Wielu emerytów liczyło na drugą waloryzację świadczeń jeszcze w tym roku. Jednak jak poinformował rząd, nie ma planów, by przeprowadzić dodatkowe podwyżki. Kluczowym czynnikiem, który zdecydował o takiej decyzji, są dane o inflacji. Zgodnie z zapowiedziami z kampanii wyborczej, druga waloryzacja miała być uruchamiana tylko wtedy, gdy inflacja w pierwszej połowie roku przekroczy 5 proc. Tak się jednak nie stało.
Inflacja niższa niż zakładano
Wstępne dane Głównego Urzędu Statystycznego za czerwiec wskazują, że inflacja wyniosła 4,1 proc. To kolejny miesiąc spadku – w maju również było to 4,1 proc., w kwietniu 4,3 proc., a w marcu i lutym 4,9 proc. Tylko w styczniu odnotowano wynik powyżej progu – 5,3 proc. Średni wzrost cen w pierwszym półroczu nie osiągnął zatem wymaganych 5 proc., co oznacza, że zgodnie z wcześniejszymi założeniami, warunek do uruchomienia drugiej waloryzacji nie został spełniony.
Projekt przepisów przewidujących taką możliwość został już wcześniej przygotowany, ale rząd go nie procedował. W oficjalnym komunikacie zaznaczono, że temat może powrócić jedynie w przypadku ponownego wzrostu inflacji.
Wzrost cen będzie niższy
Obecne prognozy Ministerstwa Finansów nie wskazują jednak na taki scenariusz. Z szacunków resortu wynika, że w 2025 roku inflacja ma wynieść średnio 3,9 proc., a w 2026 roku spaść do poziomu 3 proc.
Choć część ekspertów uważa, że mechanizm drugiej waloryzacji powinien być formalnie wprowadzony do systemu, to przy obecnym poziomie cen ich zdaniem nie ma konieczności uruchamiania go w tym roku. Seniorzy muszą zatem poczekać na marcową waloryzację w 2026 roku, która – według zapowiedzi – ma wynieść nie mniej niż 4,9 proc.
– Przepisy wprowadzające drugą waloryzację emerytur i rent są potrzebne i powinny zostać wprowadzone – mówi w rozmowie z „Faktem” dr Tomasz Lasocki ekspert ds. zabezpieczenia społecznego z Politechniki Warszawskiej.