Zgodnie z powszechnie uznawaną koncepcją, w historii życia na Ziemi miało miejsce pięć masowych wymierań, czyli katastrof, które w relatywnie krótkim czasie wyeliminowały większość gatunków. Wydarzenia takie jak wymieranie permskie sprzed 252 milionów lat czy kredowe 66 milionów lat temu, definiowały granice epok geologicznych. Ale czy naprawdę zniszczyły całe ekosystemy lądowe, czy może raczej dotknęły głównie życia morskiego?
Paleontolog Hendrik Nowak z Uniwersytetu Nottingham przekonuje, że przynajmniej rośliny przetrwały te rzekome katastrofy w zaskakująco dobrym stanie. „Pyłki z końca permu wskazują na minimalne lub krótkotrwałe zakłócenia. Nie ma dowodów na masowe wymieranie roślin” – twierdzi Nowak w rozmowie z magazynem New Scientist. Permskie wielkie wymieranie zabiło nawet 95 proc. wszystkich gatunków morskich.
Co więcej, podobne wnioski dotyczą owadów i czworonożnych kręgowców. Spencer Lucas z New Mexico Museum of Natural History and Science idzie jeszcze dalej, kwestionując samą ideę masowych wymierań na lądzie: „Uważam, że życie na lądzie nigdy nie doświadczyło prawdziwego masowego wymierania” – mówi New Scientistowi. W jego ocenie ląd stanowił naturalną strefę buforową, lepiej chronioną przed gwałtownymi zmianami niż środowisko oceaniczne.
Historia wielkiej piątki wymierań została zbudowana w latach 80. XX wieku przez Davida Raupa i Jacka Sepkoskiego, którzy analizowali jedynie skamieniałości morskie. Skamieniałości i inne pozostałości życia na lądach były zbyt rzadkie, by pozwalały wówczas stworzyć pełny obraz globalnych zmian bioróżnorodności. Ich analiza wykazała pięć głównych spadków różnorodności gatunków morskich – w ordowiku, dewonie, permie, triasie i kredzie.
Mike Benton z Uniwersytetu w Bristolu przypomina, że podręczniki z lat 80. twierdziły wręcz, że wymieranie permskie nie dotknęło kręgowców lądowych. Dziś jednak uważa, że dostępne dane – choć ograniczone – wskazują na realne straty, np. wymarcie grupy gorgonopsydów. „To był proces trwający około miliona lat, a Lucas skupia się tylko na jego końcowej fazie” – zaznacza.
Paul Wignall z Uniwersytetu w Leeds dodaje: „Wymierania masowe następują wszędzie jednocześnie – na lądzie i w morzu”. Jednak Lucas odpowiada, że liczba wymarłych rodzajów czworonogów była zbyt niska, by mówić o globalnej katastrofie. Przypomina też, że wiele dużych zwierząt, w tym krokodyle i przodkowie ptaków, przetrwały.

Owadzi twardziele i rośliny z opóźnionym startem
Również owady – mimo dramatycznych zmian w składzie gatunkowym – wydają się oporne na masowe wymierania. Sandra Schachat z University of Hawaiʻi i Conrad Labandeira ze Smithsonian Institution wskazują, że brak skamieniałości z około 20 milionów lat utrudnia interpretację danych. – „Zmiany w składzie gatunków mogą wynikać z długoterminowej ewolucji, a nie z katastrofy” – twierdzi Schachat.
W 2021 roku badacze opublikowali analizę, według której owady nie odczuły żadnego z pięciu wielkich wymierań. To nie oznacza, że ich historia była wolna od kryzysów. Na przykład pod koniec permu zniknęła cała grupa przypominająca ważki – Palaeodictyoptera – ale jednocześnie inne, jak pluskwiaki, zaczęły dominować. Jednak tak długi brak danych sprawia, że nawet poważne zmiany mogły być efektem stopniowej ewolucji, a nie nagłego kataklizmu.
Dodatkowo owady mają biologiczne strategie przetrwania – szybkie rozmnażanie się, idącą za tym szybką selekcję naturalną i zdolność do przechodzenia w stan uśpienia w trudnych warunkach. „To czyni je bardzo odpornymi” – tłumaczy Schachat. Co więcej, ich ogromna liczebność pozwala im przetrwać utratę części populacji bez większego wpływu na całość.
Rośliny również wydają się być niezwykle odporne na zmiany środowiskowe. – „Nasiona i zarodniki mogą przetrwać dekady, a nawet stulecia” – mówi botanik Christopher Cleal. – „Gdybyśmy dziś wycięli wszystkie dęby, za 10 lat mogą pojawić się nowe lasy, które wyrosną z żołędzi spadających dzisiaj”.
Rewizja definicji katastrofy
Kwestionowanie tego, czy rzeczywiście życie na lądzie doświadczyło wielkich wymierań ma też wymiar praktyczny. John Wiens z University of Arizona podkreśla, że dziś wiele osób mówi o „szóstym masowym wymieraniu” spowodowanym przez działalność człowieka. Tymczasem, jak zauważa, masowe wymieranie to utrata co najmniej 75% gatunków w ciągu kilku tysięcy do miliona lat. Możemy stracić połowę wszystkich gatunków przez 3000 lat i nadal powiedzieć: „Udało się! Uniknęliśmy masowego wymierania” – zauważa sarkastycznie Wiens.
Według danych Wiensa i Kristen Saban z Harvarda, w ciągu ostatnich 500 lat wymarło mniej niż 0,1% znanych gatunków. Zamiast skupiać się na symbolicznym szóstym wymieraniu, badacze proponują bardziej realistyczny cel: ograniczenie wskaźnika wymierania do poziomu 0,2%. Choć to nadal trudne, może lepiej oddawać skalę problemu i potrzebę natychmiastowego działania. Taka zmiana sposobu przedstawiania zjawiska mogłaby skupić uwagę na ochronie konkretnych grup zwierząt i siedlisk, a nie na abstrakcyjnym porównaniu z wydarzeniami sprzed setek milionów lat.
Nowe spojrzenie na kryzys bioróżnorodności
Dyskusja o tym, czy życie na lądzie przeżyło pięć wielkich wymierań, jedną katastrofę czy może żadną, z pewnością będzie trwać. Lucas uważa, że prawdziwe masowe wymieranie wymagałoby zniszczenia podstawy lądowej piramidy troficznej – roślin. – „Ale rośliny nie ginęły podczas tych wydarzeń. Więc jak miałby się załamać cały system?” – pyta retorycznie.
Jednak dla Wiensa nie zmienia to faktu, że obecny kryzys wymaga natychmiastowych działań. „Popularne jest dziś mówienie o szóstym wymieraniu. Ale to błędna rama interpretacyjna” – podsumowuje. Jego zdaniem retoryka wielkich katastrof może paradoksalnie uśpić czujność. Jeśli społeczeństwo uwierzy, że ma jeszcze tysiące lat, zanim zniknie 75% gatunków, może nie dostrzec pilności bieżącej sytuacji.
Zamiast skupiać się na przeszłości, być może powinniśmy pytać, jakich jeszcze katastrof można uniknąć – i czy nowa wiedza o odporności życia na lądzie może pomóc nam lepiej chronić to, co jeszcze zostało. Rewizja paradygmatu nie oznacza negowania zagrożenia, lecz może wskazać skuteczniejsze drogi działania.