Mama poszła na szczyt, kazała mi tu czekać, wróci za parę godzin – takie słowa usłyszała od około dziewięcioletniego chłopca kobieta, która z rodziną wybrała się w góry. Zaniepokoił ją widok samotnego dziecka. Chłopiec siedział na kamieniu i oglądał w telefonie bajki. Był sam na górskim szlaku. Kobietę „zmroziło” i postanowiła zawiadomić policję. Funkcjonariusz, który przyjechał na miejsce, stwierdził, że „sam by tu dziecka nie zostawił”. Chłopiec został zabrany do radiowozu, służby obiecały skontaktować się z jego matką.
Kobieta, która wezwała policję, postanowiła podzielić się historią – ku przestrodze. Udostępniono ją na popularnym dla fanów górskich wspinaczek serwisie „Tatromaniak”.
„W górach może wydarzyć się wszystko”
O zdarzenie i możliwe konsekwencje pytamy specjalistów. Jednoznacznie wskazują, że zachowanie matki chłopca było skrajnie nieodpowiedzialne.
– Dzieci, nawet starsze, absolutnie nie powinny być zostawione same na szlaku. To skrajna nieodpowiedzialność. Dziecko nie ma wiedzy, jak radzić sobie w trudnych sytuacjach. Co więcej, nie jest w stanie opanować emocji i w panice może robić różne niebezpieczne rzeczy – mówi Interii dr hab. Sylweriusz Kosiński, naczelny lekarz Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Podkreśla, że niezależnie od tego, czy zostawiamy dziecko z telefonem, namiotem czy różnymi innymi przedmiotami, to pozostawienie dzieci samych na szlaku jest złem. Lista czarnych scenariuszy, które mogą się ziścić w takiej sytuacji jest bardzo długa.
– W górach może wydarzyć się wszystko. Zmiana pogody, zabłądzenie, upadek, to może być jedna nieprzemyślana decyzja, a konsekwencje tragiczne – przestrzega Kosiński.
Pytamy też o możliwe konsekwencje wobec rodzica, także te prawne. – Rodzice w żadnym wypadku nie powinni zostawiać dziecka bez opieki w sytuacjach dla niego zagrażających, a do takich z pewnością należy przebywanie samotnie na szlaku w górach. W takim miejscu łatwo może dojść do wypadku o mniejszej lub większej skali (od poślizgnięcia się po utratę życia), dziecko może napotkać na swojej drodze dzikie zwierzęta, utonąć w zbiorniku wodnym, zdecydować się wejść na drzewo i spaść z wysokości, zagubi się, albo podąży za obcymi osobami w niemożliwe do ustalenia miejsce – wylicza Katarzyna Katana, radczyni prawna z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.
Podkreśla, że przepisy kategorycznie zabraniają pozostawienia bez opieki dziecka poniżej siedmiu lat. W przypadku dzieci starszych mogą one zostać same, ale w warunkach bezpiecznych, np. w domu.
– Takiemu rodzicowi, który pozostawił dziecko samotne na szlaku, nawet jak wyposażył je w telefon, który prędzej czy później się i tak rozładuje, może grozić odpowiedzialność karna za narażenie dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu – tłumaczy Katarzyna Katana.
Odpowiedzialność ta jest niezależna od tego, czy niebezpieczeństwo faktycznie się ziściło, wystarczy samo pozostawienie dziecka w sytuacji dla niego zagrażającej. – Fakt pozostawienia dziecka w takiej sytuacji istotnie zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia skutku w postaci poważnych urazów, czy nawet śmierci – podkreśla mecenas.
Złudne poczucie bezpieczeństwa
Sylweriusz Kosiński, naczelny lekarz TOPR wspomina sytuacje, w których musiał udzielać pomocy malutkim dzieciom, które były wnoszone przez rodziców w nosidełkach czy wwożone w wózkach terenowych na trudny teren.
– Rodzice tłumaczyli się chęcią wychowania dzieci w duchu poszanowania przyrody, żeby im wpoić od maleńkości miłość do gór. Miłość do gór nabywa się z czasem. Malutkie dzieci najczęściej tego nie pamiętają, nie ma z tego żadnych korzyści. A są osoby, które decydują się na takie ryzykowne wyjścia bez zabezpieczania podstawowych potrzeb swoich pociech, czyli jedzenia, picia, pieluch – opowiada lekarz.
W opisywanym przez turystkę przypadku gwarantem bezpieczeństwa miał być… pozostawiony chłopcu telefon.
– Telefon daje złudne poczucie bezpieczeństwa. Może być przydatny do wezwania pomocy, ale dziecko może nie wiedzieć, gdzie się znajduje w danym momencie. Przez chwilę możemy być z nim w kontakcie, a za chwilę telefon będzie kompletnie wyładowany i nieużyteczny – przyznaje Sylweriusz Kosiński.
Medyk podkreśla, że nie ma wytłumaczenia dla takiego zostawienia dziecka.
– Jeżeli ktoś decyduje się na wyjście w góry z dzieckiem, to niezależnie od tego, jak się ten młody człowiek zachowuje, jest się za niego odpowiedzialnym. Dorośli mają zwykle większą orientację co do swoich możliwości, lepiej rozkładają siły. Dzieci mają te zdolności mniejsze. Jeżeli dziecko w pewnym momencie traci siły, to logicznym jest, że kończymy wycieczkę, a nie idziemy wbrew wszystkiemu, bo założyliśmy sobie, że dzisiaj wyjdziemy na przykład na Zawrat. To jest bardzo nieodpowiedzialne i takie postępowanie należy piętnować – mówi wprost.
Kosiński przyznaje, że takie sytuacja zdarzają się sporadycznie i tylko w wykonaniu osób kompletnych nieodpowiedzialnych.