Francuski sąd uznał, że liderka Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen oraz jej współpracownicy są winni defraudacji unijnych pieniędzy.
Kara jest dotkliwa i wzbudza liczne kontrowersje. Sędziowie nałożyli na Le Pen zakaz biernego prawa wyborczego przez pięć lat. Oznacza to, że przywódczyni skrajnej prawicy nie będzie mogła wystartować w wyborach prezydenckich, zaplanowanych na 2027 roku, choć jest niekwestionowaną liderką sondaży. Sąd orzekł, że nałożony zakaz będzie egzekwowany natychmiast, o co wnioskowali oskarżyciele.
Ponadto sędziowie skazali Le Pen na karę czterech lat więzienia, w tym dwóch w zawieszeniu, która może odbywać się w formie nadzoru elektronicznego. Sąd nałożył też na polityk grzywnę w wysokości 100 tys. euro.
Za sprzeniewierzenie środków publicznych poza Le Pen skazanych zostało ośmioro byłych eurodeputowanych, a 12 byłych asystentów, w tym siostra Marine Le Pen – Yann – ususzało wyroki za ukrywanie nielegalnych środków.
Francja. Po prawej stronie wrze: Polowanie na czarownice
Już przed ogłoszeniem wyroku emocje po prawej stronie były rozgrzane do czerwoności. Politycy Zjednoczenia Narodowego uważają, że proces jest polowaniem na czarownice i odzwierciedla zakusy sędziów, którzy chcą kontrolować politykę.
– Sprawa wzbudza kontrowersje nie tylko na prawicy – zwraca uwagę ekspertka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM) ds. Francji Amanda Dziubińska.
– Przed ogłoszeniem wyroku także politycy z innych partii zapowiadali, że pozbawienie Marine Le Pen biernego prawa wyborczego to zbyt daleka i nieuprawniona ingerencja władzy sądowniczej w proces wyborczy – mówi Interii.
Głosy te pojawiły się także po ogłoszeniu wyroku. Wyrazy wsparcia dla Le Pen płyną z Węgier od Wiktora Orbana, czy z Włoch od Matteo Salviniego. Zdaniem tego drugiego wyrok wobec jest wypowiedzenie wojny przez Brukselę prawicowym środowiskom. – Nie damy się zastraszyć, nie zatrzymamy się – zadeklarował premier Włoch.
Przewodniczący Zjednoczenia Narodowego, bliski współpracownik Le Pen, Jordan Bardella stwierdził, że skazując Marine Le Pen, dokonano egzekucji na francuskiej demokracji.
Wyrok dla Le Pen to dopiero początek kryzysu politycznego
Ekspertka PISM ds. Francji nie ma wątpliwości, że sprawa Marine Le Pen to dopiero początek być może poważnego kryzysu politycznego.
– Pytanie, jak zareaguje elektorat? Nie można wykluczać, że Zjednoczenie Narodowe będzie chciało zmobilizować swoich wyborców, aby ci zademonstrowali poparcie dla Le Pen, np. wychodząc na ulice w geście sprzeciwu wobec tego wyroku. Ona jest w tej chwili niekwestionowaną liderką absolutnie wszystkich sondaży prezydenckich – zwraca uwagę.
W związku z tym decyzja sądu stawia Zjednoczenie Narodowe przed poważnym dylematem. Co dalej? Kto zamiast Le Pen może zawładnąć sercami Francuzów?
Naturalnym kandydatem wydaje się Jordan Bardella. 29-latek, który przez lata był jednym z najbliższych współpracowników Le Pen, a od 2022 roku oficjalnie zastąpił ją na stanowisku przewodniczącego Zjednoczenia Narodowego.
– Pytanie, czy Jordan Bardella ma na tyle ugruntowaną pozycję i czy w starciu z innymi kandydatami, zwłaszcza na prawicy republikańskiej, będzie dla Francuzów wiarygodnym wyborem, biorąc pod uwagę, że ma 29-lat. To może być problem – wskazuje nasza rozmówczyni.
Sąd skazał Le Pen na polityczną śmierć?
Marine Le Pen nie została do końca na sali posiedzeń, opuściła ją natychmiast po tym, jak sąd ogłosił ją winną. Nie zabrała też głosu.
Tymczasem na kilka dni przed rozprawą nie przebierała w słowach, twierdząc, że prokuratorzy chcą jej politycznej śmierci. Zarzuciła im jednocześnie spisek, który ma spowodować odsunięcie jej od władzy.
Czy poniedziałkowy bezprecedensowy wyrok francuskiego sądu rzeczywiście skazuje Le Pen na polityczną śmierć?
– W tej chwili nie można jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Wydawało się, że po tylu latach nieskutecznych startów w wyborach, Le Pen jest na fali wznoszącej i ma otwartą drogę do zwycięstwa w pierwszej turze i poważnego realnego powalczenia o prezydenturę w drugiej turze wyborów. Jeżeli ta szansa zostanie przekreślona w nadchodzących wyborach prezydenckich może się już nie powtórzyć. Nie wydaje mi się, żeby ten wyrok całkowicie wymazał Le Pen z życia politycznego. Jestem przekonana, że powalczy przed wymiarem sprawiedliwości, by kara nie została utrzymana. Dużo będzie zależało także od tempa, jakie nabierze sprawa na dalszych etapach – uważa analityczka PISM ds. Francji Amanda Dziubińska.
Prawnik Marine Le Pen już zapowiedział odwołanie się od poniedziałkowej decyzji sądu.
Jolanta Kamińska