Szymon Krawiec, „Wprost”: Przed nami Europejskie Forum Nowych Idei w Sopocie – jaka będzie wiodąca tematyka tej edycji? Jakich gości zobaczymy i czym wydarzenie zaskoczy uczestników?
Małgorzata Mroczkowska-Horne: W tym roku podczas EFNI ponownie stawiamy fundamentalne pytanie: jak Polska i Europa mogą odnaleźć się w coraz bardziej skomplikowanym i wielobiegunowym świecie. To świat ogromnych szans technologicznych i gospodarczych, ale też rosnących zagrożeń – od rywalizacji mocarstw po kryzysy energetyczne i społeczne.
Istotną nowością będzie ścieżka poświęcona bezpieczeństwu i obronności. Skupimy się na wyzwaniach stojących przed Polską i Unią Europejską w obliczu rosnącego poczucia zagrożenia. To odpowiedź na realia, w których trzeba myśleć nie tylko o ochronie granic, lecz także o odporności gospodarczej, cyfrowej i społecznej. W tym kontekście szczególne znaczenie ma udział w EFNI premiera Donalda Tuska. Eksperci coraz częściej podkreślają, że najbliższe lata mogą przynieść poważne wstrząsy w globalnym systemie bezpieczeństwa, a obawy o suwerenność narastają w całej Europie. „Wojna czy pokój?” – to pytanie, od którego rozpoczniemy tegoroczną edycję.
Równolegle będziemy rozmawiać o kluczowych procesach kształtujących przyszłość Europy – zdrowiu i dobrostanie obywateli, zrównoważonym rozwoju oraz zielonej i cyfrowej transformacji. W centrum znajdą się innowacje medyczne, kondycja pracowników, inwestycje, bezpieczeństwo energetyczne i rozwój sztucznej inteligencji – wszystko, co wzmacnia odporność i konkurencyjność europejskiej gospodarki.
W Sopocie spotkają się liderzy i eksperci z Polski i ze świata – m.in. Helen Clark, prof. Danuta Hübner, prof. Dariusz Jemielniak. Gościć będziemy też prof. Jerzego Hausnera, prof. Magdalenę Środę, prof. Marcina Piątkowskego, Patrycję Sasnal czy Rafała Brzoskę. EFNI od zawsze jest miejscem, gdzie gospodarka i polityka spotykają się z kulturą, nauką i technologią.
Co z ubiegłorocznych postulatów udało się zrealizować?
EFNI nie jest instytucją decyzyjną – to forum dialogu. Jego siła tkwi w tym, że umożliwia swobodną wymianę poglądów i identyfikację kluczowych wyzwań gospodarczych. Przykładem może być ubiegłoroczna Deklaracja Sopocka, która poruszała kwestie obronności, transformacji energetycznej i deregulacji.
Dyskusje podczas EFNI oraz sama Deklaracja Sopocka stanowiły inspirację dla Deklaracji Warszawskiej, podpisanej w listopadzie 2024 podczas CoPres z inicjatywy Konfederacji Lewiatan i przekazanej rządowi. Był to mocny sygnał przed polską prezydencją w Radzie UE, wskazujący priorytety od jednolitego rynku, przez cyfryzację, deregulację po wsparcie dla Ukrainy.
Postulaty te realizujemy w codziennej pracy Konfederacji Lewiatan, aktywnie działając na rzecz deregulacji polskich przepisów i uproszczenia regulacji unijnych. Bierzemy udział w pracach różnych gremiów, których celem jest dalsza integracja i wzmacnianie jednolitego rynku, m.in. poprzez standaryzację wymagań dotyczących uznawania kompetencji, a także w szeregu inicjatyw na rzecz Ukrainy.
Od wybuchu wojny w Ukrainie zabiegamy o takie wsparcie na forum BusinessEurope. Z kolei dzięki EFNI, poprzez włączanie przedstawicieli strony ukraińskiej i pokazywanie w Europie znaczenia tego wsparcia, możemy skuteczniej wzmacniać nasz przekaz.
EFNI szybko reaguje na kluczowe tematy na poziomie Unii Europejskiej, wyznaczające kierunki wspólnej polityki. Dobrym przykładem była dyskusja nad raportem Draghiego, szeroko omawianym podczas EFNI, co pozwoliło uczestnikom lepiej zrozumieć jego konsekwencje i potencjalny wpływ na politykę gospodarczą w Europie.
Miedzy innymi – w wyniku dyskusji na EFNI – rozpoczęliśmy działania na rzecz budowania odporności na kryzysy, w tym dyskusję na temat wykorzystania technologii typu „dual use” oraz współpracy pomiędzy przedsiębiorcami – w tym producentami technologii wojskowych i Ministerstwem Obrony Narodowej.
Jak ocenia Pani obecny stan relacji między państwem a biznesem?
Trzeba jasno powiedzieć, że ta relacja nie jest prosta – wg dużej części przedstawicieli biznesu – państwo widzi w przedsiębiorcy przede wszystkim podatnika, a nie partnera rozwoju gospodarczego.
Przez ostatnie lata brakowało stabilności prawa, przewidywalności i odwagi do prawdziwego dialogu. Zamiast długofalowej strategii często nakładano na firmy dodatkowe ciężary regulacyjne i kontrolne. Wiele decyzji administracyjnych podejmowano bez pełnego poszanowania zasad praworządności i podstawowych reguł legislacji. W dalszym ciągu wierzymy, że jakościowa zmiana jest możliwa, nawet jeśli nie zawsze jest widoczna w działaniach rządzących.
Czy dziś państwo rzeczywiście wspiera przedsiębiorców, czy wsparcie nadal ma charakter wybiórczy i reaktywny?
Wsparcie wciąż bywa wybiórcze i w dużej mierze reaktywne – uruchamiane głównie w sytuacjach kryzysowych, a nie jako część długofalowej, spójnej strategii. Widać jednak zmianę podejścia. Przykładem jest deregulacja, od lat jeden z kluczowych postulatów przedsiębiorców, która wreszcie zaczyna wychodzić poza deklaracje.
W marcu powołano Rządowy Zespół ds. Deregulacji. Duży impuls dała współpraca z obywatelskim zespołem Rafała Brzoski „SprawdzaMY”, w ramach której zebrano tysiące propozycji uproszczeń od przedsiębiorców, organizacji branżowych i obywateli. Część z nich trafiła już do rządowego zespołu i została skierowana do realizacji. Zmiany – choć wciąż niewystarczające – zostały dobrze przyjęte przez biznes.
Pierwsze efekty deregulacji są zauważalne: zniesiono m.in. obowiązek corocznego raportowania strategii podatkowej, podniesiono limit zwolnienia z VAT dla małych firm oraz umożliwiono zawieranie umów leasingu drogą mailową. W tegorocznych pakietach deregulacyjnych znalazło się również wiele postulatów z naszej Czarnej Listy Barier – szczególnie w obszarze podatkowym.
Niestety, równolegle pojawia się rosnące poczucie niepewności. Zapowiedzi wzrostu obciążeń podatkowych budzą obawy części przedsiębiorców. By realnie wzmocnić przedsiębiorczość, potrzebujemy dziś nie tylko reakcji na bieżące wyzwania, ale trwałej, proaktywnej polityki gospodarczej – opartej na partnerstwie z biznesem, przewidywalności i prostocie przepisów.
Jak wygląda obecnie komunikacja między administracją publiczną a środowiskiem biznesowym – czy dialog stał się bardziej efektywny?
Komunikacja między administracją publiczną a środowiskiem biznesowym w ostatnich latach była trudna i mało skuteczna. Rada Dialogu Społecznego, która miała być przestrzenią do rozmowy o najważniejszych wyzwaniach gospodarczych i społecznych, od dawna nie spełniała swojej roli. Bez reformy RDS, którą pogrążają różne kryzysy, trudno liczyć, że zacznie lepiej funkcjonować. Ani obecny rząd, ani poprzedni nie traktował jej wystarczająco poważnie – a to poważny błąd, bo bez zaufania i rozmowy nie da się budować stabilnego rozwoju.
Dlatego propozycje zmian przygotowane przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej przyjmujemy z ostrożnym optymizmem. Wreszcie pojawia się szansa na uporządkowanie zasad reprezentatywności organizacji pracodawców, czyli na to, by w dialogu uczestniczyły te środowiska, które rzeczywiście reprezentują przedsiębiorców. Ograniczenie członkostwa do największych organizacji związkowych i pracodawców, przejrzysta weryfikacja oparta na kryteriach ilościowych i jakościowych, w tym wprowadzenie kryteriów finansowych dla organizacji pracodawców – mają przywrócić równowagę i wzmocnić rolę tej instytucji. Te propozycje budzą jednak kontrowersje części partnerów społecznych, co pokazuje, że dialog nadal wymaga dopracowania, a ostateczny kształt regulacji może ulec zmianie.
Jakie są obecnie nastroje wśród przedsiębiorców wobec działań rządu i jego polityki gospodarczej?
Zmiana władzy odbyła się między innymi dzięki głosom przedsiębiorców, którzy oczekiwali nowego otwarcia. Dlatego tym bardziej liczymy, że ten głos będzie słyszany przez koalicję.
Entuzjazm wobec zmiany władzy był widoczny w badaniach „Indeksu Biznesu”. W I i II kwartale 2024 roku odnotowano najwyższy od początku 2021 roku odsetek firm wskazujących poprawę warunków prowadzenia działalności, przy jednoczesnym spadku liczby pesymistów. O jedną piątą wzrósł też odsetek przedsiębiorstw pozytywnie nastawionych do przyszłości.
W lipcu tego roku badania nastrojów przedsiębiorców pokazały utrzymanie optymizmu – aż 64 proc. firm pozytywnie oceniło warunki gospodarcze, a ponad połowa także otoczenie prawne. Oczywiście sytuacja różni się w zależności od branży: handel i usługi wykazują wyraźną poprawę nastrojów, podczas gdy przemysł i budownictwo pozostają w trudniejszej sytuacji.
Jakie wsparcie i warunki są dziś kluczowe dla polskich przedsiębiorców, aby mogli skutecznie rozwijać swoje firmy?
Przede wszystkim, biznes potrzebuje stabilności, przewidywalności i deregulacji. Polska ma jedno z najbardziej skomplikowanych systemów prawnych w Europie. Ponad połowa firm wskazuje biurokrację jako główną barierę, a to nie jest tylko statystyka – to koszty, które utrudniają planowanie i inwestycje.
Dlatego tak ważne są rozwiązania, które poprawiają przewidywalność. Jednym z postulatów Lewiatana jest wydłużenie vacatio legis do sześciu miesięcy dla zmian w prawie podatkowym, które pogarszają sytuację podatnika. Dłuższy czas na dostosowanie się do zmian oznacza większą szansę przygotowania firmy i zwiększa bezpieczeństwo inwestycji. Innym kluczowym wyzwaniem są rosnące koszty pracy i energii, trzecim – ograniczony dostęp do kapitału i brak kadr. Dlatego konkurencyjność, o którą walczą dziś polscy i europejscy przedsiębiorcy, wymaga mechanizmów łagodzących – stopniowego wprowadzania obciążeń i wsparcia dla MŚP.
Mimo fatalnych pozycji w rankingach barier i złożoności systemu podatkowego Polska wciąż należy do najszybciej rozwijających się gospodarek Europy. A to pokazuje siłę, determinację i potencjał polskich przedsiębiorców.
Porozmawiajmy o Europie. Czym Unia powinna być w przyszłości i jaką historię może opowiedzieć światu?
Unia Europejska stoi dziś przed wieloma wyzwaniami – geopolitycznymi, gospodarczymi, energetycznymi i demograficznymi. Nie oznacza to nieuchronnego jej upadku, ale na pewno znajdujemy się w punkcie przesilenia. Przyszłość UE będzie zależała od zdolności państw członkowskich do współpracy w strategicznych obszarach – bezpieczeństwa, energii, cyfryzacji i konkurencyjności gospodarczej. Egoizmy narodowe i brak solidarności osłabiają Unię, podczas gdy współpraca i integracja pozwalają utrzymać znaczenie Unii w świecie, w którym rośnie rywalizacja mocarstw. Kryzysy, zamiast osłabiać, mogą stać się impulsem do redefinicji Europy i budowy jej odporności i globalnej konkurencyjności.
Unia powinna opowiadać historię, w której gospodarka jest zintegrowana i oparta na przewidywalnych zasadach, polityka pokazuje, że różnorodność kultur i interesów może tworzyć wspólnotę zdolną do podejmowania strategicznych decyzji, a w wymiarze globalnym prezentuje alternatywną narrację wobec rywalizacji USA-Chiny – model oparty na wartościach, solidarności i odpowiedzialności.
Jeżeli Unia potraktuje kryzysy jako impuls do modernizacji i współpracy, może stać się wzorem stabilności, innowacji i zrównoważonego rozwoju, pokazując światu, że Europa potrafi łączyć siłę gospodarczą z odpowiedzialnością społeczną i polityczną.
A co z zarzutem, że Unia sama sobie szkodzi nadmiarem regulacji?
Ten zarzut nie jest bezpodstawny. Przeregulowanie hamuje innowacyjność. Europa potrzebuje mądrej deregulacji i wspólnych standardów – tak, by ambitne cele klimatyczne i społeczne mogły być realizowane w sposób dający firmom przestrzeń do rozwoju.
Równocześnie konieczne jest nowe podejście do współpracy z biznesem. Firmy – także MŚP – mają ogromny potencjał we wzmacnianiu odporności Europy. Warto tworzyć formalne partnerstwa publiczno-prywatne, w których kompetencje, zasoby i technologie przedsiębiorców są skutecznie wykorzystywane.
Czy Unia powinna być bardziej scentralizowana – na wzór amerykański?
Unia Europejska to unia polityczna i gospodarcza innego typu niż USA i nie stanie się federacją na ich wzór. Ale w kluczowych obszarach – bezpieczeństwie, energii, demografii – potrzebujemy ścisłej współpracy i wspólnych polityk.
Współpraca gospodarcza oraz pogłębiająca się współpraca w zakresie edukacji i rozwoju kompetencji pokazuje, że jest to możliwe i potrzebne. Łączy nas także wspólnota wartości, takich jak wolność, demokracja, równość, praworządność i prawa człowieka. Są one fundamentem tożsamości europejskiej, której wyrazem jest UE. Unia chroni prawa swoich obywateli, dąży do pokoju i zrównoważonego rozwoju.
Jeśli uda się wzmocnić konkurencyjność i pobudzić fantastyczny kapitał ludzki, jakim dysponuje Unia, do pracy na rzecz rozwoju, stanie się ona liczącym się aktorem na globalnej scenie. Konfederacja Lewiatan jest aktywnie zaangażowana w tworzenie takiego konkurencyjnego środowiska gospodarczego poprzez prace na rzecz mądrego upraszczania przepisów unijnych i deregulowania polskich.
Czy istnieje coś takiego jak europejska solidarność?
Z perspektywy biznesu solidarność oznacza silną europejską gospodarkę. Silna gospodarka to fundament bezpieczeństwa – stabilne łańcuchy dostaw, dostęp do energii i wsparcie dla firm. Konieczne jest uproszczenie regulacji, tak aby sprzyjały innowacjom i odporności. Europa potrzebuje sprawnego rynku wewnętrznego, silnej współpracy z NATO i prawdziwej gotowości na kryzysy.
Czy Europa mówi dziś jednym głosem?
Kompetencje między UE a państwami członkowskimi są podzielone, a wiele polityk społecznych czy fiskalnych pozostaje w gestii krajów. Tam, gdzie decyzje zapadają na poziomie UE – np. handel, regulacje rynku wewnętrznego, wspólne normy – wspólny głos jest konieczny dla skuteczności.
W obszarach mieszanych brakuje koordynacji i minimalnych standardów. UE mogłaby tu wzmocnić współpracę i ustanowić granice swobody krajowej, by unikać fragmentacji. W sektorach strategicznych – technologia, energia, bezpieczeństwo – brak wspólnotowego podejścia staje się słabością całej Unii.
A euro? Powinniśmy je wprowadzić?
Temat wejścia Polski do strefy euro od wielu lat wywołuje skrajne emocje wśród polityków, ekonomistów i opinii publicznej. Choć przystępując do Unii Europejskiej Polska zobowiązała się do przyjęcia wspólnej waluty, obecnie nie widać woli politycznej, by proces ten rozpocząć. W tej chwili nie spełniamy także formalnych wymogów wejścia do unii walutowej.
W świadomości społecznej temat euro zszedł na dalszy plan. Polacy są podzieleni – w badaniach CBOS i Eurobarometru z 2024 roku przeciwników wspólnej waluty jest nieco więcej niż zwolenników, choć różnice nie są duże. Poziom wiedzy społeczeństwa o skutkach przyjęcia euro wciąż pozostaje niski, a debata zdominowana jest przez emocjonalne przekazy, często oparte na przykładzie Słowacji lub Litwy – krajów, które przeszły przez ten proces znacznie wcześniej.
Jednak przy obecnym stanie finansów publicznych i priorytetach polityki gospodarczej (obronność, transformacja energetyczna, absorpcja środków z KPO), rozważania o przyjęciu euro mogą wrócić dopiero za kilka lat.