Jeszcze kilka sezonów temu mecze na linii Bełchatowa i Kędzierzyna-Koźla, oznaczały w PlusLidze granie o najwyższe cele, łącznie z walką o mistrzostwo Polski. Układ sił uległ jednak zmianie i teraz w innych miastach w Polsce napinają mięśnie, myśląc o grze o tytuły. Jak jednak pokazał poniedziałkowy mecz PGE GiEK Skry z ZAKSĄ, rozegrany w Bełchatowie, emocji i ciekawej siatkówki obu drużynom nie można odmówić.
PlusLiga: Bartosz Krzysiek bohaterem w starciu legend. Falstart ZAKSY
Choć goście z Kędzierzyna-Koźla prowadzili już 2:0 w setach, a trzeciej partii 24:22, to ostatecznie tę odsłonę przegrali 24:26, a całe spotkanie po pięciosetowej bitwie. ZAKSA jeszcze długo będzie się zastanawiać, co tak naprawdę wydarzyło się w Bełchatowie. Zamiast wyjazdu z terenu PGE GiEK Skry z trzema oczkami, wygraną bez straty seta, właśnie siatkarze z Kędzierzyna-Koźla dołożyli trzecią porażkę… w trzecim meczu sezonu. Trzeba przyznać, nie tak wyobrażano sobie start kampanii 2025/26.
Z pewnością swoje zrobiły problemy zdrowotne Quinna Isaacsona, amerykańskiego rozgrywającego ZAKSY, który w trakcie meczu w Bełchatowie musiał walczyć z urazem. Choć postawa Marcina Krawieckiego, zmiennika siatkarza z USA, nie była tego dnia kluczowym problemem przyjezdnych. Ogólnie ZAKSA musi jak najszybciej odzyskać pewność swoich akcji, bo sposobności do zamknięcia rywalizacji na swoją korzyść – nie tylko w Bełchatowie – było więcej niż kilka.
Po stronie zwycięzców bohaterem został za to Bartosz Krzysiek. Atakujący, który w barwach PGE GiEK Skry pojawił się… awaryjnie, tuż przed sezonem, jako alternatywa w obliczu kontuzji – mającego być liderem na tej pozycji – Alana Souzy.
Podstawowym graczem na tej pozycji był Arkadiusz Żakieta. Trener Krzysztof Stelmach szukał jednak nowych rozwiązań, które dałyby impuls drużynie, zwłaszcza mając 0:2 i perspektywę niekoniecznie dobrze układającej się kolejnej partii.
Krzysiek zdobył łącznie 15 punktów, grając z solidną skutecznością 56 proc. (23 ataki). W swoim dorobku zapisał punkt bezpośrednio z pola serwisowego oraz skutecznym blokiem. Po drugiej stronie siatki najwięcej punktów zdobył za to Kamil Rychlicki, atakujący ZAKSY zakończył spotkanie z 18 oczkami.
Krzysiek jest siatkarzem z rocznika 1990, a w swojej karierze zaliczył naprawdę pokaźną ilość klubów. W Polsce występował m.in. w Suwałkach, Olsztynie, Kielcach, Bydgoszczy, Częstochowie, Katowicach i Nysie. Miał również okazję zaliczyć epizody w takich krajach, jak Korea Południowa, Arabia Saudyjska, Włochy czy Zjednoczone Emiraty Arabskie.
– Jak stoję w kwadracie dla rezerwowych i rozejrzę się dookoła, to widzę jak rewelacyjnych ludzi mam obok siebie. Nie jest tutaj żadną ujmą być rezerwowym czy czekać na swoją szansę. Tak jak wspomniałem w wywiadzie przedmeczowym, czasem jest możliwość pokazania się w większym, czasem w mniejszym wymiarze czasu. W tym meczu udało się pokazać trochę w większym wymiarze, ale to jest istotne, że drużyna wygrywa, a zawodnicy, którzy wchodzą, nie boją się grać i wykorzystują swoją szansę. Dają nową energię, nowe rozwiązania. Myślę, że trener też jest tego świadomy, że ma bardzo szeroką ławkę – powiedział po zwycięstwie najlepszy siatkarz meczu.
Krzysiek z nagrodą MVP meczu w PlusLidze? Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się to mało realne. Ale jak widać, atakujący, który w przeszłości był też w szerokiej kadrze reprezentacji Polski (rok 2012), nie zapomniał, jak się gra w siatkówkę. Mający świetne warunki fizyczne – 208 cm wzrostu – siatkarz zaimponował swoim boiskowym doświadczeniem.
A w Bełchatowie mogą się z tego tylko cieszyć, bo wyszarpane dwa punkty i zwycięstwo w starciu z ZAKSĄ, może mieć duże znaczenie przy późniejszym układzie w tabeli PlusLigi.













