Mimo zapowiedzi ożywienia, ceny materiałów budowlanych wciąż pozostają w trendzie spadkowym. W maju ponownie odnotowano niewielki, ułamkowy spadek w relacji rok do roku – to już dwunasty taki miesiąc z rzędu.
Jak wskazują eksperci portalu RynekPierwotny.pl, trwająca od roku stabilizacja dynamiki cen na niewielkim minusie nie wykazuje oznak wyraźnego przełomu. Ich zdaniem dopiero uruchomienie zapowiadanych inwestycji infrastrukturalnych, realizowanych przy wsparciu środków unijnych, może istotnie wpłynąć na wzrost popytu, a co za tym idzie – także na ceny.
Na razie jednak rynek pozostaje ostrożny, a ceny większości kategorii materiałów utrzymują się na stabilnym lub lekko spadającym poziomie. Analitycy podkreślają, że to dobra wiadomość dla indywidualnych inwestorów i firm realizujących projekty budowlane w pierwszej połowie roku.
Ceny materiałów budowlanych z symbolicznym spadkiem
Eksperci zwracają uwagę, że średnia dynamika cen materiałów budowlanych, publikowana przez Grupę PSB, w maju ponownie zanotowała symboliczny spadek – tym razem o 0,7 proc. rok do roku. W segmencie detalicznym zniżka również wyniosła 0,7 proc., natomiast w kanale hurtowym – 0,5 proc. W efekcie miesięczne zmiany cen pozostają praktycznie niezauważalne.
– Wzrost cen w maju 2025 r. w porównaniu do maja 2024 r. odnotowano zaledwie w 4 grupach towarowych, bez zmian pozostały ceny w 3 kategoriach, natomiast spadki wystąpiły w 13 grupach. Takie proporcje wskazują na silnie utrwalony, jednak zdecydowanie umiarkowany trend spadkowy – uważa Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl.
Wśród towarów, które potaniały najmocniej, znalazły się: izolacje termiczne (-5,5 proc.), wykończenia wnętrz (-4,1 proc.) oraz oświetlenie i elektryka (-3,6 proc.). Największe wzrosty odnotowano natomiast w kategoriach: płyty OSB i drewno (+9,2 proc.) oraz cement i wapno (+3,6 proc.).
Niepokojąca stabilizacja cen materiałów budowlanych
Eksperci zwracają uwagę na niedawno opublikowaną opinię Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, która alarmuje o najpoważniejszym kryzysie krajowej branży budowlanej od 2016 roku. Jego głównymi symptomami mają być spadające wykorzystanie mocy produkcyjnych w dużych firmach wykonawczych, stagnacja inwestycji publicznych i prywatnych oraz brak spójnej strategii państwa, co doprowadziło do paraliżu całego sektora. W tej sytuacji, bez zdecydowanych działań ze strony rządu, rodzime budownictwo – będące jednym z kluczowych filarów gospodarki, odpowiadające za około 10 proc. PKB i dające pracę ponad milionowi osób – jest zagrożone długotrwałą zapaścią koniunkturalną.
Ekspert: „Oby ożywienie dzięki środkom z KPO nie okazało się czekaniem na Godota”
Tymczasem, jak podkreślają eksperci portalu RynekPierwotny.pl, potwierdzeniem słabnącej kondycji sektora są najnowsze dane GUS dotyczące budownictwa mieszkaniowego za maj. Trudno w nich nie dostrzec pogarszających się nastrojów wśród firm budujących mieszkania na sprzedaż lub wynajem. Widoczny regres w liczbie rozpoczętych budów, uzyskanych pozwoleń oraz mieszkań oddanych do użytkowania sugeruje rosnącą ostrożność operacyjną branży deweloperskiej, która w ten sposób reaguje na niepewność gospodarczą, rosnące koszty budowy i oczekiwania dotyczące stóp procentowych.
– W obecnej sytuacji wszystko zdaje się wskazywać na to, że dopóki zapowiadany szumnie boom inwestycyjny w ramach krajowej gospodarki w segmentach budownictwa drogowego, kolejowego, energetycznego, wojskowego czy mieszkaniowego finansowanych ze środków unijnych nie stanie się faktem dokonanym, tak długo ceny na rodzimym rynku materiałów budowlanych pozostaną stabilne z lekką tendencją spadkową – stwierdza Jarosław Jędrzyński.
Jak zauważa, niestety, jak ocenia PZPB, odbicie w segmencie infrastrukturalnym spóźnia się już o kilkanaście miesięcy, co potwierdza, że państwo zawodzi systemowo i na wielu poziomach od wielu lat.
– W tej sytuacji należy tylko mieć nadzieję, że ożywienie koniunktury na rynku budowlanym za sprawą środków z KPO w końcu doczeka się materializacji, a nie okaże się przysłowiowym „czekaniem na Godota” – podsumowuje.