Donald Tusk w Pabianicach. Zwolennik KO zaliczył wpadkę
Donald Tusk w sobotę spotkał się z mieszkańcami Pabianic. Po wystąpieniu premiera głos mogły zabierać osoby z publiczności. Jeden z uczestników mówił między innymi o Romanie Giertychu. – To było pod Sejmem. Ja na niego patrzyłem i szczęście było takie, że był z córką, bo miałem ochotę podejść i mu powiedzieć: „Co ty, człowieku, tutaj robisz? Ty byłeś z nimi [z PiS – red.], ty im pomagałeś”. A teraz, kiedy on pokazał, że możemy napisać pismo, że możemy je wysłać, ja bym poszedł za nim w dym. Tak samo za Ewą Braun – powiedział mężczyzna i od razu się poprawił. – Nie, cofam, trema. Ewa Wrzosek – powiedział. Niefortunna pomyłka sprawiła, że Donald Tusk zasłonił uszy. Po chwili mężczyzna kontynuował. – Za takimi ludźmi, którzy pokazują sprawczość, jesteśmy gotowi pójść. Sprawczość, bo inaczej w 2027 roku naprawdę przegramy te wybory – mówił.
„Nadszedł czas, żeby się wyspowiadać”
– Nadszedł czas, żeby wyspowiadać się trochę z tego, co zdarzyło się przez te kilkanaście miesięcy, od czasu wyborów i po drugie i wszyscy tego potrzebują, ja też tego potrzebuję, musimy sobie na nowo wytłumaczyć Polskę, sytuację, w jakiej Polska się znalazła i wytłumaczyć także sytuację, trudne momenty, które nie zawsze są jasne i które też nie są łatwe do zinterpretowania – mówił Tusk w Pabianicach. – Właściwie każdy dzień, ostatnio nawet każda godzina przynosi jakąś niespodziankę albo jakieś zdarzenie, albo zaskakujące słowa, już nie mówiąc o zaskakujących spotkaniach czy wizytach w różnych miejscach – podkreślał. Premier stwierdził, że „żyjemy w dokładnie takim momencie historycznym, w którym powaga, maksymalna odpowiedzialność za Polskę, za to co dzieje się w kraju i wokół kraju jest absolutnie potrzebą bezdyskusyjną. – Mam często wrażenie, że w zwykłych polskich domach, wśród zwykłych polskich rodzin poważniej rozmawia się o tym, co jest wokół nas i co się dzieje w Polsce niż w parlamencie, czy na politycznej scenie – stwierdził szef rządu.
Komentarz do słów Hołowni
Donald Tusk odniósł się do słów Szymona Hołowni, który stwierdził, że „wielokrotnie proponowano mu, sugerowano, rozpytywano go, czy jest gotowy przeprowadzić zamach stanu”. – Ja wam powiem, to jest trochę jak z dziećmi na wakacjach. Nie mówię, że to dziecko, żebyście mnie dobrze zrozumieli. Też ostatnio mamy przykłady, jak niepoważne zachowanie albo niepoważne słowa mogą zrodzić bardzo poważne konsekwencje – podkreślił. – Jak puszczamy dzieci na wakacje, to przecież im mówimy: „Nie rób głupot, bo głupoty mogą zamienić się w dramat”. W polityce jest dokładnie tak samo. Słowa, jakieś gesty, jakieś nieostrożne decyzje… Nawet jeśli ludzie myślą: „A to niepoważne, a niedojrzałe”, ale to czasami ma bardzo poważne konsekwencje dla ludzi, całych państw” – zaznaczył.
Przeczytaj też artykuł „Politolog sarkastycznie o słowach Hołowni: Putin zmiażdżony, zamach stanu zablokowany”
Źródła:Wystąpienie Donalda Tuska w Pabianicach, Gazeta.pl