-
Sejm zajmuje się petycją dotyczącą wprowadzenia zwiększonych składek emerytalnych dla osób bez dzieci.
-
Analizy eksperckie wskazują, że propozycja tzw. „bykowego” narusza zasadę równości z ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych.
-
Politycy wskazują, by zamiast karania bezdzietnych, promować rodzicielstwo poprzez ulgi i wsparcie, a nie dodatkowe obciążenia.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
We wtorek na godzinę 14:00 zaplanowano posiedzenie sejmowej komisji ds. petycji. Posłowie zajmą się między innymi pomysłem „uzależnienia wysokości składek na ubezpieczenie emerytalne od liczby posiadanych dzieci”, czyli nową formą tzw. bykowego.
Petycja trafiła do Sejmu w lutym. Jej autor podkreśla, że fundamentem systemu emerytalnego jest zasada zastępowalności pokoleń. Stwierdza też, że „osoby bezdzietne, nie przyczyniając się do przyszłego wzrostu liczby podatników i składkowiczów, w sposób naturalny obciążają system, nie kompensując tego swoją partycypacją w jego przyszłym utrzymaniu”.
Dlatego autor postuluje, by osoby po 30. roku życia, które dzieci nie mają, płaciły podwójną składkę emerytalną. Z kolei rodzice jedynaków byliby obciążeni składką większą o 50 proc.
Dodatkowa składka emerytalna. Pomysł „bykowego” bez konkretów
Petycja przewiduje też wyjątki. Większej składki nie zapłaciłyby osoby z potwierdzoną bezpłodnością lub te, które dziecko straciły. Autor przyznaje, że konieczne byłoby „usprawnienie” systemu weryfikacji dokumentacji medycznej. Jednak nie tłumaczy, jak dokładnie wyglądałoby umieszczanie i obsługa takich danych w systemie.
Nie wiadomo również, kto jest autorem petycji. Sejm takie informacji nie przedstawia, bo pomysłodawca poprosił o ukrycie swoich danych osobowych. Wskazuje za to, że jego pomysł przyniósłby dodatkowe wpływy do budżetu.
Przyznaje, że osoby bezdzietne mogłyby zdecydować się na emigrację, by nie płacić większych składek. Receptą miałyby być ulgi podatkowe lub benefity. W tym przypadku autor również konkretów nie podaje.
Sejmowe biuro analiz: Petycja narusza zasadę równości
Optymizmu autora nie podziela sejmowe Biuro Ekspertyz i Oceny Skutków Regulacji. Dr hab. Magdalena Szczepańska wskazuje, że osoby bezdzietne wypełniają zobowiązanie w ramach umowy społecznej i nie można zgodzić się z tezą, że „obciążają system”, ponieważ obecne pokolenie pracujących ponosi zobowiązania wobec aktualnych emerytów.
Co więcej, biuro podkreśla, że realizacja pomysłu autora petycji „naruszałoby zasadę równości” z ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych. Konkretnie chodzi o zapis, według którego prawo zakłada równe traktowanie wszystkich ubezpieczonych bez względu na płeć, rasę, pochodzenie etniczne, narodowość, stan cywilny oraz stan rodzinny.
Istnieje pięć możliwości postępowania z petycją, w tym wniesienie przez komisję projektu uchwały lub ustawy. Biuro analiz rekomenduje jednak, by komisja – zgodnie z Regulaminem Sejmu – po prostu „nie uwzględniała żądania”, które pojawia się w petycji.
Jednoznacznie o pomyśle wypowiadają się również posłowie zasiadający w komisji ds. petycji. Zarówno z Koalicji Obywatelskiej, jak i Prawa i Sprawiedliwości.
„Mocna i niebezpieczna rzecz”. Poseł KO jednoznacznie o „bykowym”
Mówiąc krótko, większych szans na realizację pomysłu nie ma.
Petycję komisji będzie przedstawiał Marcin Józefaciuk. – „Bykowe” jest niezgodne z konstytucją i nie ma możliwości przewidzenia skutków tej zmiany. To jest próba podporządkowania sobie ludzi dziwnym prawem. Tak naprawdę prawo powinno sprawiać, że ludzie czują się bezpieczniej i stabilniej, a nie nakładać na nich kary, jeżeli nie spłodzi się dziecka – zaznacza poseł w rozmowie z Interią.
– Sytuacje, kiedy nie ma się dzieci, są tak różne, od bezpłodności poprzez różne niepełnosprawności, w tym intelektualne – mówi dalej Józefaciuk. Teoretycznie komisja mogłaby wystąpić do innych organów sejmowych z opinią i argumentami zawartymi w petycji, ale poseł nie jest zwolennikiem takiego rozwiązania. Pomysł dodatkowych składek emerytalnych ocenia jako „mocną i niebezpieczną” rzecz, ponieważ jego zdaniem takie pomysły przynoszą skutek odwrotny od zakładanego.
– Dzietność spadła, ale wtedy, kiedy ludzie przestali czuć się bezpiecznie i stabilnie w państwie. Powinniśmy zwiększać tę stabilność, a nie coś nakazywać ludziom, bo zacznie dochodzić do patologicznych sytuacji – wskazuje Józefaciuk.
Dodaje również, że osoby bezdzietne nie korzystają z programu 800 plus oraz innych świadczeń przynależnych rodzicom dzieci.
Marchewka zamiast kija. „Sprawić, by posiadanie dzieci było modne”
Nieco inną perspektywą przedstawia w rozmowie z Interią Urszula Rusecka z PiS. Zgadza się jednak, że zawarty w petycji pomysł większych składek emerytalnych nie nadaje się do realizacji.
– Bardziej skłaniałbym się w kierunku dodatku dla osób, które dzieci posiadają. Jeżeli rodziny posiadają dzieci, to duży wysiłek również finansowy, w przeciwieństwie do rodzin, które dzieci nie posiadają. Natomiast w momencie przejścia na emeryturę, rodziny bezdzietne również korzystają z systemu – mówi nam Rusecka.
– Problem demografii jest bardzo złożony w Polsce. Za parę lat uderzy ze zdwojoną siłą. Powinniśmy ukierunkować działania tak, żeby posiadanie dzieci było modne. Teraz modne jest posiadanie piesków, kotków, życia miłego, sympatycznego. Natomiast nie patrzy się na demografię pod kątem gospodarczym i rozwojowym – podkreśla posłanka.
– Są rodziny, którym żyje się dużo łatwiej, nie wychowując dzieci i nie ponosząc kosztów. Myślę, że wychowanie dziecka do 18. roku życia to około 400 tysięcy złotych czy nawet więcej. Powinniśmy promować rodziny, które ponoszą trud wychowania dzieci. Powinniśmy stawiać na wsparcie medialne, finansowe i promocyjne. Mówić o tym, że posiadanie dzieci to bardzo duża wartość dla narodu – wskazuje Rusecka.
Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz na [email protected]