Do potrącenia dwóch protestujących kobiet doszło pod koniec października 2020 roku na skrzyżowaniu ulic Puławskiej i Goworka w Warszawie. Jednej z potrąconych udzielono pomocy w szpitalu, druga nie miała poważniejszych obrażeń.
Służby w kilka godzin ustaliły, że za kierownicą bmw, które „wjechało w tłum protestujących osób”, siedział członek Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Paweł K. Pierwotnie rzecznik koordynatora ds. specsłużb nie chciał komentować sprawy, jednak pod wpływem opinii publicznej przyznał, że „do zdarzenia doszło poza godzinami pracy” funkcjonariusza.
Sprawa trafiła do warszawskiej prokuratury okręgowej, która miała postawić mężczyźnie zarzuty z art. 160 Kodeksu karnego. Jednak – z niewiadomych przyczyn – podjęto decyzję o „podniesieniu” rangi sprawy. W ten sposób dokumenty trafiły do Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Ta zmieniła kwalifikację czynu i uznała, że sprawy nie będzie wyjaśniać, gdyż „to jedynie wykroczenie, a nie przestępstwo”.
Funkcjonariusz ABW wjechał w demonstrantki. Usłyszały zarzuty po latach
Po prawie pięciu latach od tego zdarzenia i zmianie władzy w czwartek postawiono funkcjonariuszowi zarzut narażenia człowieka na niebezpieczeństwo.
– Podejrzany nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i złożył bardzo obszerne wyjaśnienia – przekazał Piotr Antoni Skiba.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie dodał, że „przedmiotowa sprawa została podjęta na nowo, celem kontynuowania, z uwagi na uznanie decyzji o umorzeniu za przedwczesną„.
– Wydanie postanowienia o przedstawieniu zarzutów sprawcy w tej sprawie jest wynikiem dogłębnej analizy materiału dowodowego, który w ciągu ostatnich miesięcy został uzupełniony – wskazał.
Za czyn podejrzanemu grozi kara pozbawienia wolności do lat trzech.