Uczestniczący w debacie kandydaci na prezydenta zostali zapytani o to, czy są zwolennikami rozpoczęcia przez Polskę przygotowań do wprowadzenia euro. Z osób, które złożyły jasne deklaracje w tej sprawie, wszystkie były temu przeciwne.
Debata prezydencka. „Nie” dla wprowadzenia euro w Polsce
– Jestem za polską walutą, polskim złotym, jestem też za polską gotówką – powiedział popierany przez PiS Karol Nawrocki. Zwracając uwagę na coraz wyższe ceny, Nawrocki opowiedział się ze przywróceniem zerowego podatku VAT na żywność, jak również za obniżeniem cen energii.
– Nie powinniśmy dzisiaj myśleć o wprowadzeniu euro, bo na to nie ma dzisiaj przestrzeni, to jest dziś jałowa dyskusja, wywoływanie w ludziach strachów, które nie istnieją. Dziś musimy skupić się na tym, dlaczego mamy najdroższe kredyty hipoteczne w Europie – powiedział kandydat Trzeciej Drogi Szymon Hołownia.
– Oczywiście jestem przeciwny przyjęciu przez Polskę waluty euro. W polskim interesie jest to, żebyśmy mieli polskiego złotego. Jestem też zwolennikiem prawa do gotówki i bardzo się cieszę, że pan Karol (Nawrocki – red.) zmienił w tej sprawie zdanie, bo to wasz rząd ograniczał możliwości płatności gotówką – powiedział kandydat Konfederacji Sławomir Mentzen.
Również zdaniem kandydata partii Razem Adriana Zandberga na ten moment wprowadzenie euro w Polsce „po prostu nam się nie opłaca”. – Powinniśmy zawalczyć za to – w ramach Unii Europejskiej – o coś, co jest strategicznym interesem Polski, czyli zmiany traktatowe, jeśli chodzi o możliwość finansowania inwestycji publicznych z kredytu – wskazał.
– Potrzebujemy suwerennej waluty, suwerennej gospodarki – powiedział startujący w wyborach prezydenckich Krzysztof Stanowski.
– Wolność Polski to polski złoty – wtórował mu Marek Jakubiak z Wolnych Republikanów.
– Nigdy w życiu, bo to kolejne ograniczenie – powiedział o potencjalnym wprowadzeniu euro kandydat Bezpartyjnych Samorządowców Marek Woch.
Najdalej w swoim sprzeciwie wobec euro poszedł europoseł Grzegorz Braun. – Precz z euro, precz z eurokołchozem. Trzeba natychmiast zacząć przygotowania do wyprowadzenia wszechwładzy Reichsfuehrerin von der Leyen z Polski – stwierdził.
Ekonomista Artur Bartoszewicz nie odpowiedział na pytanie wprost, przekonując jednak, że w ramach struktur europejskich odebrano Polsce decyzyjność w sprawach fiskalnych.
Była posłanka SLD, ekonomistka, Joanna Senyszyn wskazała natomiast, że euro będzie w Polsce ostatecznie wprowadzone, bo Polska podpisała traktat lizboński.
Bezpieczeństwo Polski. Kandydaci nie chcą wysyłać żołnierzy do Ukrainy
Jedna z rund dotyczyła bezpieczeństwa. Dziesięciu kandydatów zostało zapytanych, w jaki sposób wykorzystają uprawnienia wynikające z faktu, że prezydent jest zwierzchnikiem sił zbrojnych.
Braun zapewniał, że jako prezydent „nie pośle Polaków na wojnę ukraińską”. – Znormalizuję stosunki ze wszystkimi sąsiadami na Wschodzie i na Zachodzie, tak aby Polacy byli bezpieczni – powiedział.
Mentzen również nie wyśle polskiej armii na wschód. – Jeżeli będę prezydentem, żaden polski żołnierz nie trafi na Ukrainę, żaden polski żołnierz nie zginie za Donbas albo Krym – akcentował.
Nawrocki zapewnił, że także nie wyśle polskich żołnierzy do Ukrainy. Ponadto – jak stwierdził – widzi potencjał budowaniu regionalnych sojuszy i wskazał tu Bukaresztańską Dziewiątkę.
Zandberg podkreślał, że chciałby, aby prezydent oraz inni politycy sprawujący nadzór na wojskiem zadbali o to, by Polska rozbudowała swoje zdolności przemysłowe.
Hołownia ocenił, że prezydent powinien być stróżem honoru polskiej armii.
„Wojny nie będzie”. Senyszyn chce obciąć wydatki na armię
Senyszyn oceniła, że wojny nie będzie, więc nie musimy się jej obawiać. – Nie musimy wydawać 5 proc. PKB na zbrojenia, na wojsko. Wystarczy jeśli to będzie 3-3,5 proc. – powiedziała.
Jakubiak zwracał uwagę, że szef MON ma większe kompetencje niż prezydent, dlatego trzeba przystąpić do budowy nowej konstytucji, w której to właśnie prezydent będzie miał bezpośredni nadzór nad resortem obrony.
Bartoszewicz ocenił, że zwierzchnik sił zbrojnych ma „doprowadzić do siły gospodarki, która doprowadzi do tego, że będzie nas stać na rozwiązania, które są niezbędne”.
Woch zwracał uwagę, że gdyby doszło do wojny, to prezydent niczym nie będzie zarządzał, bo „szef Sztabu Generalnego WP staje się naczelnym wodzem”.
– Potrzebujemy zwierzchnika sił zbrojnych, który jest odważny i dla mnie w tym momencie wybór jest oczywisty. Wybór może być tylko jeden – powiedział z kolei Krzysztof Stanowski. Zacytował jednocześnie fragment książki Rafała Trzaskowskiego, pt. „Rafał”. – O większego trudno zucha… – ironizował Stanowski po przeczytaniu fragmentu dotyczącego rekinów.