-
Donald Tusk podczas konferencji prasowej w Łomży ostro odpowiadał na pytania pracownika TV Republika, podkreślając potrzebę trzymania standardów merytorycznych i reguły „jedno pytanie na jedną redakcję”.
-
W trakcie słownego starcia premier dodał, że „konferencje prasowe to nie jest wesele”.
-
Ja nie zapraszam indywidualnie dziennikarzy, ale widzi pan, jest pan. Zadaje pan pytanie, niezależnie od tego, jak niekonwencjonalne – powiedział Tusk.
-
Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Donald Tusk odwiedził w piątek Łomżę, gdzie trwa rewitalizowanej linii kolejowej.
Podczas konferencji prasowej premiera jeden z przedstawicieli TV Republika zadał pytanie o niewypuszczanie pracowników tej stacji na konferencje prasowe. – Czy to koniec embarga na największą stację telewizyjną w Polsce? – zapytał.
– Tacy duzi jesteście, że aż najwięksi w Polsce? Ja znam takich facetów, którym się wydaje, że coś jest bardzo duże, a później się okazuje… Także niech pan będzie ostrożny z tym chwaleniem się co do rozmiarów i wielkości, bo z tego są później tylko kompromitacje – opowiedział szef rządu.
Tusk: Nie żałuję żadnych słów, które w życiu wypowiedziałem
Tusk zauważył jednocześnie, że to pytanie to jakieś „nieporozumienie” bo, jak zaznaczył, miał okazje odpowiadać na pytania TV Republika dwa dni temu podczas targów w Kielcach.
– To nie jest wesele, ja nie zapraszam indywidualnie dziennikarzy. Jest pan, zadaje pan pytania, niezależnie od tego, jak niekonwencjonalne – dodał.
Przedstawiciel TV Republika zapytał również premiera o „złe relacje rządu z administracją Donalda Trumpa” oraz, czy nie żałuje on swoich słów o Trumpie jako rosyjskim agencie.
– Nie żałuję żadnych słów, które w życiu wypowiedziałem. Nie narzekam na relacje pomiędzy polskim rządem a administracją w Waszyngtonie. Prezydent Trump jest bardzo wymagającym i trudnym partnerem. Nie tylko z mojego punktu widzenia, wszyscy o tym wiemy – podkreślił Tusk.
„Jestem odpowiedzialny za to, żeby Polska była traktowana poważnie”
– My jako Polska mamy swoje interesy, jesteśmy najważniejszym sojusznikiem dla Stanów Zjednoczonych i niezalenie od tego, kto jest prezydentem USA, Polska jest najważniejszym ogniwem NATO w tej części świata – dodał.
Szef rządu przypomniał, że „Polska robi wielkie interesy ze Stanami Zjednoczonymi”. – Jak się płaci grube pieniądze za produkty, w tym przypadku są to samoloty czy elektrownia jądrowa, to jest to wystarczający powód, żeby z podniesioną głową i na stojąco o tym rozmawiać, a nie na kolanach – powiedział Tusk.
– Niezależnie od tego, jaki temperament ma dzisiejszy prezydent USA, jakie ma sympatie i relacje polityczne z Putinem, z prezydentem Chin, nic z tych rzeczy nie wpłynie na moje stanowisko. Jako premier polskiego rządu jestem odpowiedzialny za to, żeby Polska była traktowana poważnie – podkreślił.
– Nie mam zamiaru się nikomu podlizywać i nigdy nie będę tego robił – dodał Tusk.
Spotkanie w Paryżu. Macron nie przywitał Tuska
Pracownik stacji próbował dopytać premiera o jego relacje z europejskimi liderami w kontekście spotkania tzw. koalicji chętnych w Paryżu. Uczestników szczytu witał osobiście prezydent Francji Emmanuel Macron, jednak polski premier został powitany przez urzędnika niższego szczebla.
„Źle to wygląda, gdy Premiera RP tak traktują” – komentował w mediach społecznościowych Paweł Jabłoński z PiS.
– Sam pan daje argumentację, dlaczego jesteście kłopotliwymi gośćmi na konferencji prasowej – odpowiedział premier przypominając, że jest jedno pytanie na każdą redakcję.
Później wytłumaczył, że nie został powitany przez Macrona ze względu na swoje spóźnienie.
– Ze względu na mgłę na Okęciu, spóźniłem się 20 minut z powodów technicznych. W czasie gdy dotarłem do Pałacu Elizejskiego trwało już spotkanie prezydenta Macrona z prezydentem Zełenskim, które miało przygotować dalsza dyskusję – wytłumaczył Tusk.
– Znam waszą empatię wobec mnie i takie serdeczne uznanie dla tego co robię, ale wpaść na pomysł, że ja mam złe relacje z europejskimi liderami, albo z Macronem, to nie wiem co trzeba mieć w głowie, żeby takie rzeczy wymyślać – powiedział.
– Nawet średniej wielkości stacja telewizyjna powinna trzymać jakiś standard merytoryczny – podsumował premier.