-
Pomysł debaty między Ziobrą a Morawieckim ujawniła wewnętrzne podziały w PiS, które były skrywane od czasu kampanii prezydenckiej.
-
Jarosław Kaczyński jest przeciwny debacie, obawiając się rozłamu na prawicy i osłabienia partii.
-
Spór między liderami wykorzystywany jest przez przeciwników PiS oraz daje nowy impuls Konfederacji.
-
Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Czy będzie debata Ziobro – Morawiecki?
Obaj politycy wielokrotnie ścierali się, będąc w rządzie, a ich środowiska do dziś wzajemnie oskarżają się o to, kto bardziej przyczynił się do utraty przez PiS władzy w 2023 roku.
„Wielokrotnie przestrzegałem Cię przed dramatycznymi skutkami ulegania Brukseli. Zawsze odrzucałeś te apele i w kluczowych chwilach zgadzałeś się na brukselskie szaleństwa. Dziś nagle odcinasz się od polityki, którą sam jako premier forsowałeś, a winę za porażkę wyborczą znów próbujesz zrzucać na mnie i Suwerenną Polskę” – napisał były minister sprawiedliwości w serwisie X.
Po czym dodał: „Choć choroba sprawiła, że dotąd unikałem dłuższych dyskusji, jeśli uważasz, że publiczna rozmowa o przyczynach porażki Zjednoczonej Prawicy i przyszłości Polski jest potrzebna – to jestem gotów debatować z Tobą w miejscu, które wspólnie ustalimy” – zadeklarował.
Mówił w nim m.in. o swoich motywacjach, które kierowały nim podczas w realizacji polityki wobec Unii Europejskiej oraz o konflikcie z Ziobrą w tej kwestii.
Morawiecki – Ziobro. Wymiana ciosów w mediach
Ta wymiana ciosów między Ziobrą a Morawieckim na nowo rozpaliła w PiS nieco przygasłe ostatnimi czasy konflikty, które na czas kampanii prezydenckiej zamieciono pod dywan.
Wewnątrzpartyjni sympatycy byłego premiera nie mają wątpliwości, że gwałtowna reakcja Ziobry to skutek ostatniej dobrej passy Mateusza Morawieckiego. Od paru tygodni Morawiecki konsekwentnie ustawia się w roli obrońcy dorobku rządów Zjednoczonej Prawicy i wchodzi w merytoryczną polemikę z tymi, którzy krytykują jego decyzje jako premiera. Z dotychczasowych debat, które odbył m.in. z Jackiem Bartosiakiem, Sławomirem Mentzenem czy Adrianem Zandbergiem wyszedł zwycięsko, co u niektórych w partii wzbudziło niepokój.
– Bywało tak, że na Radach Europejskich premier Mateusz Morawiecki był proszony o to, żeby wyłożył jakieś kwestie, bo naprawdę się zna na ekonomii, a nie wszyscy przywódcy europejscy tak dobrze te mechanizmy bankowe, bardziej skomplikowane, rozumieli. I on po prostu je im wykładał. I co? Mamy go gdzieś odłożyć do szafy? I powiedzieć „nie”? Mentzen ma być premierem? – mówił prezes PiS podczas spotkania w Gdańsku pod koniec sierpnia, co przez część polityków PiS została przyjęta z dużym zaskoczeniem.
Wielki powrót Morawieckiego?
Wielu wcześniej uznało bowiem, że Morawiecki jest na politycznym oucie, bo jest politykiem nie do przyjęcia dla Konfederacji.
– Za dobrze PiS idzie, więc trzeba to zepsuć – drwi jeden ze stronników Morawieckiego. – Mateusz dwoi się i troi, jako jedyny naprawdę ciężko pracuje na to, o czym mówi prezes, czyli aby PiS miało więcej niż te swoje twarde 25-30 procent, bo bez tego nie ma szans na powrót do władzy, a ci, co nic nie robią pierwsi do atakowania – irytuje się.
-
Przymusowe doprowadzenie Ziobry przed komisję śledczą. Zapowiada dalsze kroki
-
Komisja ds. Pegasusa. Sąd zadecydował ws. doprowadzenia Zbigniewa Ziobry
W odczuciu zwolenników byłego premiera wzywanie go do debaty przez Ziobrę to woda na młyn dla… Konfederacji, bo da im paliwo do atakowania PiS na całą przyszłą kampanię wyborczą.
– Dzisiaj Tusk ma problemy, PiS walczy z Konfederacją, Morawiecki właśnie wygrał starcie z Mentzenem, a Ziobro przychodzi i mówi: zróbmy sobie zapasy w błocie i odwróćmy uwagę od problemów Tuska – nie kryje zdenerwowania polityk PiS.
Z drugiej strony ziobryści odpowiadają, że mają dość oskarżania ich o całe zło i przegraną w wyborach w 2023 roku. A tak odbierają aktywność Mateusza Morawieckiego, który jak mówią „chodzi teraz i opowiada, jak to przez Ziobrę PiS musiało oddać władzę”. – Jak zostawimy to bez odpowiedzi i reakcji, to taki przekaz się utrwali i pójdzie w świat. A to nieprawda – mówią krytycy byłego premiera wewnątrz PiS.
Na Zbigniewa Ziobrę jak czerwona płachta na byka działają też słowa dotyczące tego, że to on i jego środowisko ponoszą odpowiedzialność za to, że prawica musiała oddać władzę w 2023 roku. Ziobro chce rozliczenia kampanii, ale także rozmowy o błędach, i tych z kampanii, i z tych z ośmiu lat rządów.
„Po zwycięstwie Karola Nawrockiego cały obóz prawicy stoi przed wielką szansą przywrócenia w Polsce prawa i sprawiedliwości. Warunkiem jest jednak wyciągnięcie merytorycznych i personalnych wniosków z błędów, które popełniliśmy” – napisał Ziobro.
-
„Kaczyński jest sigmą”. Były premier odpowiada Sławomirowi Mentzenowi
-
Afera wokół KPO podzieliła Polaków. Wskazali odpowiedzialnego
– Z pewnością bym oglądał, z pewnością byłaby to ciekawa dyskusja – odpowiedział. A na pytanie, do kogo mu bliżej, odparł: – Racje są zdecydowanie podzielone. W ocenie całościowej bliżej jest mi do Zbigniewa Ziobry, ale doskonale rozumiem dlaczego pan wiceprezes Morawiecki jako premier podejmował takie kierunki działania, jakie podejmował. On negocjował w dobrej wierze, a Ursula von der Leyen negocjowała w złej wierze. To zestawienie nie mogło doprowadzić do pozytywnego efektu, ale w owym czasie nikt nie wiedział, jaki efekt zostanie osiągnięty. Chodziło o ściąganie pieniędzy do Polski. Czas pokazał, że stanowisko ostre, kategoryczne, jastrzębie, byłoby lepsze – stwierdził Bocheński.
Tajemnicą poliszynela w PiS jest fakt, że Bocheński widziałby siebie w roli kandydata na premiera w kampanii parlamentarnej 2027 roku i część polityków w PiS obstawia taki właśnie scenariusz. Odzyskujący polityczną siłę Morawiecki może pokrzyżować te plany.
Kiedy zapytaliśmy jednego z posłów PiS o to zdjęcie, czy jest to sygnał nowych sojuszy, dostaliśmy odpowiedź, że sojusze są stare, ale zostały właśnie odświeżone wskutek aktywności Morawieckiego.
Będzie debata? Kaczyński zabiera głos
Czy jest szansa, by do takiej debaty Ziobro-Morawiecki w ogóle doszło?
Z informacji Interii wynika, że chęć organizacji takiej dyskusji zgłosiło politykom PiS przynajmniej kilka redakcji, w tym telewizji. Taka propozycja padła także na antenie Polsat News.
Dzisiaj jednak nic nie wskazuje na to, by do debaty doszło. Temat przeciął sam Jarosław Kaczyński. – To bardzo zły pomysł – stwierdził. – Takie debaty w ramach jednego obozu nie mają żadnego sensu – dodał.
-
PiS ma plan na Mentzena: Pokazać, że to „mały Balcerowicz”
-
„Trzeba interweniować”. Kaczyński grzmi po zapowiedzi ministra Żurka
Przeciwnikiem debaty jest, jak słyszymy, także sam Mateusz Morawiecki, który – podobnie jak prezes Kaczyński – uważa, że taka debata mogłaby doprowadzić do rozłamu na prawicy. Dlaczego?
– To proste. Jeśli Mateusz wygrałby taką debatę, a pewnie tak by się stało, bo jest lepiej przygotowany, to Ziobro musiałby chyba odejść z PiS, żeby wyjść z twarzą. A to byłaby katastrofa dla PiS i dla całej prawicy. Gdyby z kolei Mateusz przegrał, no to ten sam scenariusz. On musiałby odejść i zacząć tworzyć jakieś własne środowisko. A to też byłaby katastrofa – wyjaśnia doświadczony polityk PiS.
Zdaniem naszych rozmówców z PiS, Zbigniewowi Ziobrze także wcale nie chodzi o debatę, ale raczej o podgrillowanie Mateusza Morawieckiego, który „próbuje stworzyć sobie nowy wizerunek ekspercko-merytoryczny w oderwaniu od błędów, za które odpowiada”, jak mówią przeciwnicy byłego premiera.
Jego zwolennicy z kolei przekonują, że „Ziobro źle na tym wyjdzie”, bo „prezes, ucinając temat, już pokazał mu, co myśli o publicznym praniu brudów i osłabianiu partii”. Dodają, że cała ta historia to woda na młyn Konfederacji i jako dowód przywołują wpis Krzysztofa Bosaka, który tak skomentował pomysł debaty Ziobry i Morawieckiego: „To krok w dobrym kierunku. Z błędów i porażek poprzedniego rządu muszą zostać wyciągnięte wnioski, tak, by nigdy ich nie powtórzyć. A Polacy mają prawo wiedzieć, co tak naprawdę się stało”.
– Wiadomo, że jak lider innej partii chwali jakiś pomysł, to nie jest on dobry dla PiS, tylko raczej dla tej innej partii – podsumowuje jeden z naszych rozmówców, bliski Nowogrodzkiej.
-
Lewica chce ograniczenia sprzedaży alkoholu. „SOR-y niczym izby wytrzeźwień”
-
Jesień szykuje kilka niespodzianek. Niektóre mogą się nam spodobać