Rozczulające sceny, w których ptasi rodzice czule opiekują się pisklętami, najpierw wysiadują jaja, potem karmią młode i chronią przed deszczem i słońcem, to awers życia zwierząt w naturze.
Jest jednak również rewers, który bywa brutalny. Takie gniazdo, jakie w lesie pod Nowym Tomyślem w Wielkopolsce mają Królewicz i Skierka, jest nie tylko narażone na ataki drapieżników, ale i na inne zdarzenia, niemniej dramatyczne.
Tym razem to nie drapieżnik zagroził ptakom. Nie jastrząb, nie kuna czy nie szop pracz, który w ostatnich czasach jest plagą gniazdujących w lasach ptaków, w tym wciąż bardzo rzadkich bocianów czarnych.
Tym razem doszło do innego problemu, który też skutkował śmiercią piskląt.
Gniazdo bocianów czarnych można oglądać w internecie
Gniazdo Królewicza i Skierki znajduje się na drzewie w Nadleśnictwie Bolewice między Nowym Tomyślem a Pniewami na zachód od Poznania w Wielkopolsce. Kamera zamontowana przez BocianiMy i Komitet Ochrony Orłów pozwala śledzić na żywo to, co tam się dzieje.
Ptaki dotarły do Polski wcześnie, znacznie wcześniej niż bociany białe. Królewicz zameldował się 22 marca, a Skierka tydzień później. Leciały przez Węgry, gdzie zrobiły sobie postój. W nocy z 11 na 12 kwietnia w ich gnieździe pojawiło się pierwsze jajo, w kolejnych dniach – następne. Łącznie pięć, z których wykluły się pisklęta tego cennego gatunku.
Warto bowiem pamiętać, że w całej Polsce bocianów czarnych jest zaledwie 1000-1500 par przy aż 40 tys. par bocianów białych. Najwięcej tych ptaków gniazduje na Półwyspie Iberyjskim, zwłaszcza w Hiszpanii, gdzie jest ich izolowana populacja, ale Polska w jakimś sensie też nimi stoi.
W jakimś, bo to jednak ptak ginący, którego liczba nie jest stabilna. – Zależy od wielu czynników, np. od wzrostu populacji bielika, z którym bociany czarne konkurują o miejsca na gniazdo – mówi prof. Tadeusz Mizera z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. I podaje, ze chociażby w Puszczy Augustowskiej po wzroście liczby tamtejszych bielików z 40 par bocianów czarnych zostało 20.

Mówimy zatem o ptaku, który jest bocianem, ale bez porównania nie tak licznym jak bocian biały. Rzadki, ginący, gnieździ się głównie głęboko w lesie, gdzie kiedyś bytowali także przodkowie bocianów białych. To ptak płochliwy i wygląda trochę jak negatyw bociana białego – z czerwonym dziobem i nogami, ale czarnymi piórami tam, gdzie bocian biały ma… białe.
Bociany czarne nazywamy hajstrami. Polskie hajstry są objęte kontrolą i nadzorem, a transmisje Youtube nie służą jedynie ciekawym świata ptaków widzom, ale i naukowcom. Mogą widzieć na bieżąco, co się dzieje.
Pisklęta bocianów czarnych musiały zginąć
Pięć jaj to sporo, bowiem bociany czarne zazwyczaj składają cztery. Pięcioro piskląt można odchować tylko w sezonie, gdy nie brakuje pożywienia. Gdyby się to udało tym razem w Bolewicach, byłby to wielki sukces.
Nie udało się. Najpierw przestało się ruszać jedno pisklę, które po pewnym czasie samiec Królewicz po prostu usunął z gniazda. Niebawem zamarło też drugie, ono również zostało usunięte. Zostały trzy.

Obserwujący transmisję byli niezwykle poruszeni. Pisali o tym, że to straszne i przygnębiające, że szkoda bocianów i że im współczują. Takie sceny wywołują ludzką empatię, ale to zarazem brutalna lekcja przyrody.
Bociany czarne złożyły te pięć jaj z nadwyżką, zaryzykowały. Kiedy zaczęło brakować pokarmu, a tak się stało po ulewnych deszczach i załamaniu pogody, rodzice podjęli selekcyjną decyzję.
Tym, co mieli dokarmiali tylko najsilniejsze i najbardziej dopominające się o pożywienie. Były to trzy pisklęta. Najmłodsze zapewne zmarło z głodu i wycieńczenia, po nim kolejne, ale trzy zostały uratowane i odkarmione. Mają szansę przeżyć.
To m.in. z tego powodu ptaki składają jaja w pewnych odstępach czasu, nie równocześnie. Dzień czy kilka różnicy w wylęgu sprawiają, że pisklęta się odróżniają i gdy zabraknie pokarmu wiadomo, które ma największe szanse. Gdyby ptaki nie prowadziły takiej selekcji, mogłyby stracić cały lęg, a nie tylko dwoje młodych.