Wskaźnik dzietności to jeden z kluczowych parametrów, który służy dyskusji o demografii. Tzw. poziom zastępowalności pokoleń wynosi 2,1 i do takiego stanu dążą państwa w całej Europie. W Polsce jesteśmy bardzo daleko od takiego momentu – wskaźnik dzietności w 2024 roku wyniósł 1,1, a jednocześnie jest to najniższy odczyt w historii pomiarów. To mniej niż w 2023 roku (1,16) i znacznie mniej niż w 1990 roku (1,99). Innymi słowy: dzietność w Polsce spada dramatycznie, a do tego ma bardzo niekorzystną tendencję.
Eksperci od lat ostrzegają, że grozi nam katastrofa demograficzna. Tyle tylko, że ona ma miejsce tu i teraz, nie jest wizją przyszłości, ale teraźniejszością. Według GUS do 2060 roku liczba Polaków spadnie – w najbardziej optymistycznym scenariuszu o 2,5 mln osób, a w najbardziej pesymistycznym o 10,5 mln osób. 2060 rok jest już za 35 lat – to niewiele więcej niż standardowy kredyt hipoteczny.
Problem niskiej dzietności nie jest wyłącznie kłopotem polskim, ale ogólnoeuropejskim trendem. Ludzie, z jakiegoś powodu, coraz rzadziej mają dzieci. Dlaczego? Zastanawiają się nad tym eksperci i politycy, stawiają diagnozy i rysują scenariusze. Wszystko po to, by powstrzymać negatywny trend. A jeśli nie powstrzymać, to chociaż zminimalizować jego skutki.
PiS o kryzysie demograficznym. Wzorem Węgry i Orban
Temu tematowi poświęcony był też jeden z paneli na ostatnim kongresie programowym Prawa i Sprawiedliwości w Katowicach. Partia, która w latach 2015-2023 była u władzy, nie potrafiła dotąd powstrzymać negatywnego zjawiska. Uczestnicy ostatniego spotkania przekonują jednak, że mają pomysły, by walczyć z kryzysem demograficznym po przejęciu władzy w 2027 roku.
I jedno zastrzeżenie: Nie są to ani pomysły zupełnie nowe, ani wybitnie autorskie. PiS chce w głównej mierze czerpać z doświadczeń zagranicznych, które się po prostu sprawdziły. Kierunki są głównie dwa: Francja i Węgry. Z tego drugiego wzorca PiS już korzystało.
– Orban rządzi na Węgrzech 15 lat, co bardzo rzadko się dziś zdarza. Rządzi po raz trzeci. Mógł wyciągnąć wnioski i zastosować je w polityce demograficznej. My w 2027 roku dostaniemy szansę trzeci raz, żeby rządzić. Ważne jest to, czy wyciągniemy wnioski. Orban stworzył Instytut Rodziny. Francja zrobiła to 70 lat wcześniej. Dlatego te dwa państwa są przywoływane w Europie jako sukces – podkreślał poseł PiS Bartłomiej Wróblewski.
Polityk przekonywał, że wzorem Węgier i Francji w Polsce powinien powstać specjalny instytut, który całościowo potraktuje politykę demograficzną Polski. Instytut miałby być w domyśle apolityczny i odporny na zmiany władzy.
– Moja teza jest taka, że rząd nie może być centrum prowadzenia polityki demograficznej, bo koalicje rządowe zmieniają się za często. Chciałbym, by powstał Instytut Rodziny i Demografii, a konstrukcja ustrojowa powinna być podobna do IPN – argumentował Wróblewski.
Elżbieta Rafalska: Bony, wsparcie młodych kobiet, dopłaty do aut
Węgierski wzorzec pojawiał się tez w wypowiedzi innych polityków, m.in. Elżbiety Rafalskiej, byłej minister rodziny, która implementowała wielki program 500 plus. Przypomnijmy, że w 2015 roku był on przedstawiany jako odpowiedź na kryzys dzietności. Tak się jednak nie stało, choć niezaprzeczalnie program Rodzina 500 plus dał wiele innych korzyści.
– Wszyscy wiemy, że mamy zapaść demograficzną. Wszyscy to wiemy, ale odpowiedź, co zrobić, jest znacznie trudniejsza. Dzisiaj nie wyłącznie czynnik materialny decyduje o tym czy rodziny będą liczne, czy będą decydowały się na dzieci. Znaczny wpływ ma czynnik kulturowy, a na to politycy mają mniejszy wpływ – zaznaczyła na wstępie Rafalska.
– Dla mnie wzorem jest polityka węgierska, a w zasadzie węgierska polityka rodzinna. Jest ona nieprawdopodobnie konsekwentna – przekonywała. – Co bym zmieniła w instrumentach finansowych? Dałabym zachętę dla kobiet, które rodzą przed 30. rokiem życia. Dzisiaj ten wiek narodzin pierwszego dziecka się przesuwa, a potem mówimy, że jest za późno – zaproponowała, nie podając jednak szczegółów.
Rafalska argumentowała, że bardzo trudne jest łączenie ról zawodowych i rodzinnych. Skrytykowała przy okazji program Aktywny Rodzic, który przewiduje wsparcie rodzica wychowującego dziecko w kwocie 500 zł, podczas gdy dziecko znajduje się w placówce opiekuńczo-wychowawczej lub zajmuje się nim niania, wsparcie wynosi 1500 zł. – To deprecjonowanie wartości pracy. Należałoby to natychmiast zrównać – przekonywała.
Rafalska zaproponowała kolejny instrument finansowy – bon w wysokości 1000 zł na wszelkiego rodzaju aktywności kulturalne. Nie doprecyzowała jednak, czy miałoby to być wsparcie stałe czy jednorazowe. – Proszę sobie wyobrazić – rodzina wielodzietna w zoo, muzeum, na wakacjach. Bon w wysokości 1000 zł, który pozwalałby wejść do muzeum, którym można byłoby „płacić” w instytucjach kultury – opisywała.
Była minister rodziny podkreślała też, że należy wesprzeć finansowo rodziny wielodzietne w kontekście zdrowia i edukacji. Wymieniła np. wizyty u stomatologów, które pochłaniają gigantyczną część domowego budżetu.
Rafalska zaproponowała też rozwiązania dotyczące mobilności. To kolejny pomysł podpatrzony na Węgrzech. – Warto rozważyć dopłaty do zakupu samochodu siedmioosobowego, dopłaty dla rodzin wielodzietnych od czwartego dziecka. Bez samochodu rodzina wielodzietna nie da rady, a zakup takiego vana często przerasta możliwości rodziny – argumentowała.
Zakaz smartfona i social mediów, ale dopłata do mieszkania
Garść ciekawych informacji przytoczył natomiast Bartosz Marczuk, wiceprezes Instytutu Sobieskiego, współautor (wraz z Michałem Kotem) książki „Jak uniknąć demograficznej katastrofy”. Jak przekonywał, mamy dziś „gigantyczny problem bezdzietności” i „potężny kryzys relacji”. Wskazywał na dane, że ludzie nie łączą się w pary (małżeńskie czy pozamałżeńskie), a bez tego oczywiście trudno mówić o dzieciach.
By stawić czoła temu kłopotowi Marczuk proponuje wprowadzenie zakazu używania smartfonów w szkołach. Co więcej, chce też zakazu zakładania kont w mediach społecznościowych dla osób poniżej 16. roku życia. Argumentował, że takie rozwiązania wprowadziła właśnie Australia.
Marczuk przekonywał, że zaburzony jest cały ciąg przyczynowo-skutkowy. Mamy kłopot z wchodzeniem w relacje, przez co nie łączymy się w pary, następnie pary nie zawierają związków małżeńskich. Marczuk przytoczył dane, według których wskaźnik dzietności w małżeństwach wynosi 2,1.
– Jak już mamy małżeństwo to mamy zastępowalność pokoleń. Tylko jak już się pary stworzą, to trzeba się wyżywić i gdzieś mieszkać – wskazywał. Problem mieszkaniowy jest bowiem jednym z najczęściej podnoszonych argumentów „przeciw” zakładaniu rodziny.
– Kwestia mieszkań to gamechanger w demografii. Proponujemy bon mieszkaniowy 40, 60, 100 tysięcy złotych dla rodzin. To pieniądze do wykorzystania przez nich na cel mieszkaniowy – tłumaczył Marczuk. 40 tys. zł miałoby być przyznawane przy zawarciu małżeństwa lub przy narodzinach pierwszego dziecka. 60 tys. zł to wsparcie przy drugim dziecku, a kwota 100 tys. zł byłaby przyznawana przy trzecim i kolejnych dzieciach. Łącznie, jeśli ktoś ma troje dzieci, mógłby otrzymać nawet 200 tys. zł. Co ważne: byłyby to pieniądze na cele mieszkaniowe.
Jak to działa na Węgrzech?
Raz jeszcze wracamy na Węgry. Podobny program funkcjonuje tam od 2015 roku, a PiS już w pewnym sensie próbował wprowadzić go na rynek polski. To komponent zwany spłatą rodzinną, która funkcjonuje w ramach tzw. Rodzinnego Kredytu Mieszkaniowego. Jeśli w trakcie trwania programu rodzina doczeka się drugiego dziecka, może dostać dopłatę do kapitału w kwocie 20 tys. zł, a przy trzecim i kolejnym to 60 tys. zł.
A jak to działa na Węgrzech? Węgrzy, którzy od 2015 roku mogą korzystać ze wsparcia państwa przy zakupie mieszkania, muszą złożyć specjalną deklarację. Program zmieniał się na przestrzeni lat, ale dziś, jeśli potencjalni kredytobiorcy zadeklarują, że urodzi im się jedno dziecko dostają dopłatę 15 mln forintów (ponad 150 tys. zł), dwoje dzieci to wsparcie w kwocie 30 mln forintów (300 tys. zł), a troje to aż 50 milionów forintów (ponad 500 tys. zł).




 
									 
					 Polski
 Polski English
 English Français
 Français Deutsch
 Deutsch Italiano
 Italiano Русский
 Русский Español
 Español Pogoda
 Pogoda	









