Dwa tygodnie temu do Końskich Karol Nawrocki przywiózł dwie flagi: biało-czerwoną oraz tęczową. Pierwszą dumnie postawił na swoim pulpicie, a drugą wręczył Rafałowi Trzaskowskiemu (następnie „przejęła” ją Magdalena Biejat). O fladze z Końskich długo mówiło się po debacie. Tej tęczowej, gdyż o biało-czerwonej prawie wszyscy zapomnieli.
Przypomniał o niej Trzaskowski podczas poniedziałkowej debaty „Super Expressu”. W studiu pojawił się z właśnie z flagą, a gdy został wybrany do starcia oko w oko przez Adriana Zandberga, zanim odpowiedział na pytanie, wyjaśnił, dlaczego ją zabrał.
– To jest flaga, z którą pan Karol Nawrocki przyszedł na debatę do Końskich, a potem – jak zgasły światła – porzucił ją na sali, na której dumnie powiewała. Wszyscy wiemy, co to oznacza porzucić flagę na placu boju. Każdy to wie z historii Polski. Każdy, kto interesuje się wojskiem, kto był w harcerstwie. Flagi się po prostu nie porzuca i dlatego ją dzisiaj tutaj mam – tłumaczył kandydat KO.
„Szach-mat” – komentowali na gorąco politycy związani z KO. Zabieg pieczołowicie przygotowany przez sztabowców Trzaskowskiego spodobał się także premierowi Donaldowi Tuskowi, który w mediach społecznościowych napisał krótko: „Kto flagą wojuje…” i dodał wcześniej przygotowany filmik, na którym widać, jak Nawrocki w pośpiechu opuszcza Końskie, zostawiając flagę.
Jak wykorzystać flagę z Końskich? Kulisy tajnej operacji
Jak jednak dowiaduje się Interia, cała operacja dotycząca wykorzystania flagi w ostatniej debacie nie była łatwa. Kluczowe było utrzymanie wszystkiego w sekrecie, a plan udało się realizować przez blisko dwa tygodnie. Jeden ze sztabowców Trzaskowskiego opowiada nam, że pojawiała się pokusa, by wykorzystać flagę już wcześniej, na przykład nagrać filmik kilka dni po debacie w Końskich.
– Od razu wiedzieliśmy, że to jest poważny błąd Nawrockiego. Zastanawialiśmy się, jak to pokazać. Czasem dobry pomysł można spalić, a tutaj udało się utrzymać to w tajemnicy. Uznaliśmy, że to jest dobry moment.W kampanii wyborczej nie można ze wszystkim długo czekać. Wiedzieliśmy, że ta debata przyciągnie uwagę – tłumaczy.
Jednocześnie nie chce on zdradzić, kto wziął flagę z Końskich, ani kto finalnie wpadł na pomysł, by wykorzystać ją w debacie. – Pracujemy zespołowo, to robota sztabu – słyszymy.
Jak dodaje nasz rozmówca, „tam (w Końskich – red.) było nerwowo, bo Nawrocki wyszedł z przypiętym mikrofonem, a o fladze kompletnie zapomniał”. – Sprawdzaliśmy czy jest to na kamerach, czy jest to na pewno ta flaga. Okazało się, że jest to jeden do jednego ta flaga, choć PiS stara się teraz wmawiać co innego – słyszymy.
Samo wykorzystanie rekwizytu w trakcie debaty także nie było oczywiste. Jak usłyszeliśmy w sztabie, formuła tej debaty była dla wszystkich pewną zagadką, więc i ryzykiem. – Nie było wcale pewne, że Adrian Zandberg zada pierwsze pytanie właśnie Rafałowi. Równie dobrze Trzaskowski mógł wyjść na środek dopiero po godzinie, jak Magda Biejat. Udało się to zrobić szybko, a w dodatku dobrze – uśmiecha się jeden ze sztabowców.
– Zaskoczyło mnie, że Nawrocki w ogóle na to nie zareagował -mówi Interii Agnieszka Pomaska, członkini sztabu Rafała Trzaskowskiego, którą poprosiliśmy o komentarz. – Zresztą przez całą debatę nie reagował, a przecież jest prezesem IPN-u. Na przykład w momencie, gdy Grzegorz Braun obrażał powstańców z getta warszawskiego. Prezes IPN-u porzuca flagę, nie potrafi zabrać głosu w sprawie oszczerstw rzucanych przez Brauna. To szokujące- uważa Pomaska.
Flaga podczas debaty. Politycy PiS różnie się tłumaczą
Sztab Nawrockiego był zaskoczony ruchem Trzaskowskiego. I to nie tylko w pierwszej chwili, ale nawet i po debacie. W jednej z pierwszych wypowiedzi goszczący w studiu Polsat News Łukasz Kmita z PiS próbował tłumaczyć, że flaga została skradziona Nawrockiemu jeszcze w Końskich. Tę narrację powielali też inni politycy PiS.
Kiedy jednak sam Nawrocki po debacie powiedział, że zostawił tę flagę w Końskich, które zostały przez niego zdobyte, politycy PiS zaczęli powtarzać te słowa. Jeszcze inni, którzy tej wypowiedzi nie słyszeli, sugerowali, że to wcale nie jest flaga Nawrockiego, tylko jakaś nowa, mniej pognieciona. Słowem: nie był to spójny przekaz.
– Prawda jest taka, że na to nie ma dobrej odpowiedzi. Oni porzucili polską flagę – słyszymy od innego członka sztabu Trzaskowskiego. – Próbują dzisiaj wmawiać, że to inna flaga, ale to jest dokładnie ta sama. Przez dwa tygodnie flaga była w bezpiecznym miejscu – uśmiecha się nasz rozmówca.
Agnieszka Pomaska zagadkowo dodaje, że motyw flagi pojawi się jeszcze w tej kampanii wyborczej. Czyżby na kolejnej debacie zaplanowanej na 12 maja?
– 2 maja jest Święto Flagi. To święto zostało wprowadzone przez koalicję PO-PSL. Pamiętajmy o tym, bo ta debata też udowodniła, co to jest patriotyzm na pokaz, w którym przoduje PiS. W Święto Flagi będziemy o tym pamiętać. Mam nadzieję, że tego dnia o fladze nie zapomni pan Nawrocki – podkreśla Pomaska.