W skrócie
-
Pływak próbujący pobić rekord na trasie Santa Catalina – San Pedro został zaatakowany przez rekina.
-
Na szczęście odniósł tylko niegroźne obrażenia i trafił do szpitala, gdzie jego stan jest stabilny.
-
Atak rekina w tym rejonie to wyjątkowo rzadka sytuacja, a maraton przerwano po ewakuacji sportowca.
Pływak postanowił bić rekord w samotnym maratonie pływackim z wyspy Santa Catalina leżącej u wybrzeży Kalifornii do miejscowości San Pedro na stałym lądzie tego stanu, niedaleko Long Beach. To dość popularne, acz niełatwe do pływania wody Pacyfiku. Odległość z wyspy na stały ląd wynosi ponad 60 km.
Zawodnik wszedł do wody w nocy z poniedziałku na wtorek i ruszył z Santa Catalina do brzegu Kalifornii. Zdołał przepłynąć nieco ponad półtorej godziny i wówczas rekin, który od jakiegoś czasu krążył w pobliżu, zaatakował pływaka. Ugryzł mężczyznę w nogę i w stopę. Został szybko wyciągnięty z wody przez towarzyszące mu łodzie, które odpędziły zwierzę.
Rekin zaatakował z nieznanych przyczyn
Nie wiadomo, który gatunek rekina przeprowadził atak i dlaczego się tak stało. Wcześniej rekin nie był agresywny i jedynie pływał w pobliżu. W nocy jednak śledzenie dokładnie jego ruchów było trudne. Poraniony pływak trafił do szpitala, ale jego stan jest dobry. Obrażenia nie są poważne, nie zagrażają życiu. Rzecz jasna jednak pływacki maraton został przerwany.
„Los Angeles Times” cytuje Adama VanGerpena z wydziału straży pożarnej w Los Angeles, który mówi, że w czasie 25 lat swej służby nigdy nie słyszał o ataku rekina w pobliżu wyspy Santa Catalina.
„To ekstremalna sytuacja. Nie zdarza się na co dzień. Myślę, że rekin z jakichś nieznanych nam powodów postanowił ugryźć pływaka. Uznał, że nie jest to jednak odpowiednia zdobycz, nie spodobało mu się i odpłynął” – powiedział strażak.
Od 1950 r. u wybrzeży całej Kalifornii odnotowano 224 przypadki ataków rekinów na ludzi. Wiele tych przypadków pozostaje niewyjaśnionych, bowiem brak materiału pozwalającego ocenić, co je spowodowało. Żaden z rekinów nie poluje na ludzi, nawet żarłacz biały zwany także żarłaczem ludojadem – wbrew tej nazwie – poluje nie na człowieka, ale na morskie ssaki takie jak płetwonogie czy walenie.