Na razie w dwóch sondażach prezydenckich Sławomir Mentzen zajął drugie miejsce. W badaniu Pollster dla „Super Expressu” poparcie kandydata Konfederacji wyniosło 22 proc. (21 proc. uzyskał trzeci na podium Karol Nawrocki), a w sondażu SW Research dla „Wprost” 18,9 proc. (Nawrocki – 16,5). Dużo mniej optymistyczny dla Mentzena jest ostatni sondaż IBRiS przeprowadzony na zlecenie „Polityki”. Tu współlider Konfederacji przegrywa z Nawrockim 7 punktami procentowymi. Niemniej jednak zagregowane dane z sondaży – takie publikuje na wykresie portal ewybory.pl – pokazują, że od początku roku to Mentzen jest na fali wznoszącej.
Nie jarają się sondażami
Konfederaci wcale na widok tych wyników nie pieją z radości. – Widać chyba, że nigdzie tymi sondażami nie grzejemy, nie jaramy się tym – przyznaje osoba z bliskiego otoczenia Mentzena. I rzeczywiście, próżno w socialach formacji szukać „jarania się” drugim miejscem Mentzena. – Wiemy, że takie badania wykorzystywane są do gry politycznej przez dwa główne obozy. Chyba można się domyślać, co by spotkało PiS, gdyby Nawrocki nie wszedł do drugiej tury – mówi polityk.
W środę w „Trójce” o sondażach tak mówił wicemarszałek Sejmu i szef Ruchu Narodowego Krzysztof Bosak. – Jesteśmy bardzo ostrożni. Są też sondaże, które dają przewagę Karolowi Nawrockiemu i to nie o jeden czy dwa punkty procentowe, ale na przykład sześć czy siedem. Bardzo optymistyczne sondaże odbieramy jako czynnik ryzyka w kampanii. Kandydata można najpierw pompować, a później przed wyborami (ściągnąć – red.) w dół, albo powiedzieć, że słabo wypadł.
Właśnie dlatego, jak słyszymy, obrano taką strategię: nie grzać wynikami sondaży, nie chwalić się, nie rozgłaszać.
Trauma po 2023 roku
Politycy Konfederacji szczególnie ostrożnie komentują korzystne dla nich sondaże, bo ciągle mają żywe wspomnienia z 2023 roku. W szczycie Konfederacja miała wówczas nawet 14 proc. poparcia, a w jesiennych wyborach parlamentarnych zjechała do siedmiu. – Mamy po tym traumę, ale wyciągnęliśmy wnioski, dlatego nie chwalimy się żadnymi sondażami i nie krzyczymy, że nic już nas nie powstrzyma – mówi jeden z czołowych polityków Konfederacji. Ale jest też inny powód tej skromności. Sztabowcy Sławomira Mentzena mają dysponować badaniami, według których wyborcy bardzo cenią coś, co w polityce jest towarem deficytowym – pokorę. – Z naszych rozmów z ekspertami wynika, że pokora to coś, na czym bardzo mocno wygrywał Andrzej Duda. To cenią Polacy, tego jest mało w polityce i tym dzisiaj gra Mentzen – dodaje polityk Konfederacji.
Nasi rozmówcy jednocześnie podkreślają, że krajobraz jest inny niż w 2023 roku. Po pierwsze: sami Konfederaci są zaskoczeni, jak wiele osób chce się angażować w kampanię Mentzena. Nie mówiąc już o frekwencji na spotkaniach z kandydatem Konfederacji. Po drugie: partia pozbyła się kontrowersyjnych polityków, którzy byli nie do przełknięcia dla normalsów. Chodzi o Janusza Korwin-Mikkego i Grzegorza Brauna. – Nie martwimy się już, że ktoś coś zaraz odwali, na ostatniej prostej zacznie normalizować pedofilię albo mówić, że kobiety nie mają prawa głosu. Śpimy dzięki temu spokojniej – mówi jeden z Konfederatów.
II tura? Szanse „człowieka-robota”
Jeden z naszych rozmówców szanse na to, że Mentzen wejdzie do II tury, ocenia na mniej niż 30 proc. – Ale szanse są, zwłaszcza jeśli znowu wypłynie jakiś skandal z Nawrockim – mówi. Media opisywały już, chociażby kontrowersje wokół korzystania przez Nawrockiego z aparamentu deluxe w Muzeum II Wojny Światowej. Pod koniec ubiegłego roku głośno z kolei było o raporcie dotyczącym kontaktów kandydata PiS z trójmiejskim półświatkiem. – A na Mentzena co można znaleźć? Pod tym względem nasz kandydat jest wyjątkowo nudny – trochę rodzinny facet, a trochę taki człowiek-robot – mówi polityk Konfederacji.