– Czy to prawda, że podatki w Polsce są wysokie, skomplikowane i opresyjne dla przedsiębiorców? – zapytał na początku rozmowy Grzegorz Sroczyński. – Generalnie trzy razy „nie”, z zastrzeżeniem co do skomplikowania, ale o tym później. Dla przedsiębiorców podatki są raczej niskie i mają nawet tendencję do bycia niższymi z biegiem czasu. Podatki raczej nie gnębią przedsiębiorców, co widać po statystykach powstawania nowych firm. Gdyby przedsiębiorcy byli gnębieni, to mielibyśmy ubytek firm, a tego nie ma – wyjaśnił dr Radosław Piekarz.
Politycy mówią o tym, że przedsiębiorcom żyje się w Polsce źle. Czy to prawda?
Dalej Grzegorz Sroczyński zwrócił uwagę na popularne w kampanii wyborczej hasło, że „600 tysięcy firm w naszym kraju upadło przez 'Polski Ład'”. Skoro w statystykach nie widać ubytku firm, to hasło to należy uznać za nieprawdziwe?
Mamy 2,3 mln JDG-ów (jednoosobowych działalności gospodarczych – red.) i mniej więcej tyle samo było ich kilka lat temu. To, o czym mówią politycy, tych 600 tys. firm, to firmy wyrejestrowane lub zawieszone. Tylko nie mówią, że w tym samym czasie zostało zarejestrowanych kilkaset tysięcy nowych JDG-ów. To naturalny proces. Ubytek netto firm w czasie „Polskiego Ładu” wynosi około 70 tysięcy. Tylko czy to jest faktyczny ubytek? Bo jeśli spojrzymy na inne dane, to w tym czasie był niewielki „boom” na spółki komandytowe, spółki z.o.o. Według mnie nie ma ubytku firm w Polsce, bo gdyby wziąć pod uwagę różne rodzaje prowadzenia działalności, to ta liczba firm byłaby stała albo nawet jest na lekkim plusie
– zauważył doradca podatkowy.
Dlaczego osoba, która zarabia mniej, jest bardziej obciążona podatkami niż osoba bogata?
Odpowiedzią na to pytanie będzie zrozumienie tego, skąd polski budżet bierze większość pieniędzy. Jak się okazuje, głównym źródłem dla budżetu w Polsce jest podatek VAT, który jest płacony od każdego towaru i usługi. Czy w związku z tym można powiedzieć, że osoby o mniejszym wynagrodzeniu są bardziej opodatkowane niż osoby, które zarabiają dużo? – Skoro w Polsce preferowane jest opodatkowanie konsumpcji, to człowiek zarabiający mniej wydaje procentowo ze swoich wydatków więcej niż człowiek zamożny – powiedział ekspert.
Najprościej wyjaśnić to na przykładzie. Jeśli dana osoba zarabia pięć tys. złotych miesięcznie na rękę w Warszawie, to całą kwotę wyda na jedzenie, opłaty i czynsz, czyli na konsumpcję. Natomiast jeśli druga osoba zarabia 50 tysięcy miesięcznie i na konsumpcję wyda np. 25 tysięcy, a połowę zaoszczędzi, to tylko połowa wynagrodzenia jest opodatkowana VAT-em. – Procentowo osoba bogatsza będzie mniej obciążona podatkiem, niż osoba, która zarabia mniej – dodał dr Piekarz.
Kot i jego karma w kosztach uzyskania przychodu?
– To jeszcze taka historia z życia o pani, która w supermarkecie bierze pięć puszek karmy dla kota i prosi o fakturę za ten zakup. Jak to jest, że w Polsce można wrzucać w koszty karmę dla kota? I nie chodzi tu o osobę, która jest weterynarzem, nie była to pani, która prowadzi schronisko dla zwierząt – zapytał Grzegorz Sroczyński. – Co, jeśli taka osoba stwierdzi, że kot poprawia jej dobrostan w trakcie pracy, a jest np. księgową, a bez nastroju nie jest w stanie pracować, więc wrzuca jego karmę w koszty? – mówił dalej dziennikarz, podając uzasadnienie, jakie taka osoba może przedstawić w urzędzie skarbowym.
– Problemem jest już nie tylko, że ktoś wrzuci karmę dla kota albo długopis w koszty, tylko przede wszystkim to, że stawki podatku są niższe już na starcie dla przedsiębiorcy niż dla osoby, która jest na etacie – zauważył ekspert. Jak dodał, często przedsiębiorcy wrzucają w koszty także jedzenie, obiady rodzinne traktowane są jako lunche biznesowe, i jest to kwestia trudna do zweryfikowania. Takie sytuacje prowadzą do tego, że coraz trudniej jest oddzielić koszty faktyczne od tego, co dana osoba chce uznać za koszt. Trudne do oceny jest też to, że z jednej strony dany wydatek obniża przedsiębiorcy podatek, ale z drugiej, jeśli wydaje je na konsumpcję, to VAT „cały czas krąży”.
– Jako etatowiec czuję się robiony w wała. Bo razem ze składkami płacę około 40 proc. podatków. A znajomy, zarabiający dwa razy tyle co ja, płaci efektywnie około 12 proc. – podsumował Sroczyński.
W rozmowie poruszone zostały również takie tematy, jak:
- Czy skarbówka ciemięży przedsiębiorców, czy wprost przeciwnie – jakość usług się poprawia?
- W 80 proc. przypadków sądy potwierdzają decyzje urzędów skarbowych. Skąd więc sugestie, że skarbówka źle traktuje przedsiębiorców?
- Dlaczego skarbówka zajęła się sprawą piekarza, który rozdawał chleb ubogim, i dlaczego sąd przyznał racje urzędowi?
- Pomysł ekipy Rafała Brzoski o tym, że wprowadzenie jednego przepisu skutkuje usunięciem dwóch innych przepisów, to dobre rozwiązanie czy złe?
- Jaki jest sens działania jednoosobowych firm z punktu widzenia systemu podatkowego? Bo dla osoby, która przejdzie z etatu na JDG, okaże się, że co miesiąc w kieszeni zostaje jej kilka tysięcy złotych.
- W ciągu czterech lat liczba ryczałtowców wzrosła z 640 tys. do prawie miliona – dlaczego to przedsiębiorcom się zaczęło opłacać?
- Obniżenie składki zdrowotnej – ile rocznie może zostać w kieszeni przedsiębiorcy? Czy ona w ogóle powinna być obniżona? „Mnie i wielu innych taka składka nie dobija”.
- Skoro składka zdrowotna nie dobijała przedsiębiorców, to dlaczego to hasło tak mocno niesie się wśród polityków?
Cały odcinek „To nie takie proste” dostępny na YT, Spotify oraz Apple Podcasts. Możesz obejrzeć go też tutaj: