W skrócie
-
Wielka Brytania zgodziła się zapłacić 2,9 mln funtów mieszkańcom okolic rezerwatu Lolldaiga w Kenii po pożarze wywołanym przez brytyjskich żołnierzy.
-
Ugoda zamyka możliwość składania dalszych roszczeń przez Kenijczyków wobec brytyjskich sił zbrojnych, mimo kontrowersji wokół śmierci słonia i wpisu żołnierza na Snapchacie.
-
Brytyjska obecność wojskowa w Kenii budzi szereg kontrowersji, w tym oskarżenia o łamanie praw człowieka i trwające śledztwa.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Skargę złożyło 7723 mieszkańców Lolldaiga, którzy skarżyli się, że po pożarze zostali skazani na życie w zdegradowanym środowisku, a wielu ich krewnych zmarło przedwcześnie z powodu zatrucia dymem.
Brytyjskie ministerstwo obrony sfinansowało niezależny raport, który miał ocenić skutki pożaru i koszty przywrócenia środowiska do pierwotnego stanu.
W piątek rzecznik brytyjskiego rządu poinformował, że ministrowie obrony obu krajów po czterech latach doszli do porozumienia. Wielka Brytania zgodziła się na finansowe zadośćuczynienie, ale nie wzięła odpowiedzialności za pożar mimo ujawnionego wpisu jednego z żołnierzy, który na portalu społecznościowym Snapchat napisał: „Dwa miesiące w Kenii…. Było dobrze, wywołaliśmy pożar, zabiliśmy słonia i jest nam z tym okropnie„.
Brytyjczycy zabili słonia i czują się z tym okropnie
Akceptując ugodę, poszkodowani Kenijczycy zrzekli się prawa do dochodzenia dalszych roszczeń przeciwko Brytyjskiej Jednostce Szkoleniowej Armii w Kenii (BATUK).
BATUK jest największym kontyngentem żołnierzy sił brytyjskich w Afryce. W marcu 2021 r., gdy doszło do pożaru rezerwatu, w Kenii szkoliło się ponad 1000 żołnierzy z nieistniejącego już 2. batalionu pułku Mercian. Za prawa do szkoleń BATUK płaci rządowi Kenii 400 tys. dolarów rocznie. Jego obecność w tym kraju wiąże się też jednak z zarzutami o łamanie praw człowieka, w tym gwałty, które są obecnie przedmiotem śledztwa