-
Tureckie służby aresztują opozycyjnych polityków, zarzucając im korupcję, co opozycja uznaje za motywowane politycznie.
-
Nasilają się również represje wobec mediów sprzyjających opozycji.
-
Europa krytykuje turecki rząd za odchodzenie od demokracji, a jednocześnie zwraca uwagę na strategiczne znaczenie Turcji i wzywa do dalszej współpracy z tym krajem.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Turecka policja aresztowała w sobotę Abdurrahmana Tutdere – burmistrza miasta Adıyaman, Zaydana Karalara – burmistrza miasta Adana i Muhittina Boceka – burmistrza miasta Antalya. Wszyscy trzej politycy należą do opozycyjnej Republikańskiej Partii Ludowej (CHP).
Tutdere i Karalar zostali zatrzymani w jednej sprawie, w której są oskarżani o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, korupcję i ustawianie przetargów. Dowody przeciwko nim mają pochodzić od biznesmena, który został aresztowany pod zarzutem przewodzenia organizacji przestępczej i dawania łapówek. Boceka zatrzymano w innej sprawie, ale on również oskarżany jest o korupcję.
Opozycja twierdzi jednak, że zarzuty wobec trzech burmistrzów nie mają oparcia w rzeczywistości, a cała sprawa motywowana jest politycznie. Twierdzenia te mogą być uzasadnione, bowiem politycy tureckiej opozycji są zatrzymywani regularnie od kilku miesięcy, a to tylko część działań wymierzoych w przeciwników politycznych prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana.
Aresztowania polityków opozycji. Rywal prezydenta w więzieniu
Fala aresztowań rozpoczęła się w marcu, gdy służby zatrzymały burmistrza Stambułu Ekrema Imamoglu – jednego z liderów CHP, który miał być głównym rywalem Erdogana w wyborach prezydenckich zaplanowanych na 2028 r.
Co prawda obecna kadencja jest już trzecią Erdogana, czyli zgodnie z prawem – ostatnią, ale trwają prace nad nowelizacją tureckiej konstytucji tak, by mógł on kandydować jeszcze raz.
Dzień przed aresztowaniem Uniwersytet Stambulski unieważnił dyplom Imamoglu, co było o tyle istotne, że zgodnie z tureckim prawem osoba kandydująca na prezydenta musi posiadać wyższe wykształcenie. Tym sposobem Imamoglu został wykluczony z udziału w wyborach.
Burmistrz Stambułu został zatrzymany pod zarzutami korupcji oraz współpracy z Partią Pracujących Kurdystanu – organizacją uznawaną przez tureckie władze za terrorystyczną.
Władze spodziewały się, że aresztowanie Imamoglu może spotkać się ze sprzeciwem społeczeństwa, dlatego też w Stambule wprowadzono czasowy zakaz protestów. Nie myliły się. Mimo zakazu, setki tysięcy osób wyszły na ulice miasta, by wyrazić swoje niezadowolenie, a politycy CHP wprost mówili o zamachu stanu.
Sam przebywałem w tym czasie w Stambule i byłem świadkiem napięcia panującego w mieście. Na ulicach widoczna była większa obecność policji, a nasz przewodnik co chwilę sprawdzał w internecie najnowsze doniesienia, bo nie wiadomo było, czy tam gdzie planowaliśmy jechać jest spokojnie i bezpiecznie. Wiele ulic wokół Stambułu zostało zamkniętych, a policja zatrzymała i dokładnie przeszukiwała taksówkę, którą jechaliśmy na lotnisko.
Demonstracje poparcia dla Imamoglu odbywają się nadal co jakiś czas, ale spotykają się z reakcją służb. W ich trakcie aresztowanych zostało tysiące osób.
Zatrzymań ciąg dalszy. Wielu polityków z zarzutami
Imamoglu, Tutdere, Karalar i Bocek nie są jedynymi politykami CHP aresztowanymi w tym roku. Zatrzymani zostali również m.in. były burmistrz Izmiru i burmistrz miasta Manavgat.
Zarzuty stawiane są również przewodniczącemu partii Ozgurowi Ozelowi. W niedzielę prokuratura oskarżyła go o „znieważenie prezydenta” podczas konferencji prasowej zwołanej po sobotnim aresztowaniu trzech burmistrzów.
– Każdy zapisze się w jakiś sposób w historii. Z jednej strony są ci, którzy bronią urny wyborczej, po drugiej ci, którzy poddają się Erdoganowi i jego obawom – mówił. Zwrócił się również bezpośrednio do prezydenta. – Odbierasz ludziom prawo do głosowania, odbierasz burmistrzów, których wybrali, wsadzasz przyszłego prezydenta do więzienia – stwierdził.
Ozel już wcześniej był na cenzurowanym. W listopadzie ubiegłego roku po raz pierwszy Erdogan złożył przeciwko niemu pozew o „publiczną obrazę prezydenta”. W lutym oskarżono go o kupno głosów podczas wyborów na przewodniczącego CHP, a w czerwcu zarzucono mu znieważenie prokuratura i „wyrażanie gróźb wobec władzy sądowniczej”.
Głos w sprawie aresztowań zabrał powiązany z CHP burmistrz Ankary Mansur Yavas, który zarzucił służbom, że nie kontrolują w żaden sposób miast, w których burmistrzami są politycy z obozu prezydenckiego. „W systemie, w którym prawo jest naginane do potrzeb politycznych, gdzie wymiar sprawiedliwości zajmuje się tylko jedną grupą, a ignoruje drugą, nikt nie powinien oczekiwać od nas, że będziemy wierzyć w praworządność i sprawiedliwość” – napisał.
Na celowniku nie tylko politycy, ale też media
Tureckie władze nie tylko uderzają w przeciwników politycznych, ale również we wspierające ich media. Sozcu i Halk TV to dwie powiązane z opozycją stacje telewizyjne, którym grozi zamknięcie.
Podczas marcowych protestów turecki urząd regulujący media ukarał Sozcu 10-dniowym zakazem nadawania za materiały z demonstracji, które miały nawoływać do „nienawiści i wrogości”. Podobną karę otrzymało również w czerwcu Halk TV za wypowiedzi jednego z gości, choć zarówno Trybunał Konstytucyjny, jak i Europejski Trybunał Praw Człowieka stwierdziły, że telewizja nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi gości. Sprawa Halk TV nie jest jeszcze przesądzona, ponieważ stacja złożyła odwołanie od decyzji.
Kary nakładane na opozycyjne media mogą doprowadzić do ich zamknięcia na stałe. Tureckie prawo przewiduje bowiem, że jeśli nadawca zostanie w ciągu roku dwukrotnie ukarany za naruszenie tego samego przepisu, zostaje mu odebrana licencja.
W obronie stacji stanęła organizacja Reporterzy Bez Granic (RSF). – Nie ma wątpliwości, że intencją jest zamknięcie opozycyjnych kanałów w ramach autorytarnego projektu – stwierdził Erol Onderoglu z RSF, cytowany przez AFP.
Europa ma zastrzeżenia do sytuacji w Turcji
Działania tureckich władz budzą coraz większe wątpliwości w Europie, a opozycja wprost oskarża prezydenta Erdogana o wprowadzanie w kraju reżimu autorytarnego.
Turecki rząd pozwala sobie na działania wymierzone w opozycję, bo wie, że jest zbyt ważnym partnerem dla Europy, by mogły go spotkać jakieś poważniejsze konsekwencje z jej strony. Kraj ten dysponuje drugą największą armią w NATO, kontroluje kluczowy szlak żeglugowy jakim jest cieśnina Bosfor i odgrywa bardzo ważną rolę w negocjacjach pokojowych między Rosją a Ukrainą.
Mimo to Unia Europejska od czasu do czasu zabiera głos w sprawie sytuacji w Turcji. W marcu szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas i komisarz ds. rozszerzenia Marta Kos skrytykowały aresztowanie Imamoglu i wezwały tureckie władze do przestrzegania standardów demokratycznych.
Z kolei w maju Parlament Europejski przyjął raport dotyczący stanu demokracji w Turcji. Stwierdzono w nim, że obecna sytuacja sprawia, że jakiekolwiek rozmowy na temat akcesji kraju do UE są niemożliwe. Mimo to, europosłowie zauważyli strategiczną rolę Turcji i opowiedzieli się za pogłębianiem współpracy z Unią.
Hiszpański europoseł Nacho Sanchez Amor stwierdził wprost, że „im bardziej turecki rząd dąży w kierunku pełnego autorytaryzmu, tym dalej jest od członkostwa w UE„.
- Turcja w wielkim rozkroku między Zachodem a Rosją. „Zadziwia jeden fakt”
- Erdogan otwarcie krytykuje Izrael. „Największe zagrożenie dla stabilności”