– Odstraszanie nuklearne zawsze będzie prerogatywą narodową, krajową, dlatego Komisja Europejska nie będzie komentować tych kwestii – oświadczyła szefowa Komisji Europejskiej. Ursula von der Leyen pytana była po przemówieniu podsumowującym pierwsze 100 dni nowej KE o propozycję francuskiego prezydenta.
Emmanuel Macron kilka dni temu w przemówieniu do narodu ogłosił, że Paryż zapoczątkuje „strategiczną debatę na temat ochrony poprzez francuskie odstraszanie nuklearne partnerów na kontynencie europejskim„. Była to reakcja na – jak mówił prezydent Francji – „historyczny apel przyszłego kanclerza Niemiec (Friedricha Merza)”.
Macron zastrzegał, że decyzje dotyczące francuskiej broni pozostaną w rękach prezydenta Francji.
Szefowa KE zapowiada „ambitny” projekt. Chodzi o migrację
Ursula von der Leyen zapowiedziała również, że we wtorek KE przyjmie „ambitny projekt ustawy dotyczący programu Returns”, czyli powrotu osób spoza Unii Europejskiej do krajów ich pochodzenia. Jak zaznaczyła, jest to „kluczowy element” paktu w sprawie migracji i azylu.
– Zaproponujemy wspólne zasady w kwestii powrotów. To będzie nowy europejski program powrotów oraz wzajemnego uznawania decyzji o powrocie ze strony państw członkowskich – wyjaśniła szefowa KE.
Jak zaznaczyła, „regulacje będą obejmowały proste i jasne zasady”. – Chcemy uniknąć omijania tych decyzji i chcemy, żeby osoby z krajów trzecich, które nie mają prawa przebywania w Europie, były zawracane. Będzie się to wiązało z zakazem wjazdu i będzie ścisłe powiązane z kwestami bezpieczeństwa – podkreślił von der Leyen.
– Będziemy działać w sposób asertywny, ale będziemy szanować nasze zobowiązania zgodnie z prawem międzynarodowym, z prawami człowieka – zapewniła.
Francja oferuje parasol atomowy nad Europą
O propozycję Macrona pytany był w piątek premier Donald Tusk. Jak stwierdził, rząd „bardzo dokładnie ją analizuje”, bo „chciałby wiedzieć przede wszystkim w szczegółach, co to znaczy, jeśli chodzi o władztwo nad tą bronią”.
Zaznaczył, że na przykład „Brytyjczycy mają problem, nie mogą użyć swojej broni jądrowej bez udziału Amerykanów”. – Może nie jest to wielki problem, ale wydawać miliardy, bo w przypadku Francji jest to jednak 14 mld euro rocznie tylko na utrzymanie, więc to są bardzo poważne rzeczy, więc jakby się już na to decydować, to warto mieć pewność, że to w naszych rękach i my decydujemy – powiedział premier.
Donald Tusk: Polska byłaby bezpieczniejsza
Podkreślił, że „widzimy, co się stało teraz z Ukrainą i jak stała się ofiarą napaści, ponieważ pozbyła się broni nuklearnej, jaką miała”. – Dzisiaj widać wyraźnie, że bylibyśmy bezpieczniejsi gdybyśmy mieli własny arsenał nuklearny, to nie ulega wątpliwości, natomiast tak czy inaczej droga do tego byłaby bardzo daleka i też musiałby być konsensus – dodał.
– Nie chodzi o szarżowanie, ale na pewno będziemy badali i użyjemy do tego naszych możliwości technologicznych, naukowych we współpracy z innymi i tej kasy europejskiej do tego użyjemy, żeby zacząć myśleć bardzo nowocześnie. Nie kupujemy wszystkiego co się rusza, tylko staramy się dokonywać mądrej selekcji i inwestować w to, co najnowocześniejsze. Żadna opcja nie jest zamknięta – oświadczył szef rządu.
Powtórzył, że jeśli chodzi o rozmowy w sprawie francuskich propozycji „politycznie brama jest otwarta i to bez jakichś warunków, natomiast ja muszę wiedzieć, co to będzie znaczyło w praktyce i czy to naprawdę zwiększy nam realnie bezpieczeństwo”. – Będę oczekiwał bardzo precyzyjnych rekomendacji ze strony Sztabu i ministra obrony – zaznaczył Tusk.