Dziwidło Amorphophallus titanum zakwitło w Waszyngtonie w nocy z wtorku na środę. To właśnie wtedy otworzyła się najbardziej widowiskowa część rośliny, co botanicy nazywają momentem kulminacyjnym procesu jej kwitnienia.
Waszyngton jak Warszawa. Też zakwitło dziwidło olbrzymie
Okaz z United States Botanic Garden ma 8 lat i to już jego trzecie kwitnienie. Gatunek wydziela wtedy charakterystyczny zapach, który pracownicy ogrodu i zwiedzający określają jako woń martwej myszy bądź też brukselek czy zepsutej kapusty.
To właśnie z tego powodu dziwidło olbrzymie jest też nazywane trupim kwiatem. Zapach ma jednak konkretny cel – przyciągnąć owady, które są dla rośliny zapylaczami. Te zwykle żywią się jednak padliną, więc pokaźnych rozmiarów kwiat musi jakoś je do siebie zachęcić. Stąd woń przypominająca gnijące mięso.
Amorphophallus titanum ma wysokość ponad dwóch metrów i cały czas, w trzecim dniu kwitnienia, można obserwować wyprostowaną kolbę. W przypadku okazu z Warszawy ta opadła po zaledwie kilku godzinach. To właśnie świadczy o wyjątkowości całego procesu – trzeba czekać na niego latami, a kwiat otwiera się dosłownie na chwilę i znów zamyka na dłuższy czas.