Z sukcesją w Polsce nie jest łatwo. Tylko jedna na dziesięć polskich firm zostaje w rękach rodziny. Chociaż polscy przedsiębiorcy chcą przekazywać biznes dzieciom, to dzieci nie za bardzo do rodzinnej firmy lgną. Powodów jest mnóstwo. Chcą osiągnąć coś sami. Nie chcą pracować tak ciężko jak rodzice. Rodzice nie nauczyli ich, jak biznes robić. Rodzinna firma kojarzy im się tylko z problemami, o których nasłuchali się całe swoje dzieciństwo w kuchni, gdzie przecież najczęściej rodzinne życie się toczy. Ale są wyjątki.
Szukanie sukcesora
Jednym z nich jest historia rodziny Voelkelów. Poznaniaków, którzy trzy dekady temu postanowili założyć meblarski biznes. Z małego zakładu zrodziła się potężna marka mebli VOX, którą dzisiaj kojarzy już chyba każdy Polak.
Nestorem jest Piotr Voelkel – przedsiębiorca, meblarz, ale też edukator – jeden z nielicznych polskich przedsiębiorców, który ma w sobie żyłkę pedagoga, żeby swoim sukcesem zarażać innych, głównie młodych Polaków, którzy noszą się z zamiarem otwarcia własnej firmy.
Voelkel zaczynał w biznesie w latach 80. Szukał więc sukcesora, który z powodzeniem założony przez niego biznes przejmie. Do tej roli latami przygotowywał swojego syna Piotra Wita Voelkela.
Wyjechał chłopiec, wrócił mężczyzna
Syna do roli nowego właściciela przygotowywał kilkanaście lat. Musiał przejść przez wszystkie szczeble w firmie – od cięcia desek, przez pakowanie mebli aż po ich sprzedaż i reklamę.
– Już w liceum ojciec wysłał mnie do jednej z fabryk. Chciałem przeniknąć do firmy anonimowo. Ubrałem roboczy strój i dyskretnie wyszedłem na halę. Trafiłem na piłę. Razem ze starszym kolegą kroiliśmy płyty do produkcji mebli. Mój kamuflaż nie pomógł, już w pierwszej minucie facet mnie zdemaskował. Spojrzał na mnie parę razy i rzucił:,,To Ty jesteś młody Voelkel!” – mówił dla „Wprost” o swojej pierwszej styczności z firmą ojca Piotr Wit Voelkel, syn właściciela producenta mebli VOX z Poznania.
Zaraz po studiach wyjechał do Chin, gdzie rozwijał azjatycką gałąź rodzinnego biznesu.
– Nie chciał odcinać kuponów od sukcesu ojca. Kiedy zdał sobie sprawę, że można stworzyć z firmy globalną markę, uznał, że gra jest warta świeczki
– opowiadał ojciec.
– W rok stworzył całe nasze chińskie zaplecze. Dobrał nam najlepszych dostawców, kontrolował jakość produktów, negocjował ceny. Połowę pobytu spędził w samolotach, odwiedzając chińskie fabryki. Wtedy poznał swoją wartość. Zobaczył, że może skutecznie negocjować z kimś znacznie starszym i bardziej doświadczonym. Wyjechał chłopiec, a wrócił mężczyzna – podsumował chińską wyprawę syna Piotr Voelkel.
Otrzaskany w bojach, znający firmę od deski do deski, był gotów do sukcesji. Jak do tego doszło?
Z Polski do Dubaju
– Siedzieliśmy w saunie, tata spytał mnie wprost, czy jestem gotów, czy ma szukać kogoś na miejsce prezesa. Zgodziłem się bez wahania – wspomina młody Voelkel.
Dzisiaj polskie meble VOX są sprzedane na 60 rynkach. Od Indii, przez Meksyk, po Dubaj i większość europejskich krajów. 100 proc. udziałów w spółce ma Piotr Voelkel junior.