-
Podejrzenie cholery w Polsce wzbudziło niepokój, jednak eksperci uspokajają, że epidemia nam nie grozi.
-
Cholera rozprzestrzenia się drogą pokarmową głównie tam, gdzie nie ma dostępu do czystej wody i podstawowych zasad higieny.
-
W Europie ryzyko rozprzestrzeniania się choroby jest znikome, a kluczowe w leczeniu jest odpowiednie nawadnianie.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
W niedzielę Główny Inspektor Sanitarny Paweł Grzesiowski poinformował, że u pacjentki w Polsce wykryto cholerę. Konsultant krajowy w dziedzinie chorób zakaźnych prof. Miłosz Parczewski powiedział natomiast, że pacjentka została przyjęta do szpitala z podejrzeniem choroby.
Pytamy, na czym dokładnie polega różnica i jakie mogą być konsekwencje stwierdzenia przypadku cholery w Polsce.
Cholera w Polsce. Lekarka o typowych objawach
– W przypadku podejrzenia cholery wykonujemy badanie stolca. Jeśli wynik jest pozytywny, to istotne jest czy są też typowe objawy, takie jak ostra biegunka. Następnie potwierdzenia wymaga, czy jest to odpowiedni serotyp i czy wytwarza enterotoksynę – jeśli tak, to dopiero wtedy możemy mówić o potwierdzonym przypadku cholery. Zajmuje to zwykle kilka dni – tłumaczy w rozmowie z Interią Lidia Stopyra, kierująca Oddziałem Chorób Infekcyjnych i Pediatrii Szpitala Specjalistycznego im. S. Żeromskiego w Krakowie.
Lekarka wyjaśnia, że choroba może mieć różne oblicza.
– Jeżeli ktoś choruje pełnoobjawowo, to ma ciężką biegunkę z bardzo ciężkim odwodnieniem. Ciężkość objawów w głównej mierze wynika z odporności człowieka. Jeżeli pacjent jest osobą z pełną odpornością, to będzie miał objawy łagodniejsze, jeżeli ma zaburzenia odporności z racji różnych chorób współistniejących czy wieku, to może chorować dużo ciężej – mówi.
Doktor Stopyra wspomina ciężkie przypadki cholery, które widziała u dzieci w Afryce. – Pamiętam noworodka, który ważył między 1600 a 1800 gram i w pierwszej dobie życia oddał cztery litry stolca, czyli prawie trzy razy tyle, ile wynosiła jego masa ciała. To jest odwodnienie, które postępuje natychmiastowo i w tamtej części świata może być niebezpieczne – przyznaje lekarka.
Pojawiają się też głosy, że cholera ma związek z ociepleniem klimatu. – Rzeczywiście występuje w ciepłych krajach, natomiast z ociepleniem klimatu wiążemy ryzyko chorób, które są przenoszone przez komary, a cholera do nich nie należy. Jeśli dbamy o higienę, to nie powinniśmy się martwić chorobami przenoszonymi drogą pokarmową – tłumaczy rozmówczyni Interii.
Leczenie cholery. Na czym polega?
Jednocześnie lekarka uspokaja, że w Europie mamy zupełnie inne warunki sanitarne i duże możliwości nawadniania, które w przypadku cholery jest kluczowe. Nawadnianie może być doustne, wtedy dorosła osoba musi pić sześć, osiem litrów, a nawet więcej wody z płynami wieloelektrolitrowymi na dobę, albo dożylne, gdy nawadnianie doustne się nie powiedzie.
– Cholera to choroba bakteryjna, więc mamy też antybiotyk, który działa na przecinkowca cholery, natomiast on ma drugorzędne znaczenie, bo podstawowa sprawa to nawadnianie – uściśla lekarka.
Doktor Stopyra tłumaczy też, jak choroba się rozprzestrzenia. – Cholera przenosi się drogą pokarmową, czyli mówiąc obrazowo: pacjent wydala bakterię ze stolcem, nie myje rąk i przenosi bakterię na jedzenie innej osoby – wyjaśnia.
Lekarka: Epidemia cholery nam nie grozi
Jak się przed nią chronić? – Kluczowe są podstawowe zasady higieny, dlatego to jest problem w Afryce, gdzie nie ma wody, ludzie mieszkają przy rzece, w której jedzą, piją, myją się i obok załatwiają potrzeby fizjologiczne. Tam jest ryzyko wybuchu epidemii, ale w Europie, przy pełnym dostępie do wody, podstawowych zasadach higieny, praktycznie go nie ma. Nie grozi nam epidemia – uspokaja doktor Stopyra.
Medyczka podkreśla, że podejrzenie choroby zakaźnej, szczególnie takiej jak cholera, zawsze wymaga zgłoszenia do sanepidu. To uruchamia całe postępowanie sanitarno-epidemiologiczne, jednak cholera nie jest w naszych warunkach epidemiologicznych niebezpieczna.
Lekarka przyznaje, że takie pojedyncze przypadki podejrzenia cholery się zdarzają. W Krakowie w czerwcu konsultowała pacjenta z dodatnim wynikiem badania w kierunku Vibrio Cholerae bez typowego przebiegu klinicznego i wywiadu epidemiologicznego. – Tak, jak się spodziewałam, później ten wynik się nie potwierdził – mówi Stopyra.
Kobieta z podejrzeniem cholery, która trafiła do szpitala w Stargardzie, jest w stabilnym stanie. Nie wiadomo jednak, jak doszło do zakażenia.
– W tym konkretnym przypadku niecodzienne jest to, że pacjentka nie wyjeżdżała i nie miała kontaktu z osobami wyjeżdżającymi. Jeśli wróciłaby z Indii albo Pakistanu, gdzie piła wodę z niepewnych źródeł, nie miała szczepień przeciw cholerze i zachorowała, to byłaby normalna sytuacja. Jeśli ten przypadek cholery się potwierdzi, to musimy się dowiedzieć, skąd się wziął – przyznaje w rozmowie z Interią doktor Lidia Stopyra.
W związku z podejrzeniem cholery na kwarantannę skierowano 26 osób.
- Wyrok w sprawie Izabeli z Pszczyny. Decyzja sądu „rzadka w takim przypadku”
- Poseł PiS trafił do szpitala. „Mimo przygód zachowuję optymizm”