„Napis prawdopodobnie w języku koreańskim”
– Ze wstępnych opinii wynika, że skala zniszczeń urządzenia wybuchowego jest tak duża, że nie jesteśmy w stanie precyzyjnie określić, skąd pochodzi ten dron, jakiej jest produkcji. Co prawda, w największym zachowanym elemencie ujawniono napis prawdopodobnie w języku koreańskim, natomiast nie jesteśmy w stanie wskazać producenta ani konkretnego typu urządzenia, z którym mamy do czynienia – przekazał w środę przed godz. 19 Grzegorz Trusiewicz, prokurator okręgowy w Lublinie. – Oględziny będą trwały dalej, bo dziś ich nie zakończymy, będziemy szukać elementów, które będą istotne dla tego postępowania i które w sposób jednoznaczny pozwolą nam ustalić, z jakim urządzeniem i z jakiego kraju pochodzi ten dron – dodał. – Uszkodzenia budynków polegały na wybiciu szyb okiennych, uszkodzeniu futryn, połaci dachowych. Innych uszkodzeń nie stwierdziliśmy – zaznaczył. – Szczątki wskazują, że to spory dron wojskowy – przekazał prokurator. Poinformował też, że dron eksplodował kilkadziesiąt metrów od najbliższego domu.
Władysław Kosiniak-Kamysz: To rosyjska prowokacja
– Po raz kolejny mamy do czynienia z prowokacją ze strony rosyjskiej, z rosyjskim dronem. Rosja prowokuje w szczególnym momencie, kiedy trwają dyskusje o pokoju, kiedy jest nadzieja, że ta wojna przeciwko państwu ukraińskiemu i zagrażająca bezpieczeństwu NATO, którą wypowiedziała Rosja, ma szansę się zakończyć – mówił po godz. 16 wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Rzecznik MSZ Paweł Wroński przekazał w środę po południu w rozmowie z agencją Reuters, że dron, których eksplodował w Osinach, to rosyjska wersja drona Shahed.
Gen. Malinowski: To był dron-wabik
– W godzinach porannych, o wschodzie słońca, pojawiła się informacja o obiekcie, który wybuchł bardzo blisko Łukowa. Z naszej oceny wynika, że to tzw. dron-wabik, który nie przenosi głowicy bojowej, natomiast przenosił głowicę do samodestrukcji. Natychmiast zostały podniesione śmigłowce, które miały stwierdzić, czy nie ma dodatkowych wybuchów, dodatkowych miejsc – przekazał w środę po godz. 16 na briefingu prasowym gen. Dariusz Malinowski, zastępca Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Dodał, że dron był „bardzo ciężko wykrywalny”. – Leciał prawdopodobnie bardzo nisko, by ominąć nasze pole radiolokacyjne – mówił generał. – Silnik jest dostępny na wszystkich rynkach, made in China, na pokładzie znajdowały się systemy, które też są dostępny, a ładunek, który był na pokładzie, nie był dużym ładunkiem – doprecyzował generał.
Eksplozja drona w Osinach
W środę ok. godz. 2 w nocy na pole kukurydzy w miejscowości Osiny w powiecie łukowskim na Lubelszczyźnie spadły fragmenty wojskowego drona. Urządzenie eksplodowało, co doprowadziło m.in. do wybicia szyb w pobliskich zabudowaniach. „Informujemy, że po przeprowadzeniu wstępnych analiz zapisów systemów radiolokacyjnych, minionej nocy nie zarejestrowano naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej ani z kierunku Ukrainy, ani Białorusi” – podkreślało w środę rano Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych.
Czytaj również: To, co spadło w Osinach, leci nisko i wolno. Niby prosty cel, ale jednak nie
Źródła: briefing Prokuratury Okręgowej w Lublinie, Reuters, briefing Władysława Kosiniaka-Kamysza i Dariusza Malinowskiego, IAR