Konflikt prezydentki Gdańska Aleksandry Dulkiewicz z siecią Biedronka i firmą ochroniarską sięga marca 2019 roku. To właśnie wtedy w mediach pojawiło się nagranie ze sklepowego monitoringu. Widać na nim Aleksandrę Dulkiewicz podczas zakupów w dyskoncie. Kobiecie towarzyszy ochrona. Zainteresowanie internautów i komentatorów przyciągnęła butelka wysokoprocentowego alkoholu znajdująca się w sklepowym koszyku.
Zakupy Aleksandry Dulkiewicz w Biedronce. Trwa proces w sprawie wycieku nagrania
Cywilny proces wytoczony przez trójmiejską polityczką toczy się przez Sądem Okręgowym w Gdańsku. Zeznający świadkowie jako winnych całego zamieszania wskazali pracownika sklepu i ochroniarza. Ten pierwszy poprosił swojego kolegę o udostępnienie filmu ze sklepowego monitoringu.
– Pracownik sklepu poprosił pracownika ochrony o zgranie na telefon komórkowy materiału – oświadczył 46-letni kierownik sprzedaży.
Skopiowane nagranie trafiło następnie do lokalnego dziennikarza Macieja Naskręta, a następnie do mediów społecznościowych i ogólnokrajowych. W odpowiedzi na ogólnopolską burzę sprawą zainteresował się prokurator i Urząd Ochrony Danych Osobowych.
Aleksandra Dulkiewicz wytoczyła właścicielowi sieci sklepów Biedronka i firmie ochroniarskiej proces cywilny, w którym domaga się przeprosin i 50 tys. złotych zadośćuczynienia na cel społeczny – Fundację Wspólnoty Burego Misia.
Polityczka dwa lata temu podnosiła, że opublikowane nagranie negatywnie wpłynęło nie tylko na jej publiczny wizerunek, ale także życie prywatne.
– Kiedy w sobotę wrzuciłam do internetu film ukazujący, że dochodzę do zdrowia i uczę się ponownie chodzić, to około jednej czwartej komentarzy internautów brzmiało: „czy noga złamana po piciu?”, „czy było dzisiaj pite?” – zeznawała podczas wcześniejszych rozpraw.
Pracownicy firmy ochroniarskiej chwalą procedury. Zawiódł czynnik ludzki
W sądzie zeznawali pracownicy ochrony, którzy przekazali informacje o obowiązujących procedurach. Nagrania z monitoringu mogą być kopiowane jedynie w konkretnych sytuacjach i jedynie za zgodą uprawnionych osób.
– System działał jak najbardziej i bez zarzutu. Natomiast czynnik ludzki może spowodować, że pracownik czy osoba, która chce dokonać nagrania, ustawi się w taki sposób, że kamery nie będą go widziały – zeznał menadżer, który odpowiada za ochronę 190 sklepów sieci.
Kolejna rozprawa zaplanowana została na 31 października, kiedy to głos w sprawie zabiorą Aleksandra Dulkiewicz oraz jej asystent.