Spoglądając na kadry obu klubów, można było myśleć o „polskim dwumeczu” na przedostatnim szczeblu tego sezonu w piłkarskiej Lidze Mistrzów. FC Barcelona ma w składzie Roberta Lewandowskiego i Wojciecha Szczęsnego, natomiast mediolański Inter: Piotra Zielińskiego i wypożyczonego z AS Roma – Nicolę Zalewskiego.
Liga Mistrzów: Świetne widowisko w starciu FC Barcelona – Inter
Kiedy jednak przyszło do meczu, na boisku od pierwszego gwizdka można było zobaczyć tylko Szczęsnego, po stronie polskich piłkarzy. Były reprezentant musiał zresztą wyciągać piłkę z siatki już po… 30 sekundach gry! Goście z Mediolanu, choć mają za sobą trudne tygodnie, na czele z odpadnięciem z Coppa Italia oraz utratą pozycji lidera w Serie A, po niespełna minucie prowadzili 1:0. Gola bardzo przytomnym, technicznym zagraniem zdobył Marcus Thuram.
Nie minęło 20 minut i Barca musiała już odrabiać dwubramkową stratę. Tym razem gola zdobył Denzel Dumfries. Dla Holendra nie było to zresztą ostatnie trafienie tego dnia. Prawe wahadło Interu było tego dnia nie do zatrzymania dla lidera LaLiga.
Po trzech minutach sprawy w swoje nogi wziął Lamine Yamal. Następca Lionela Messiego w Barcelonie raz jeszcze potwierdził, dlaczego zachwyca się nim cały świat. Jeszcze tuż przed startem spotkania media donosiły, że Hiszpan doznał urazu mięśniowego na rozgrzewce. Jak jednak pokazał gol zdobyty na 1:2, najwyraźniej nic nie doskwierało skrzydłowemu Barcelony.
Gola zdobył również Ferran Torres. Zastępujący na szpicy kontuzjowanego Roberta Lewandowskiego Hiszpan, miał trzy bardzo dobrze szanse i za tym trzecim razem, znalazł sposób na wpakowanie piłki do siatki. Trzeba jednak oddać, że świetną pracę przy golu wykonali zarówno Pedri jak i asystujący Raphinha.
I kiedy wydawało się, że kolejny gol dla Barcelony, już po przerwie, to kwestia czasu, Inter zadał ponowny cios. Raz jeszcze Dumfries, choć Holender wykończył bardzo dobrą akcję całej drużyny. To była 64. minuta spotkania.
Już… minutę później, ponownie był jednak remis, tym razem 3:3. Gol samobójczy – tak zapisano w protokole meczowym, ale raz jeszcze największą zasługą jest udział przy akcji brazylijskiego wirtuoza w ofensywie Barcy. Raphinha kropnął pod poprzeczkę, a próbujący interweniować bramkarz Yann Sommer, nieszczęśliwie rzucił się tak, że futbolówka odbiła się od jego pleców i wpadła do siatki.
Warto również dodać, że w trakcie meczu trener Hansi Flick musiał mocno przemodelować obronę Barcy. Kontuzji w pierwszej połowie doznał Jules Kounde, co w kontekście najważniejszych meczów w sezonie, jest fatalną informacją. Na boisku musieli się pojawić rezerwowi, najpierw Eric Garcia, a następnie Ronald Arajuo. Zmianę jakościową było widać, bo okopany na swojej połowie Inter, potrafił wyprowadzić kontry, które za każdym razem kończyły się sporym zamieszaniem pod bramką Szczęsnego. Goście z Mediolanu zdobyli nawet gola na 4:3, ale sędzia po weryfikacji VAR słusznie odgwizdał pozycję spaloną. Tym samym Henrich Mychitarian nie mógł cieszyć się z gola.
Rewanż w Mediolanie, po takim spektaklu w Barcelonie, zapowiada się smakowicie. Trudno wskazać faworyta. Pewne jest, że po katalońskiej stronie przydałby się Lewandowski. W kilku sytuacjach aż prosiło się o to, żeby RL9 był, czy to zamykając akcję, czy też walcząc z defensywą klubu z Mediolanu.
Paris Saint-Germain zwycięskie w Londynie. Dobry mecz Jakuba Kiwiora
We wtorek (tj. 29 kwietnia) rozegrano pierwszy mecz półfinałowy w Lidze Mistrzów. W Londynie miejscowy Arsenal podejmował Paris Saint-Germain. Kanonierzy w ćwierćfinale zdołali pokonać jednego z głównych faworów do trofeum, Real Madryt. Za to w przypadku niedawno koronowanych mistrzów Francji, na etapie 1/8 finału PSG okazało się lepsze od Liverpoolu. Czyli świeżo upieczonego mistrza Premier League.
Choć historycznie Kanonierzy nie przegrali meczu z klubem z Paryża, do przełamania doszło właśnie we wspomnianym, półfinałowym starciu. PSG zwyciężyło 1:0, po golu już z 4. minuty autorstwa Ousmane Dembele. Mający 27 lat Francuz popisał się świetnym strzałem dającym bezcenny sukces na trudnym, angielskim terenie.
Dodajmy, że całe spotkanie w barwach pokonanych rozegrał Jakub Kiwior. Obrońca Arsenalu i reprezentacji Polski zagrał solidne zawody. Jak to bywa w przypadku filozofii trenera Mikela Artety, polski defensor nie skupiał się jedynie na zadaniach defensywnych, ale podłączał się pod ofensywne akcje Kanonierów. Ostatecznie jednak Kiwior i jego koledzy będą musieli odrabiać jednobramkową stratę w rewanżu w Paryżu. MVP wtorkowego spotkania wybrano Vithinię. Portugalski pomocnik świetnie układał grę PSG w drugiej linii. Z bardzo dobrej strony pokazał się również bramkarz gości Gianluigi Donnarumma. Włoch w co najmniej trzech sytuacjach wybronił swój zespół z opresji, które w „normalnych” okolicznościach skończyłyby się golami dla Kanonierów.