Nocny marsz
Około godziny 1:00 w sobotę, 22 listopada, policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Legnicy otrzymali zgłoszenie o samotnie idącym mężczyźnie. Był na odludnym odcinku drogi krajowej, między Prochowicami a Lubinem. Tej nocy temperatura spadła do -7 st. C, a warunki atmosferyczne groziły szybkim wychłodzeniem organizmu. Funkcjonariusze przed miejscowością Gogołowice znaleźli idącego pieszo 56-latka i natychmiast podjęli interwencję.
Nie miał pieniędzy
Jak ustalili policjanci, mężczyzna szedł z Wrocławia w kierunku Głogowa. Nie miał odpowiedniego ubrania, był wyraźnie osłabiony i wyziębiony. Policjanci zabrali go do radiowozu, aby się ogrzał i odzyskał siły. Prowadzili z nim rozmowę, by ocenić jego stan zdrowia i ustalić, czy potrzebuje dalszej pomocy. Sytuacja była poważna – dłuższy marsz w takich warunkach mógł skończyć się tragicznie. Ta trasa to ponad 100 km. W rozmowie z funkcjonariuszami mężczyzna przyznał, że szedł, bo nie miał pieniędzy na transport. Wracał do domu po wyjściu ze szpitala. Nie zdradził jednak, czy i gdzie spał w ciągu tych kilku dni wędrówki.
Potrzebował pomocy medycznej
Na miejsce przyjechał Zespół Ratownictwa Medycznego oraz patrol policji z Lubina, ponieważ mężczyzna znalazł się już na terenie ich działania. – Apelujemy, aby w okresie niskich temperatur zwracać szczególną uwagę na osoby przebywające na zewnątrz, zwłaszcza starsze, samotne, nietrzeźwe lub znajdujące się w miejscach odosobnionych. Jeśli widzimy osobę narażoną na wychłodzenie, reagujmy. Jeden telefon na numer 112 może uratować ludzkie życie – podkreśla kom. Jagoda Ekiert z Komendy Miejskiej Policji w Legnicy.
Czytaj także: CBA zabezpieczyło dokumenty z podpisem Hołowni. Nowe kulisy akcji
Źródła: Policja w Legnicy, tvn24.pl












