Bartosz Michalski, „Wprost”: Jako Politechnika Wrocławska przygotowali państwo raport „między ciekawością a niepewnością. Pokolenia Polaków wobec sztucznej inteligencji – wiedza, doświadczenia, nastroje”. Skąd pomysł na takie badanie?
Dr hab. inż. Tomasz Kajdanowicz, kierownik Katedry Sztucznej Inteligencji na Wydziale Informatyki i Telekomunikacji Politechniki Wrocławskiej: Wcześniej nie było w Polsce tak przekrojowego badania na temat wykorzystania i wiedzy o sztucznej inteligencji. Potrzeba zrobienia takiego raportu była podyktowana naszą misją, jako Politechniki Wrocławskiej, jaką jest kształcenie i prowadzenie badań naukowych. Odpowiedzi z niego uzyskane pozwalają nam z jednej strony lepiej dopasowywać się w ofercie dla studentów, nowego paradygmatu kształcenia. Z drugiej zaś możemy zrozumieć z kim i w jaki sposób się komunikować. Nie tylko na przestrzeni kandydatów, ale również osób, które wychodzą z naszej uczelni – co wiedzą, a czego nie w zakresie sztucznej inteligencji.
Warto w tym miejscu wyjaśnić w takim razie, czym jest sztuczna inteligencja. Większość z nas spotkała się z tym pojęciem, ale nie do końca wiemy nawet, że z niego korzystamy często na co dzień.
Tomasz Kajdanowicz: To bardzo szerokie zagadnienie i jest ono często nadużywane pod kątem komercyjnego wykorzystania tej nazwy. Wszystko jest teraz AI „robione”. Jakbym miał powiedzieć od siebie, to jest to zbiór metod głównie informatycznych, ale z wykorzystaniem również tych matematycznych, który umożliwia nam symulowanie inteligencji człowieka. To wszystko ma się odbywać w maszynie. Oczywiście ma ona później bardziej szczegółowe rozwinięcie.
Ta inteligencja człowieka to jest mniej więcej to samo co myślenie, wyciąganie wniosków, umiejętności planowania, podejmowania decyzji. To, co w tym momencie rozwoju sztucznej inteligencji obserwujemy, są właśnie te możliwości zaadoptowania albo symulowania tego, w jaki sposób to robi człowiek.
Tylko robi to szybciej.
Tomasz Kajdanowicz: Trwa dyskusja, czym ta sztuczna inteligencja z perspektywy technicznej jest. Rzeczywiście pozwala ona w sposób w znacznie większej skali, niż to potrafi człowiek, wykonywać zadania. Głównie podejmowanie decyzji, planowanie, czy też rozpoznawanie wzorców, które są niedostępne dla człowieka. To jest głównie spowodowane tym, że my jako ludzie mamy ograniczoną percepcję. Widzimy tyle, ile widzimy oczami. Na przykład zobaczymy nie więcej niż tam 25 klatek na sekundę, przeczytamy nie więcej niż jedną książkę w dwie godziny.
I to właśnie jest też obawa, która wybrzmiewa z państwa raportu. Czy AI odbierze nam pracę?
Tomasz Kajdanowicz: Przyszłości nie znamy, ale obserwujemy to, że gospodarka podążą torem wdrażania największej efektywności. Tam, gdzie się zastąpić koszt człowieka, kosztem niższym, na przykład przy użyciu technologii, to, to robi. Tak samo było podczas pierwszej rewolucji przemysłowej, gdzie wymyślono maszynę parową.
Katarzyna Sławińska–Oleszek, kierowniczka Biura Karier Politechniki Wrocławskiej: Widzimy dosyć znaczące zmiany na rynku pracy w wykorzystaniu AI. Część zadań delegujemy narzędziom. Dlatego warto też zastanawiać się w kontekście własnej pracy, własnego stanowiska, które z moich działań mogą być zastąpione albo wsparte tymi narzędziami, tak aby tę pracę wykonywać efektywniej.
Zwiększenie efektywności może oznaczać, że do wykonania zadania będzie potrzeba mniej pracowników.
Katarzyna Sławińska–Oleszek: Rzeczywiście jeden człowiek będzie mógł wykonać więcej działań, więcej akcji. Widzimy, to chociażby w sklepach, gdzie dzięki kasom automatycznym potrzeba mniej osób do obsługi tego zadania. Warto się jednak zastanowić gdzie, w jakich obszarach, można szukać dla siebie innego rodzaju aktywności, która z wykorzystaniem ludzkiej inteligencji, naszych cech i wartości będzie potrzebna.
Na rynku pracy widzimy już trend AI. W wielu ogłoszeniach, w wielu branżach, chociażby podstawowa znajomość tych narzędzi staje się standardem.
Które zawody są najbardziej zagrożone?
Katarzyna Sławińska–Oleszek: Odpowiadający w naszym raporcie mieli w tym zakresie pewną intuicję. Wskazywali oni między innymi grafików, programistów, czyli tam, gdzie możliwa jest jakaś automatyzacja. Tak więc tych zawodów może być rzeczywiście z pewnym czasem mniej, ale to się zrównoważy.
Natura jednak nie znosi próżni. Już teraz powstają nowe zawody, o których jeszcze kilka lat temu byśmy nie pomyśleli, jak chociażby inżynier promptowania. Czy takie zapotrzebowania wpływają do państwa biura karier?
Katarzyna Sławińska–Oleszek: To jeszcze nie jest taki bardzo widoczny trend. Jesteśmy na początku tego procesu. Za chwilę będą całkowicie nowe zawody, o których wcześniej nie słyszeliśmy i których nawet dzisiaj nie potrafimy jeszcze nazwać.
Są granice, których AI nie może przekroczyć i tym samym obszary, w których nie zastąpi człowieka?
Tomasz Kajdanowicz: Test Turinga dawno jest już nieaktualny. Zaciera się granica rozróżnienia możliwości człowieka i maszyny. Jesteśmy w świecie, w którym posługiwanie się mądrością jest ostatnią różnicą pomiędzy tym, czym jest człowiek, a czym są te algorytmy.
Co tak naprawdę potrafi dzisiaj sztuczna inteligencja i co będzie umieć za 5 lat? Już widzimy, że ten rozwój na przestrzeni ostatnich trzech, czterech lat, kiedy Chat GPT wszedł pod strzechy, bardzo przyspieszył.
Tomasz Kajdanowicz: Dzisiaj potrafi więcej, niż my wiemy. Na ten moment to jest na pewno wszechobecność. Wszyscy jesteśmy posiadaczami telefonów komórkowych, korzystamy z internetu, który posiada dziesiątki rodzajów algorytmów sztucznej inteligencji. Można je spotkać, chociażby w mediach społecznościowych. To, co nam się pojawia w feedzie nie jest przypadkowe, tylko na podstawie analizy naszej aktywności, cech pokazuje nam content, który ma przykuć naszą uwagę na dłużej. Podobnie z mapami i planowaniem podróży.
Tylko czy AI nie rozleniwi nas za bardzo? Czy nie zanikną te kompetencje społeczne?
Tomasz Kajdanowicz: Jest taka bardzo duża chęć, tak działa natura ludzka. Ja wolę widzieć to w ten sposób, że każdy kryzys jest ogromną szansą do dokonania kolejnego postępu, kolejnego przewartościowania, które pokaże, że przesuwamy się do przodu. Możemy tkwić w pojmowaniu świata taki, jakim on jest. W którym człowiek był stworzony do myślenia. To oznacza tyle, że jak ktoś zacznie to robić lepiej, to będziemy przegranymi.
Jest to zatem szansa, żeby powiedzieć: dobrze, to te rzeczy już potrafiliśmy to automatyzować, odkryliśmy i zrozumieliśmy świat na tyle, że możemy już tego nie robić ręcznie, spróbujmy się zastanowić, do czego jest jeszcze człowiek.
Katarzyna Sławińska–Oleszek: W pracy też będziemy o tym myśleć. Możemy się zastanowić, które z moich działań są tymi, które moja ludzka osobowość, psychika, wartości, cele są najbardziej potrzebne. Rzeczywiście to będzie ta wartość, której maszyny jeszcze mieć nie będą.
Wiele wątpliwości, co wybrzmiało również w państwa raporcie, budzi kwestia etyki przy stosowaniu AI. Ostatnio pojawiła się ciekawa informacja, że firma Mattel, która produkuje m.in. lalki Barbie, nawiązała współpracę z OpenAI. Czy dzieci powinny mieć tak wcześnie styczność ze sztuczną inteligencją?
Katarzyna Sławińska–Oleszek: To jest ten moment, który wywołuje emocje, jako mama widzę te zagrożenia, które się mogą pojawić. Potrafię sobie wyobrazić, że dziecko, które dostałoby taką zabawkę, czy będzie równie chętnie rozmawiało z innymi dziećmi, co z lalką. Ona się przecież nie obrazi, nie zabierze innych zabawek.
Tomasz Kajdanowicz: Pojawienie się tego typu technologii będzie niekompatybilne z młodym człowiekiem. Dochodzimy do sytuacji, w której dzieciom musielibyśmy uzupełnić te ogromne bazy danych. Jeżeli miałoby to być bezpieczne, to musiałoby być skrojone do konkretnej przestrzeni, którą chcemy, żeby one miały.
Cała rozmowa poniżej: