Poniedziałkowe burze i wichury spowodowały wiele szkód w całym kraju. Strażacy interweniowali ponad 5 tys. razy, a silny wiatr powalił setki drzew, w tym Lipę św. Jana Nepomucena z Dulczy Wielkiej, która w 2020 roku zdobyła tytuł Drzewa Roku. Kolejny dzień jest pod tym kątem znacznie spokojniejszy, choć nad morzem wciąż mocno wieje. Potem aura złagodnieje, ale tylko na jeden dzień.
Burze na chwilę osłabną
We wtorek mocne podmuchy wiatru skupią się na północy Polski. „Obserwuje się dość silny i silny wiatr z zachodu i południowego zachodu o średniej prędkości od 35 km/h do 50 km/h, a lokalnie nawet do 60 km/h” – informują synoptycy Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Miejscami porywy osiągają do 75 km/h, a lokalnie nawet do około 85 km/h. W większości kraju jest jednak spokojnie.
Podobnie będzie się prezentować aura w środę. Pomimo mocniejszych podmuchów wiatru na Wybrzeżu, które lokalnie mogą osiągać prędkość do 75 km/h, nie doświadczymy nawałnic przypominających te z początku tygodnia. Miejscami przelotnie popada deszcz, a na północnym wschodzie mogą pojawić się burze, jednak wyraźnie słabsze od poniedziałkowych.
Naprawdę niebezpiecznie zrobi się jednak w kolejnym dniu.
Upał i burze wrócą w jednym momencie
W czwartek burze będą silniejsze, a sytuację dodatkowo pogorszy napływ gorącego powietrza z południowego zachodu. Zrobi się duszno i upalnie: na południowym zachodzie termometry pokażą do 31 stopni Celsjusza.
Pogoda będzie się pogarszać stopniowo: na zachodzie po południu i wieczorem chmury zgęstnieją i zacznie padać przelotny deszcz, nadciągną też burze z lokalnym gradem. Najwięcej deszczu spadnie na Dolnym Śląsku i Ziemi Lubuskiej: miejscami do 25 litrów wody na metr kwadratowy.
Oprócz upałów mieszkańcy zachodniej części kraju zmierzą się również z porywistym wiatrem. Tam w trakcie burz porywy mogą osiągać do 75-80 km/h.
Strefa burz będzie się przemieszczać na wschód i nocą dotrze do kolejnych regionów Polski. W piątek powinna już opuścić nasz kraj, jednak tego dnia w wielu miejscach, szczególnie na wschodzie, będzie deszczowo, a także wyraźnie chłodniej. Według synoptyków na powrót upałów trzeba będzie poczekać do soboty – tego dnia miejscami na zachodzie temperatury powinny przekroczyć próg 30 stopni.