Kampania wyborcza nabiera rumieńców. Właśnie rozpoczął się typowy dla każdej kampanii etap „debaty o debacie”. Jako pierwszy temat wywołał Sławomir Mentzen z Konfederacji, który zajmuje dziś trzecią pozycję w sondażach.
– Rzuciłem wyzwanie TVN-owi, niech zorganizują debatę ja vs. Rafał Trzaskowski. Czekam na nią – powiedział Sławomir Mentzen.
– A w studiu Polsat News? – zapytał prowadzący program Marcin Fijołek.
– Też jestem gotowy tylko nie wiem, czy on (Rafał Trzaskowski) nie stchórzy – odpowiedział polityk Konfederacji.
– A z Karolem Nawrockim też by pan debatował?
– Z wielką chęcią wezmę w niej udział – odparł Mentzen.
Nawrocki chce debaty, ale z Trzaskowskim
Na pierwszą reakcję nie trzeba było długo czekać. Kandydat popierany przez PiS Karol Nawrocki odpowiedział na propozycję debaty podczas konferencji prasowej w Końskich. Miejsce nie jest przypadkowe, bo to właśnie w Końskich miała się w 2020 roku odbyć debataAndrzeja Dudy z Rafałem Trzaskowskim, do której ostatecznie nie doszło.
Nawrocki zapowiedział, że chętnie weźmie udział w debacie, ale z RafałemTrzaskowskim. Dodał, że najlepiej na temat bezpieczeństwa.
– Staję dzisiaj w Końskich, aby wezwać Rafała Trzaskowskiego do debaty na temat bezpieczeństwa, przyszłości bezpieczeństwa państwa polskiego. Wzywam Rafała Trzaskowskiego do walki na argumenty fair play w dyskusji o bezpieczeństwie państwa polskiego w obliczu sytuacji międzynarodowej i sytuacji na naszych granicach – stwierdził Nawrocki.
– Jesteśmy w miejscu, z którego już Rafał Trzaskowski uciekł, nie zachował się jak mężczyzna, nie podjął debaty prezydenckiej w Końskich. Mam nadzieję, że w ciągu ostatnich pięciu lat pierwiastek męskości Trzaskowskiego jest już na odpowiednim poziomie i nie stchórzy, aby debatować ze mną o tym, co najważniejsze, a więc o bezpieczeństwie państwa polskiego – dodał.
Debata z Mentzenem? PiS jej nie chce
A co z debatą z Mentzenem? Nawrocki na konferencji potraktował temat dość ogólnikowo, stwierdzając, że „jest gotowy do debaty z każdym”, po czym odsyłając w tej sprawie do sztabu, który zajmuje się organizacją takich rzeczy, podkreślając, że „diabeł tkwi w szczegółach”.
Od sztabowców PiS nieoficjalnie można usłyszeć, że na tym etapie debata ze Sławomirem Mentzenem to ostatnia rzecz, jakiej potrzebują.
– Jedynym wygranym takiej debaty Nawrocki – Menzten byłby Rafał Trzaskowski. Po co nam to? – mówi wprost jeden ze sztabowców.
I tłumaczy, że w takim starciu musiałoby dojść do konfrontacji prawicowych kandydatów, co mogłoby się przełożyć na późniejszą niechęć wyborców obu partii. A PiS bardzo liczy na elektorat Sławomira Mentzena w drugiej turze, dlatego stara się go zbyt mocno nie atakować.
Politycy PiS nieoficjalnie mówią zresztą o obowiązującym „pakcie o nieagresji” między sztabem Nawrockiego i Mentzena.
– Celem Platformy jest dziś skłócanie nas, nie możemy dać się w to wplątać. Nie ma wrogów na prawicy, jedynym wrogiem jest Trzaskowski i tak to powinno wyglądać – deklaruje nam sztabowiec Nawrockiego.
W tym samym tonie wypowiada się Paweł Szefernaker, szef sztabu PiS. „Nawoływanie do bitwy między kandydatami z prawicy to marzenie sztabu Trzaskowskiego” – napisał w serwisie X.
Politycy PiS zwracają też uwagę na to, że Mentzen w wywiadach sam z siebie też mówi głównie o chęci debaty z Trzaskowskim, a dopiero dociskany dodaje, że z Nawrockim też chętnie podebatuje.
– Zawsze do debaty wzywa kandydat aspirujący, który goni lidera, a w tym wypadku liderów. Nic dziwnego, że Mentzen z tym wyskoczył. Szkoda, że go nie ubiegliśmy z tym wezwaniem Trzaskowskiego do debaty – przyznają w PiS.
Sztab Trzaskowskiego nie chce „pompować” Mentzena
Wielkimi entuzjastami debaty ze Sławomirem Mentzenem nie jest również sztab drugiego z wyzwanych na pojedynek kandydatów – Rafała Trzaskowskiego. Choć z zupełnie innych powodów.
I choć oficjalnie sztabowcy prezydenta Warszawy nie zabrali jeszcze w tej sprawie głosu, to nieoficjalnie przekaz ze sztabu i z okolic sztabu jest bardzo jasny: Trzaskowski nie ma żadnego interesu w „pompowaniu” Mentzena. Zwłaszcza, że kandydat Konfederacji w najbliższych tygodniach będzie dwoić się i troić, żeby wydrzeć Nawrockiemu bilet do drugiej tury majowo-czerwcowych wyborów. Wiadomo, że o debatę zawsze apeluje ten, który ma w niej więcej do ugrania.
– Nie widzę powodu, żeby byli lepsi i gorsi kandydaci. Rafał już w styczniu odpowiedział na propozycję wspólnej debaty, a na razie Mentzen od tego ucieka. Dlatego to „wyzwanie” postrzegam jako próbę zaistnienia i dotarcia do opinii publicznej – tłumaczy nam osoba z bliskiego kręgu Trzaskowskiego.
Tymczasem zdecydowana większość dostępnych badań pokazuje, że Nawrocki jest wymarzonym kontrkandydatem dla Trzaskowskiego, jeśli chodzi o starcie w wyborczej dogrywce.
„Nawrocki ma mniejsze rezerwy pozyskania poparcia niż Mentzen, jest słabo rozpoznawalny nawet w elektoracie PiS-u, mało wyrazisty i „nieprezydencki”, a do tego, jak dotąd, nie jest w stanie zagospodarować w pełni nawet elektoratu samego PiS-u, nie mówiąc już o poszerzeniu poparcia ponad wyborców głównej partii opozycyjnej”.
– Będzie zwyczajowa debata przed pierwszą turą i Mentzen może do niej stanąć, podobnie jak wszyscy inni kandydaci. Teraz to jest chęć nabicia sobie poparcia kosztem Rafała, któremu jako liderowi sondaży można zabrać najwięcej – mówi nam jeden ze współpracowników Trzaskowskiego.
– Jeśli Mentzen dostanie się do drugiej tury, to wtedy doczeka się debaty jeden na jednego. Rafał nie będzie się od niej uchylać – dodaje nasz rozmówca.
W sztabie Trzaskowskiego doskonale zdają sobie również sprawę, że Prawo i Sprawiedliwość oraz Konfederacja mają wspomniany nieformalny pakt o nieagresji. Wynika on z tego, że obaj kandydaci walczą o podobny elektorat i nie chcą zrażać do siebie wyborców drugiej strony przed ewentualną wyborczą dogrywką 1 czerwca. Z Trzaskowskim o tych samych wyborców w zasadzie nie rywalizują, przez co mogą atakować go dużo ostrzej i to wokół krytyki prezydenta Warszawy budować swoją kampanijną narrację.
– Wiadomo, że ten, kto jest postrzegany jako główny rywal dla lidera i kto się tak spozycjonuje, ma szanse zdobyć dodatkowe punkty. Nawrocki jest raczej w defensywie, więc Mentzen próbuje go zdominować. Niby mają pakt jakiś między sobą, ale widać, że ta rywalizacja się zaostrza – mówi jedna z ważnych figur w obozie prezydenta Warszawy.
Stanięcie w szranki na debacie z Mentzenem, to dla Trzaskowskiego niepotrzebne ryzyko. Prowadzi w sondażach, ma bezpieczną przewagę, projekcje wyników drugiej tury zarówno w starciu z Mentzenem, jak i Nawrockim są zadowalające. Stając do debaty jeden na jednego na półtora miesiąca przed pierwszą turą wyborów Trzaskowski ma wszystko do stracenia i niewiele do zyskania. Przykład pierwszy z brzegu: w trakcie takiego starcia zapewne musiałby ostrzej skonfrontować się z polityką i działaniami rządu Donalda Tuska, a na tym etapie nie jest mu to jeszcze potrzebne. Podobnie jak przykładanie ręki w jakikolwiek sposób do zwiększenia szans Mentzena na drugą turę wyborów.
– Mentzen wczoraj w wywiadzie pokazał swoją prawdziwą twarz. Pokazał nową „piątkę Mentzena” – m.in. płatne studia, płatna służba zdrowia, zakaz aborcji. Dlatego to jest raczej pora, żeby pan Mentzen zaczął odpowiadać na pytania dziennikarzy, a nie organizować debaty – konkluduje jedno z naszych źródeł w sztabie Trzaskowskiego.
Kamila Baranowska, Łukasz Rogojsz