimowisk zależy od możliwości skrócenia czasu gromadzenia rezerw energii na lot migracyjny, który obecnie uważa się za bardzo ograniczony” – piszą naukowcy. Dodają, że połączyli wieloletnie śledzenie ptaków za pomocą z globalnego systemu pozycjonowania (GPS) i dane dotyczące masy ciała pięciu gatunków ptactwa wodnego o dużych gabarytach. Były to: bernikla obrożna, bernikla białolica, gęś białoczelna, gęś krótkodzioba i łabędź czarnodzioby.
Okazało się, że te gatunki przyspieszają znacznie swoje migracje poprzez skrócenie czasu pobierania zapasów pokarmu i energii, zarówno przed wylotem, jak i podczas postojów. Z wyjątkiem jednego gatunku (bernikli obrożnej), populacje tych ptaków były w stanie w dużej mierze zrównoważyć datę wylotu z późniejszym uzupełnianiem energii w trakcie podróży. To pozwalało im szybciej dotrzeć do Arktyki i odpowiednio zareagować na tutejszą odwilż.
Jak mówi jeden z prowadzących badania naukowców Hans Lissen: „Nasze wyniki są zarówno zachęcające, jak i niepokojące. Pokazujemy, że ptaki te mogą migrować szybciej, dostosowując miejsca postoju i pory karmienia. Nie są jednak w stanie na dłuższą metę dostosować się do tak szybkich zmian zachodzących w Arktyce”.
Około 2055 roku nastąpi u ptaków załamanie
Przesunięcia w datach i rytmie migracji arktycznych ptaków są nieuchronne i nie byłyby problemem, gdyby zmiany następowały stopniowo. Tak jednak nie jest. Obecne zakłócenia poważnie zagrażają temu, że migrujące ptaki albo nie zgromadzą dość energii na podróż, bo zabraknie im na to czasu, albo nie wyprowadzą w porę lęgów. Warto bowiem pamiętać, że w trakcie lotu na zimowiska i powrotu z nich ptaki sporą część podróży spędzają na odpoczynku i żerowaniu. Skrócenie czasu żerowania o 30 proc. co teraz obserwujemy u niektórych gatunków, w praktyce oznacza przybycie o kilka tygodni wcześniej. A zwierzęta lepiej reagujące na zmiany odniosą sukces rozrodczy. Pozostałe zaczną wymierać.
Zdaniem naukowców, ptaki są w stanie dotrzymać kroku obecnym zmianom przez 20-30 lat. Potem, około 2055 r. nastąpi załamanie. Tempo zmian klimatycznych może przewyższyć ich zdolności adaptacyjne.
Warto pamiętać, że wiele ptaków z Arktyki zimuje także w Polsce.