Alaksandr Łukaszenka spotkał się z rządowymi propagandystami medialnymi, którym przedstawiał swoje niedawne działania m.in. rozmowę telefoniczną z Donaldem Trumpem, a także komentował rzekome zaangażowanie Białorusi w procesie pokojowym.
W wypowiedzi znalazł się także wątek rosyjsko-białoruskiej współpracy militarnej i potencjalnych konfliktów zbrojnych w Europie. Miński satrapa długo mówił o bliskiej współpracy z Moskwą w tym zakresie, jednocześnie zapewniając, że Białoruś nie jest stroną agresywną i nie będzie uczestniczyć w żadnej napaści.
– Będziemy walczyć tylko w jednym przypadku, jeśli ktoś nas zaatakuje. Wtedy będziemy walczyć wszystkimi możliwymi i niemożliwymi metodami – stwierdził.
Kontynuując temat, Łukaszenka opowiedział o kulisach niedawnych rozmów z przedstawicielami amerykańskich władz. Jak podkreślił, był zaskoczony, gdy przedstawiono mu scenariusz, w którym białoruskie wojska mają włączyć się do wojny.
– Po co nam to? Nigdy nie stawialiśmy sobie takich celów. Na razie Ukraina nie zamierza z nami walczyć – tłumaczył.
Warto przypomnieć, że rosyjska pełnoskalowa agresja na Kijów rozpoczęła się również z terytorium Białorusi. Duża liczba rosyjskich jednostek stacjonujących w tym kraju ruszyła w kierunku ukraińskich miast m.in. stolicy kraju. Z Białorusi prowadzono także regularne ostrzały rakietowe. Rosyjskie wojska wykorzystywały tamtejsze lotniska wojskowe do przeprowadzania nalotów.
Białoruś. Alaksandr Łukaszenka uderza w polskie władze
W trakcie wygłaszania propagandowych tez na temat napiętych relacji w Europie Środokowo-Wschodniej, Alaksandr Łukaszenka ponownie zaatakował polskie władze. Miński satrapa stwierdził, że nasz kraj podejmuje „kilka głupich działań”.
Najprawdopodobniej polityk miał na uwadze obecność polskich wojsk na granicy, realizację projektu Tarcza Wschód, a także organizację manewrów „Żelazny Obrońca”.
– Ale nie sądzę, żeby Polacy pozwolili temu rządowi, temu prezydentowi, zaatakować Białoruś. Polacy nigdy na to nie pozwolą. To samo dotyczy republik bałtyckich – podsumował.