Sławosz Uznański-Wiśniewski, który wkrótce wraz z trzema astronautami z Węgier, Stanów Zjednoczonych oraz Indii wyruszy na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS), jeszcze w połowie maja stwierdził, że w niedalekiej przyszłości człowiek będzie mógł wylądować na Marsie.
W wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” ocenił, iż „wierzy, że jako Polska mamy szanse uczestniczyć w wyścigu na Księżyc w ramach programu Artemis, a w ciągu 20 lat człowiek będzie w stanie postawić nogę na Marsie„. – Marzyć nikt mi nie zabroni – zastrzegł Uznański-Wiśniewski.
Człowiek ma szansę postawić nogę na Marsie? „Jesteśmy praktycznie gotowi”
Dotychczas na orbitę bądź powierzchnię Marsa wysyłane były wyłącznie odpowiednie instrumenty badawcze – dla ludzi planeta ta wciąż jest nieosiągalna. Okazuje się jednak, że przygotowania do pierwszego lotu załogowego na Marsa trwają i niewykluczone, że Sławosz Uznański-Wiśniewski słusznie ocenił, iż w ciągu 20 lat człowiek pojawi się na tejże planecie.
– Od strony technologicznej jesteśmy praktycznie gotowi do tego, żeby wysłać na Marsa człowieka z pierwszą załogową misją. Prace nad wieloma technologiami są zaawansowane. Amerykańska, prywatna firma SpaceX, buduje już ogromne, wielkością porównywalne do rakiety Saturn V, rakiety, które mają wynosić na orbitę około 100 ton ładunku – mówi w rozmowie z Interią prezes Mars Society Polska Robert Lubański.
Po zatankowaniu na orbicie byłoby z kolei możliwe dostarczenie wspomnianego ładunku na powierzchnię Marsa.
O tym, że załogowy lot na Marsa jest możliwy, mówi także dr inż. Marek Kraft z Politechniki Poznańskiej. Jednak nie uważa on, aby było to osiągalne w perspektywie kilku najbliższych lat, ale „w przyszłości, którą jesteśmy w stanie sobie wyobrazić”.
– Myślę, że ktoś tam w końcu zatknie flagę i byłoby dobrze, gdyby była to flaga Ziemi czy Narodów Zjednoczonych. Wspólna misja, początek współpracy, a nie kolejnej międzynarodowej rywalizacji – ocenia Kraft w rozmowie z Interią.
Wyzwanie pierwsze: wielkie pieniądze
Problemem w szybkiej realizacji załogowej misji na Marsa jest z kolei kwestia jej finansowania. Jak słyszymy, eksplorowanie kosmosu jest bardzo drogie, a wyprawy załogowe poza orbitę ziemską „jeszcze bardziej”.
– Bez wielkich pieniędzy tego nie da się zrobić – ocenia Lubański i dodaje, że – przynajmniej obecnie – niewiele osób chce przeznaczyć na ten cel swoje prywatne środki bez realnej perspektywy zwrotu.
Ponadto, zdaniem naszego rozmówcy, zaangażowanie środków publicznych wymaga woli politycznej, a ta jest zależna od „zainteresowania i nacisków opinii publicznej na całym świecie”.
Pieniądze mogą być przeszkodą nawet dla Elona Muska, który prężnie pracuje nad tym, aby stworzona przez jego firmę rakieta dotarła na Marsa, niosąc na pokładzie ludzi. W marcu miliarder oświadczył w serwisie X, że „statek kosmiczny Starship wyruszy na Marsa pod koniec przyszłego roku, zabierając ze sobą Optimusa (robota – red.)”.
Jednocześnie nadmienił, że jeśli lądowanie przebiegnie pomyślnie, człowiek może pojawić się na Marsie w 2029 roku, „chociaż bardziej prawdopodobny jest 2031 rok”.
Prezes Mars Society Polska, pytany, czy to realny termin, wskazuje, że jest to zależne od wielkości finansowania. – Część pieniędzy Musk wykłada na program kosmiczny ze swoich zasobów. Większość to są jednak fundusze pochodzące z różnych programów państwowych, czyli finansowanych przez amerykańskiego podatnika – ocenia.
– Jeśli Musk i inne firmy z branży kosmicznej będą miały odpowiednie finansowanie i będzie polityczna zgoda na to, żeby przeznaczyć duże kwoty ze środków publicznych na badanie Marsa, rozwój technologii i załogową misję, to w latach 30. XXI wieku człowiek spokojnie powinien polecieć w pierwszej takiej misji – uważa Lubański.
Wyzwanie drugie: kosmiczne prawo
Jednak nie tylko kwestia finansowania takiego przedsięwzięcia jest tym, co przekłada się na jego realizację. Znaczenie ma także prawo. – W tej chwili prawo kosmicznie nie jest dostosowane do tego, żeby załogowo eksplorować kosmos, zwłaszcza jeśli robią to firmy prywatne, a nie instytucje rządowe – wskazuje ekspert.
– Obecne układy nie przewidują tego, że prywatne firmy będą badały, eksplorowały i wykorzystywały zasoby miejscowe na Marsie i innych ciałach niebieskich do swoich celów – wyjaśnia w rozmowie z Interią Robert Lubański.
Dodaje, że trzeba stworzyć nowe prawo międzynarodowe, które ureguluje te kwestie. A prace w tym kierunku już trwają.
Wyzwanie trzecie: ludzki organizm w głębokim kosmosie
Pojawia się również pytanie, jak człowiek poradzi sobie w głębokim kosmosie. Wiemy, jak radził sobie organizm człowieka podczas lotu, pobytu i powrotu z Księżyca ale co z Marsem?
– Przy misji na Marsa ten pobyt człowieka w głębokim kosmosie będzie zdecydowanie dłuższy, ponad dwa lata. Znamy zagrożenia, ale nie wiemy do końca, jak to będzie wpływało na stan psychofizyczny astronautów. Patrząc na dotychczasowe doświadczenia, to człowiek od strony fizycznej spokojnie sobie poradzi – mówi prezes Mars Society Polska.
Robert Lubański ocenia, że jeśli załoga bazy będzie dysponowała odpowiednim sprzętem i będzie miała zapewniony dopływ zasobów, to „jest w stanie przeżyć na powierzchni Marsa bardzo długo”. – Nie widzę wielkich przeszkód do tego, żeby człowiek mógł długookresowo przebywać na Marsie – twierdzi.
Wyzwanie czwarte: wykorzystać zalety Marsa
Ale jak w praktyce przeżyć na Marsie? Według naszego rozmówcy będzie to łatwiejsze niż przetrwanie na Księżycu czy Wenus. A to dzięki warunkom środowiskowym i dostępności podstawowych zasobów.
W tym kontekście Lubański wskazuje, że Mars posiada rzadką atmosferę, poniżej 1 proc. ciśnienia ziemskiego, a to zapewnia częściową ochronę przed promieniowaniem kosmicznym, umożliwia lot i produkcję tlenu z CO2.
Ale to nie wszystko. Wiemy, że na Marsie jest woda. – Nie w postaci powierzchniowych zbiorników ciekłej wody lecz w postaci stałej w lodowcach polarnych, wiecznej zmarzliny i prawdopodobnie podziemnych zbiorników słonej wody – wyjaśnia ekspert.
I wylicza kolejne zalety Marsa. Jakie? Nasz rozmówca podkreśla, że jedną z nich jest doba marsjańska, która trwa prawie tyle, co na Ziemi. – Do takich różnic organizm ludzki byłby w stanie łatwiej dostosować się w porównaniu np. do warunków na Wenus lub Księżycu. Pochylenie osi (planety – red.) powoduje, że na Marsie mamy też cztery pory roku, jak na Ziemi – wylicza.
Naturalny rytm dnia, analogiczny do ziemskiego, pozytywnie wpłynie na kondycję psychiczną astronautów. To nie mniej ważne niż kondycja fizyczna. Długotrwała izolacja ma niekorzystny i nie do końca zbadany wpływ na psychikę człowieka. A to właśnie człowiek jest tym najsłabszym ogniwem w misjach kosmicznych.
Polecieć i… zostać na dłużej?
Wizja kolonizacji Marsa, która byłaby kolejnym etapem po pierwszych lotach załogowych, według naszego rozmówcy nie jest aż tak odległa, jak mogłoby się wydawać. Już teraz są przypuszczenia, jakie prawo mogłoby obowiązywać na Marsie.
– Pierwsze stałe bazy na Marsie będą w pełni zarządzane z Ziemi. Kilku czy kilkunastu osobowe misje będą raczej wyglądały podobnie do pracy ludzi w bazie arktycznej lub na platformie wiertniczej. O panującym prawie w bazie będzie decydowała instytucja, która wyśle tam astronautów – mówi prezes Mars Society Polska.
Jak podkreśla, o tym, jakie ograniczenia, czy prawa będą mogły te instytucje narzucać, będzie decydowało prawo międzynarodowe. – Moim zdaniem, jeśli ludzie chcą osiedlać się na stałe na Marsie i przetrwać, musieliby ograniczyć do minimum swoje potrzeby i porzucić wszystko to, co znają z życia na Ziemi – ocenia Lubański.
– Jeśli chcielibyśmy przenieść 1:1 na Marsa to, co mamy na Ziemi, to kolonizacja nie wypali. Trzeba byłoby co dwa lata przewozić dla jednego człowieka kilkaset ton różnych zasobów, które w gruncie rzeczy są mu do niczego niepotrzebne. To byłby taki koszt, na który nikt by się nie zdecydował – tłumaczy ekspert.
Dodaje, że początki kolonizacji Marsa będą skromne i najpewniej trzeba byłoby cofnąć się, w wielu dziedzinach, do rozwiązań z początku XX wieku.
Życie na Marsie. Co z żywnością i tlenem?
Zdaniem Roberta Lubańskiego, jeśli ludzie osiedlą się na Marsie i zaczną tworzyć nową cywilizację, to niewykluczone, że rozwój techniczny, społeczny, prawny czy religijny, może pójść w innym kierunku niż na Ziemi. – Osoby zamieszkujące tę planetę będą miały zupełnie inne cele i potrzeby do zaspokojenia – mówi Interii.
Zanim jednak zaczniemy przygotowywać się do ekspedycji na Marsa, trzeba pochylić się nad tym, jakie rzeczy z Ziemi są nam niezbędne na tej planecie, a jakie ludzie mogliby wytworzyć już w kosmosie.
W ocenie eksperta nie wszystko opłaca się przewieść z Ziemi. – Wszystkie programy kosmiczne związane z załogowymi misjami czy z zakładaniem baz załogowych na Marsie są uwarunkowane tym, żeby korzystać z zasobów dostępnych na miejscu – mówi Lubański.
Co więc można samodzielnie wyprodukować na Marsie? W pierwszym okresie ważny jest dostęp do dwóch kluczowych zasobów – dwutlenku węgla i wody. Z tych zasobów można otrzymać w prosty sposób czystą wodę i tlen dla załogi. Można wyprodukować nawet paliwo rakietowe.
Kolejne etapy rozwoju umożliwią produkcję żywności – byłyby to uprawy w zamkniętych szklarniach – oraz produkcję tworzyw sztucznych jako materiału budowlanego i do wytwarzania przedmiotów codziennego użytku.
Im więcej niezbędnych rzeczy będziemy w stanie wyprodukować na Marsie z zasobów lokalnych, tym większa będzie niezależność kolonii od dostaw z Ziemi. A to będzie sprzyjało większej niezależności politycznej.
Joanna Mazur