Główny doradca prezydenta Brazylii Luiza Inacio Lula da Silvy do spraw polityki międzynarodowej Celso Amorim ogłosił w tym tygodniu, że jego kraj zamierza zwiększyć wysiłki dyplomatyczne w zakresie zacieśniania współpracy pomiędzy krajami rozwijającymi się. Jak stwierdził w wywiadzie z dziennikiem „Financial Times” Amorim, w obliczu agresywnej polityki zagranicznej Trumpa, to „Chiny i kraje rozwijające się są obecnie głównymi obrońcami multilateralizmu”.
Doradca Luli podkreślił, że szczególną rolę do odegrania w zapełnieniu luki po USA mają kraje należące do BRICS, organizacji międzyrządowej zrzeszającej Brazylię, Rosję, Indie, Chiny, RPA, Egipt, Etiopię, Indonezję, Iran i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Krajami założycielskimi powołanej w 2009 roku grupy są cztery pierwsze. Deklaracja Amorima służy podkreśleniu wagi nadchodzącego 17. corocznego szczytu BRICS, który odbędzie się w lipcu w Rio de Janeiro.
W przeciwieństwie do Chin, które widzą w organizacji narzędzie przyciągania w swoją orbitę jak największej liczby najważniejszych krajów Globalnego Południa i osłabianie w nich wpływów Waszyngtonu, Brazylia postrzega BRICS jako forum pogłębionej koordynacji w zakresie polityk o globalnej wadze – energii, walce z katastrofą klimatyczną, zmniejszania ubóstwa i wspierania rozwoju gospodarczego. Zamiast fasadowego ciała zrzeszającego dziesiątki państw, Lula i jego doradcy preferują wolniejszą ekspansję, która nie zagrażałaby zdolności grupy do podejmowania wspólnych decyzji.
Zeszłoroczny szczyt BRICS odbył się w rosyjskim Kazaniu, a gospodarzem wydarzenia był Władimir Putin. Choć Lula nie dotarł osobiście do Rosji, to tłumaczył to problemami zdrowotnymi i wziął udział w szczycie zdalnie za pomocą wideokonferencji. Na miejscu reprezentował go minister spraw zagranicznych Mauro Vieira. Poza Vieirą do Kazania przyjechali między innymi Xi Jinping, Narendra Modi, prezydent Egiptu Abdel Fattah El-Sisi, prezydent Iranu Masud Pezeszkijan, prezydent Zjednoczonych Emiratów Arabskich Muhammad ibn Zajid Al Nahajjan oraz Sekretarz Generalny ONZ Antonio Guterres.
Obecność Guterresa wywołała falę krytyki w krajach Unii Europejskiej, a jego dwustronne spotkanie z Putinem – wobec którego Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania w związku z zarzutami o odpowiedzialność za rosyjskie zbrodnie wojenne w Ukrainie – było podważeniem roli ONZ jako gwaranta prawa międzynarodowego. Guterres tłumaczył się, że tylko poprzez utrzymywanie kanałów dyplomatycznych z wszystkimi krajami świata ONZ jest w stanie wypełniać swój mandat jako globalnej organizacji dążącej do pokoju, dobrobytu i bezpieczeństwa.
W podobnym tonie w rozmowie z FT wypowiadał się co do roli swojego kraju w światowym porządku politycznym Celso Amorim. Jak zaznaczył, Brazylia „nie wchodzi w sojusze na wyłączność”, bo dąży do utrzymywania dobrych stosunków ze wszystkimi mocarstwami i wspierania kooperacji między nimi. Zgodnie z tą optyką, wzmacnianie BRICS nie ma być wymierzone w Stany Zjednoczone, a raczej dążyć do zachęcenia USA do zmiany polityki zagranicznej na bardziej koncyliacyjną i nastawioną na współpracę.
W tym kontekście obecność i rola Rosji w brazylijskich planach nowego międzynarodowego ładu musi oczywiście budzić niepokój Europy. Dla Amorima zbytnia zależność krajów UE od Stanów Zjednoczonych kosztem relacji z resztą świata została obnażona jako strategiczna słabość Starego Kontynentu. Komentując wystąpienie JD Vance’a na lutowej Konferencji Monachijskiej, doradca Luli powiedział, że był naocznym świadkiem tego, jak przedstawicielom europejskich rządów „grunt usunął się spod nóg”. Tymczasem Brazylia jest w lepszej sytuacji, bo „stoi na wielu gruntach, a BRICS jest jednym z nich”. Niestety dla nas, na tym właśnie gruncie mocno wbita jest rosyjska flaga. Górnolotne zapowiedzi, że to właśnie ramię w ramię z Putinem można walczyć z katastrofą klimatyczną i globalnym ubóstwem, trudno traktować poważnie.
A poza tym:
Tik-tok ukarany za łamanie RODO. Irlandzka Komisja ds. Ochrony Danych nałożyła karę w wysokości 530 milionów euro na TikToka za notoryczne łamanie unijnego prawa w zakresie ochrony danych osobowych (RODO). Śledztwo irlandzkich urzędników wykazało, że firma przechowywała część danych swoich użytkowników na serwerach znajdujących się na terytorium Chin, gdzie zarejestrowana jest spółka-matka TikToka – ByteDance. TikTok przyznał, że faktycznie tak było, ale „błąd” został naprawiony i dane znajdujące się na chińskich serwerach zostały usunięte.
Zgodnie z chińskim prawem dane osobowe przechowywane w kraju mogą zostać przekazane instytucjom państwa w oparciu o przepisy dotyczące zapobieganiu szpiegostwu, terroryzmowi, oraz ochrony racji stanu. TikTok broni się, że nigdy nie otrzymał żadnej prośby od władz w Pekinie o przekazanie danych dotyczących jakiegokolwiek europejskiego użytkownika aplikacji. Irlandzki urząd odpowiedzialny za ochronę danych osobowych uznał, że sam ten fakt nie jest wystarczający, bo ryzyko, że ByteDance może zostać zmuszony do udostępnienia danych obywateli UE chińskiemu rządowi, jest niezgodne z unijnym prawem.
Niemiecki wywiad: AfD to prawicowy ekstremizm. Federalny Urząd Ochrony Konstytucji – niemiecka służba kontrwywiadu cywilnego – ogłosił w piątek, że uznał skrajnie prawicową partię Alternative fur Deutschland (Alternatywa dla Niemiec) za organizację reprezentującą prawicowy ekstremizm, a więc stanowiącą zagrożenie dla niemieckiego ładu konstytucyjnego.
Po lutowych wyborach do Bundestagu AfD stało się drugą największą siłą w niższej izbie niemieckiego parlamentu, obecnie niektóre sonda¿e wskazują, że cieszy się najwyższym poparciem wyborców. W praktyce decyzja niemieckiego wywiadu oznacza, że w operacjach prowadzonych przeciwko członkom AfD użycie takich środków jak rekrutowanie płatnych informatorów czy zakładanie podsłuchów, będzie obłożone niższymi wymogami dowodowymi. W szerszym ujęciu uznanie AfD za zagrożenie dla niemieckiej konstytucji wzmocni zwolenników delegalizacji partii.