W czwartek przed godz. 14 zakończyło się spotkanie ws. organizacji debaty „jeden na jeden” między Rafałem Trzaskowskim, kandydatem Koalicji Obywatelskiej, a Karolem Nawrockim, kandydatem popieranym przez Prawo i Sprawiedliwość. Wzięli w nim udział przedstawiciele obu sztabów oraz reprezentanci trzech stacji telewizyjnych, które miałyby transmitować starcie: TVP, TVN i Polsat.
Jak przekazała w mediach społecznościowych Wioletta Paprocka, szefowa sztabu wyborczego Rafała Trzaskowskiego, nie udało się dojść do porozumienia. „W związku z ciągłym przerywaniem i brakiem możliwości poznania warunków debaty uzgodniliśmy, że telewizje prześlą sztabom propozycje zasad debaty mailem. Czekamy na nie i czekamy jutro w Końskich!” – czytamy.
W kolejnym wpisie Paprocka dodała: „Odpowiadając na liczne pytania. Sztab PiS nie potwierdził, że weźmie udział w jutrzejszej debacie z udziałem 3 telewizji. My potwierdzamy i będziemy!”.
Sztaby Trzaskowskiego i Nawrockiego nie doszły do porozumienia
Inną perspektywę przedstawił Paweł Szefernaker, szef sztabu wyborczego Karola Nawrockiego. Stwierdził on, że główna przeszkoda w porozumieniu dotyczyła udziału w debacie dwóch kolejnych stacji telewizyjnych: Republiki i wPolsce24. – Telewizja Polsat uznała, że jest elastyczna i może być to debata pięciu telewizji. Reszta uczestników tego spotkania, jak dotąd, nie godzi się na to, żeby zwiększyć format spotkania – przekazał podczas konferencji prasowej po spotkaniu polityk.
– Jedynym warunkiem, o którym mówiliśmy przez dwie godziny spotkania, to żeby debata odbyła się „fair play”. Pięć największych stacji w Polsce chce przeprowadzić tę debatę, ale, niestety, sztab Rafała Trzaskowskiego mówił o debacie trzech telewizji, tak jakby było jakieś ustalenie trzech telewizji, że tylko one mogą tę debatę prowadzić – usłyszeli dziennikarze.
Polsat z gotowością do organizacji debaty
Swoje oświadczenie w sprawie przekazał Polsat. – Zależy nam, żeby nasi widzowie mogli zobaczyć debatę. Czy będzie trzy, czy pięć, czy 10 stacji, nie ma dla nas znaczenia. Najważniejszy jest widz. Ostateczną decyzję podejmą sztaby – powiedział Wiesław Walendziak, Członek Zarządu i Redaktor Naczelny Telewizji Polsat, cytowany przez Interię.
Jeśli jednak nie uda się dojść do porozumienia między sztabami, niewykluczonym jest, że wyborcy zobaczą podobny obrazek, jak ten sprzed wyborów prezydenckich w 2020 roku, kiedy to Rafał Trzaskowski nie pojawił się na organizowanej przez TVP debacie w Końskich. Zamiast tego kandydat KO zdecydował się wówczas na organizację własnej debaty pod hasłem „Arena Prezydencka” w Lesznie. W tej za to udziału nie wziął walczący w tamtych wyborach o reelekcję Andrzej Duda.
Kandydaci oburzeni debatą Trzaskowski-Nawrocki
Propozycja organizacji debaty „jeden na jeden” pojawiła się w środę ze strony Rafała Trzaskowskiego. „Piątek. 11 kwietnia. Godz. 20:00. Uczciwe zasady, największe telewizje. Czekam. Odwagi, Panie Nawrocki” – wezwał w środę kandydat Koalicji Obywatelskiej. Jak później tłumaczył: Nawrocki wzywał go na debatę, a on tylko odpowiedział.
Przedstawiciele sztabu Karola Nawrockiego zgodzili się na propozycję. Ta jednak wywołała oburzenie u innych kandydatów. „Organizacja przez TVP debaty dwóch wybranych kandydatów przed pierwszą turą to absolutny skandal i złamanie demokratycznych procedur, który nie miał miejsca nawet za rządów PiS” – pisał w mediach społecznościowych Szymon Hołownia, marszałek Sejmu oraz kandydat Polski 2050 i PSL w wyborach prezydenckich.
Sławomir Mentzen, kandydat Konfederacji, stwierdził za to: „Trzaskowski podał dzisiaj pomocną dłoń Nawrockiemu, bo wie, że wszystkie sondaże wskazują, że w drugiej turze będzie miał z nim łatwiej, niż ze mną. System się broni, bo widzi, że duopol PO-PiS-u może się skończyć i nie chce dopuścić do tego, żeby w Polsce w końcu coś się zmieniło”.