Polska 2050 szykuje się do wyborów
Polska 2050 ma do połowy stycznia wybrać nowe władze. Wiadomo, że o ponowny wybór nie będzie ubiegał się Szymon Hołownia, który ma nadzieję w grudniu zostać nowym Wysokim Komisarzem ONZ ds. Uchodźców. Gdyby się to nie powiodło, obecny marszałek Sejmu miałby przesiąść się na fotel wicemarszałka.
Pierwsi chętni do schedy po Hołowni już są – wolę startu w styczniowych wyborach wewnętrznych ogłosił w środę Ryszard Petru, w przeszłości założyciel i lider Nowoczesnej, dziś poseł Polski 2050. – Trzeba dać szansę ugrupowaniu na odzyskanie blasku i poparcia społecznego – podkreślał Petru na konferencji w Sejmie.
Nad startem zastanawia się także kilkoro innych polityków, w tym ministerka klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska, szef klubu Polski 2050 Paweł Śliz, europoseł Michał Kobosko, posłanka Joanna Mucha oraz Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, obecna pierwsza wiceprzewodnicząca partii, a w rządzie ministerka funduszy i polityki regionalnej.
„Pozostaną z nami”
Sytuacji u koalicjanta przyglądają się politycy pozostałych ugrupowań i choć zamieszanie w Polsce 2050 w naturalny sposób rodzi pytania o przyszłość całego obozu rządowego, to o panice na razie nie ma mowy. W koalicji panuje przekonanie, że posłowie Polski 2050, niezależnie od tego, kto finalnie zostanie szefem tej formacji, w większości i tak będą wspierać rząd. – Ci ludzie chcą tej koalicji, zdecydowana większość z nich, gdyby miała do wyboru wspierać rząd, albo przejść do opozycji, pozostałaby z nami – przewiduje polityk Lewicy. – Choć na zewnątrz rzeczywiście wygląda to średnio, kiedy jedno ze środowisk koalicyjnych jest rozchwiane wewnętrznie – przyznaje nasz rozmówca.
Podejście do współpracy w ramach rządu to jedna z osi sporu w Polsce 2050, który ujawnił się także podczas poniedziałkowych obrad klubu tej partii i wtorkowych Rady Krajowej poświęconych wskazaniu kandydata Polski 2050 na wicepremiera. Rywalizację wygrała (choć z niewielką przewagą głosów) ostatecznie Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, zwolenniczka twardej postawy wobec KO i premiera Donalda Tuska. Jej konkurentka, Paulina Hennig-Kloska optowała za mniej konfrontacyjnym stylem funkcjonowania w koalicji. Spór o to, jak pozycjonować się wobec głównej partii koalicyjnej, wróci z pewnością w czasie kampanii wewnętrznej w Polsce 2050.
Gdyby Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz została wicepremierką w rządzie Donalda Tuska, z pewnością wzmocniłoby ją to w partii i pomogło w walce o schedę po Szymonie Hołowni. Do tego jednak jeszcze długo droga, bo na rządowy awans ministry funduszy muszą się zgodzić pozostali koalicjanci, ale przede wszystkim sam premier, który nie jest entuzjastą generującej napięcia w rządzie Pełczyńskiej-Nałęcz. – Umowa koalicyjna nie przewiduje stanowiska wicepremiera dla Polski 2050, trzeba by ją rozszerzyć. Nie założyłbym się o to, że tak się stanie – mówi polityk Lewicy, choć zaznacza jednocześnie, iż jego środowisko nie będzie blokować awansu szefowej MFiPR.
Sama ministerka pytana w czwartek w Radiu ZET o tę kwestię przypomniała, iż latem – i to bez konieczności renegocjacji umowy koalicyjnej – wicepremierem został szef MSZ Radosław Sikorski. – My w duchu takiej absolutnie koalicyjnej zgody i partnerstwa, z całkowitym zrozumieniem, odnieśliśmy się do nominowania wicepremiera Sikorskiego, ze strony Koalicji Obywatelskiej. Więc teraz każda partia ma swojego wicepremiera i były ustalenia, że tak będzie – mówiła Pełczyńska-Nałęcz.
Koniec Hołowni, koniec kłopotów?
To samo można usłyszeć w Koalicji Obywatelskiej, a nasi rozmówcy po cichu liczą, iż brak nominacji na wicepremiera osłabi pozycję ministerki w partii, torując tym samym drogę do zwycięstwa komuś ugodowo nastawionemu do współpracy z ich ugrupowaniem. Niektórzy z nich mają wręcz nadzieję, że odejście Szymona Hołowni rozwiąże przynajmniej część dotychczasowych kłopotów w obozie władzy. – To Hołownia swoimi wypowiedziami i nieodpowiedzialnym zachowaniem stwarzał problemy. Jak odejdzie, to przynajmniej część tych problemów zniknie. Nie będzie Hołowni, będzie spokój – przekonuje polityk związany z PO.
Problemy Polski 2050: słabnące notowania partii, zapowiedź rezygnacji Hołowni i spór wewnętrzny każą też zadać pytanie o jedność ugrupowania, z którego w ostatnich tygodniach odeszło już dwoje posłów (Tomasz Zimoch z klubu Polski 2050 oraz Izabela Bodnar – z klubu i z partii). – Jak patrzę na historię takich ugrupowań jak Samoobrona, Ruch Palikota, Kukiz’15 czy Nowoczesna, to jest dla mnie jasne, że to samo czeka Polskę 2050. Projekt Hołowni się kończy, najdalej za pół roku jego posłowie zaczną sobie szukać alternatywy – uważa parlamentarzysta Koalicji Obywatelskiej. – Część z nich pewnie wyląduje w końcu w KO, część w PSL – dodaje z kolei polityk Lewicy.
Choć jeszcze latem Donald Tusk stanowczo wykluczał możliwość przyjmowania do KO polityków innych partii koalicyjnych, to – jak słyszymy – pod koniec kadencji okienko transferowe w partii może się jednak otworzyć. Możliwa jest także wspólna koalicyjna lista obejmująca posłów Polski 2050. – Finalnie i tak pewnie wszyscy wylądujemy na jednej liście – mówi posłanka Koalicji Obywatelskiej.