-
Donald Trump postawił nierealny warunek wobec krajów NATO, żądając nałożenia znacznych sankcji na Rosję oraz wysokich ceł na Chiny, mimo że wie, iż są to oczekiwania niemożliwe do spełnienia – uważa dr Łukasz Gołota.
-
Podkreśla też niekonsekwencję Trumpa w sprawie konfliktu w Ukrainie.
-
Ekspert zwraca uwagę na uzależnienie gospodarki Europy od Chin i trudności w nałożeniu ceł, podkreślając, że Polska i inne kraje mogą jednak próbować wykorzystać swoje położenie w rozmowach z Pekinem.
-
Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
W sobotę Donald Trump ogłosił, że kupowanie ropy przez państwa NATO „znacznie osłabia pozycję negocjacyjną wobec Rosji”. Dodał, że jest gotowy nałożyć dodatkowe sankcje na Moskwę, gdy tylko zrobią kraje Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Debata wokół nowego stanowiska prezydenta USA skupiła się głównie na tych słowach. Jednak w oświadczeniu Trumpa ważne są nie tylko sankcje nakładane przez Sojusz na Rosję. „Wierzę, że to, a także nałożenie przez NATO jako grupę, 50-100 proc. ceł na Chiny, które zostaną całkowicie wycofane po zakończeniu wojny (…), również bardzo pomoże w zakończeniu tej śmiercionośnej, ale śmiesznej wojny” – podkreślił na swojej platformie Truth Social.
Trump następnie wskazał, że Pekin ma bardzo silny wpływ na Rosję i „potężne cła” na Chiny miałyby ułatwić rozmowy z Rosją. Zbudował narrację, według której konflikt w Ukrainie jest w znacznej mierze zależny od decyzji Pekinu i wobec Pekinu.
Jednak zdaniem dr. Łukasza Gołoty Trump doskonale wie, że nałożenie takich sankcji na Chiny jest niemożliwe. – Absolutnie nierealne, dlatego on postawił taki warunek. Taki był główny cel, czyli wymóg spełnienia warunku niespełnialnego w krótkim czasie – podkreśla w rozmowie z Interią naukowiec Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego.
Co w takim razie chciał osiągnąć prezydent USA?
Wojna w Ukrainie. „Przejaw słabości” Donalda Trumpa
Gołota wskazuje, że warunek Trumpa wydaje się nierealnym tym bardziej, kiedy uświadomimy sobie, że surowce energetyczne od Rosji kupują nie tylko mniejsze państwa NATO jak Węgry, ale też najwięksi gracze – na przykład Turcja.
– Ten wpis Trumpa odczytuję jako przejaw słabości. Silny przywódca nie tłumaczy się, że coś zależy nie od niego, że najpierw ktoś inny musi coś zrobić – wskazuje nasz rozmówca.
Gracz, który cały czas blefuje i na tym polega cała jego gra, w końcu traci siłę
– Najpierw miał zakończyć wojnę w jeden dzień. Potem w sto dni. Potem seria ultimatów. Teraz znowu mówi, że nie wprowadzi sankcji, dopóki kraje NATO kupują ropę. To jest wymówka, przejaw słabości przywództwa amerykańskiego i samego Trumpa. Od amerykańskiego prezydenta wymaga się sprawczości. Jak ktoś gra w pokera i cały czas blefuje, to wszyscy w końcu się zorientują, że to tylko blef. Od czasu do czasu trzeba jednak zagrać kartami, a to się ani razu nie wydarzyło – mówi dalej dr Gołota, komentując podejście administracji Trumpa do Rosji.
Jego zdaniem w sprawie wojny w Ukrainie Donald Trump „umył ręce”. – Tu jest wieczna niewiadoma i wieczna niekonsekwencja. Gracz, który cały czas blefuje i na tym polega cała jego gra, w końcu traci siłę – zaznacza dr Gołota.
Bolączka świata zachodniego. Deficyty handlowy z Chinami
Nałożenie wysokich ceł na Chiny jest trudno do wyobrażenia między innymi ze względu na proporcje w handlu z Państwem Środka. Dobrym przykładem jest tutaj Polska. Jak wylicza rządowy serwis trade.gov, w ubiegłym roku Polska wyeksportowała do Chin towary o wartości 3,6 mld euro. Import sięgnął 49,2 mld euro, więc nasz deficyt handlowy z Chinami to przeszło 45 miliardów euro.
Pod względem proporcji w podobnej sytuacji jest wiele państw europejskich. Szybkie nałożenie ceł prawdopodobnie spowodowałoby złamanie łańcuchów dostaw w wielu branżach. – Generalnie Zachód musi przemyśleć rolę Chin w porządku międzynarodowym – zaznacza dr Gołota.
– Zachód zakładał, że wolny handel z Chinami będzie sytuacją win-win. To jest win-win tylko w teorii, bo Chiny stały się największym beneficjentem globalizacji wolnego handlu. Największym orędownikiem włączenia Chin do Światowej Organizacji Handlu w 2001 roku były Stany Zjednoczone. To było naiwne, życzeniowe myślenie, że wolny handel wprowadzi tam wolność polityczną i demokrację liberalną – podkreśla Gołota.
Dalej przypomina, że Chiny nie eksportują już wyłącznie tanich i prostych przedmiotów codziennego użytku. Dziś to często sprzęt, surowce i zaawansowane technologie. Jedną z sektorów, który jest kluczowy z punktu widzenia Europy, jest branża medyczna.
W 2023 roku szef czeskiego wywiadu Michal Koudelka podczas konferencji w parlamencie oświadczył, że 80 proc. leków na rynku europejskim pochodzi z Chin. – Przypominam, że w pandemii gospodarki Europy Zachodniej nie były w stanie produkować fartuchów dla swoich lekarzy. Okazało się, że gospodarki zachodnie są bardzo uzależnione od Chin, przede wszystkim jeśli chodzi o metale ziem rzadkich i medycynę właśnie – podkreśla dr Gołota.
Karty do gry z Pekinem. Polska może rozgrywać „chińską niedogodność”
Czy to się komuś podoba, czy nie, Chiny pozostają ważnym partnerem handlowym dla Europy. Kwestie gospodarcze były też jednym z tematów poniedziałkowego spotkania szefów dyplomacji Chin i Polski. Wicepremier Radosław Sikorski przyjął swojego chińskiego odpowiednika w należącym do resortu obrony pałacyku „Helenów” w Pruszkowie.
Rzecznik MSZ Paweł Wroński po rozmowach poinformował o podpisaniu porozumienia ułatwiającego eksport polskiego drobiu. Resort w komunikacie podkreśla też, że „omówiono potrzebę większego zbilansowania relacji gospodarczych poprzez wzrost polskiego eksportu”.
Co więcej, Pekin ma realny wpływ na rzeczywistość w Europie. Dr Łukasz Gołota zwraca uwagę, że tak było gdy Pekin naciskał na Alaksandra Łukaszenkę, by ten ograniczył presję migracyjną na polską granicę. Z pozytywów – nasz rozmówca zwraca uwagę, że Warszawa jest już graczem istniejącym w chińskiej świadomości i nauczyła się artykułować swoje potrzeby.
Gołota wskazuje, że teraz taką sprawą może być zamknięcie kolejowych przejść granicznych z Białorusią, w tym w Małaszewiczach, przez które przechodzi chiński szlak transportowy na rynki europejskie. – Jestem przekonany, że to się pojawia w rozmowach, bo dla Chińczyków to niedogodność, którą Polska może rozgrywać – podsumowuje dr Łukasz Gołota.
Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz na [email protected]
-
Trump i Putin na Alasce: Ukraina w cieniu gry o Chiny i Arktykę
-
Koreański pragmatyzm. Sojusznik USA chce rozmów z sojusznikiem Rosji