W ostatnich tygodniach przez Gruzję przetoczyły się masowe protesty przeciwko projektowi ustawy o „zagranicznych agentach”, nad którą głosowano w tamtejszym parlamencie. Krytycy nazywają ją „prawem rosyjskim” i wskazują, że może ona naruszać swobody obywatelskie. Jednak pomimo wielotysięcznych manifestacji, parlament ostatecznie przyjął ustawę.
Gruzja. Ustawa o „zagranicznych agentach” przeszła przez parlament. Prezydentka jest przeciwko
We wtorek (14 maja) w gruzińskim parlamencie odbyło się trzecie czytanie projektu kontrowersyjnej ustawy o „zagranicznych agentach”. „Za” zagłosowało 80 deputowanych z rządzącej partii Gruzińskie Marzenie. Natomiast 30 posłów z opozycji opowiedziało się przeciwko. Przed głosowaniem wśród obecnych na sali polityków wielokrotnie dochodziło do starć słownych, a nawet siłowych.
Prezydentka Gruzji Salome Zurabiszwili, która do tej pory opowiadała się przeciwko ustawie, zapowiedziała w rozmowie z BBC, że kiedy ta trafi na jej biurko – nie podpisze jej. Jednak jak tłumaczy brytyjska stacja, istnieje duże prawdopodobieństwo, że parlament – w którym większość ma partia rządząca Gruzińskie Marzenie – zdoła odrzucić prezydenckie weto w dodatkowym głosowaniu.
Ustawa o „zagranicznych agentach” w Gruzji. O co chodzi?
Ustawa o „zagranicznych agentach” jest wzorowana na rosyjskim prawie, gdzie obowiązują już podobne przepisy. Przewiduje ona, że osoby prawne oraz media, których minimum 20 proc. funduszy pochodzi z zagranicy, będą podlegać obowiązkowej rejestracji i sprawozdawczości. Takie podmioty będą musiały także trafić do specjalnego rejestru agentów obcego wpływu. Będą też pod kontrolą Ministerstwa Sprawiedliwości, które będzie mogło wymusić na nich przekazywanie poufnych informacji. W przypadku niedostosowania się do nowego prawa jest przewidziana grzywna w wysokości 25 tysięcy lari gruzińskich (ok. 37 tys. złotych).
Nasilają się protesty w Gruzji po przyjęciu ustawy. „Oni chcą europejskiej przyszłości”
Przed budynkiem parlamentu w Tbilisi zebrało się tysiące obywateli Gruzji, którzy głośno demonstrowali swoje niezadowolenie z przyjęcia ustawy. Manifestujący zdołali rozbić barierki umieszczone przed gmachem, a na ścianie pojawił się wielki, czerwony napis „To nasz kraj”. Z protestującymi walczy policja, używając do tego m.in. armatek wodnych. Jak podaje Biełsat, mundurowi zaczęli zatrzymywać protestujących. Demonstranci nawołują do organizacji ogólnokrajowego protestu.
Ustawa o „zagranicznych agentach” jest także krytykowana przez społeczność międzynarodową, w tym przedstawicieli Unii Europejskiej. Przebywający w Tbilisi unijni politycy chcą, aby Parlament Europejski zweryfikował status Gruzji jako kandydata do UE. Przypomnijmy, że kraj ten otrzymał go w 2023 roku. Po stronie demonstrujących wprost opowiedziała się Roberta Metsola, przewodnicząca PE. „Tbilisi, słyszymy was! Widzimy was! Gruzini protestujący na ulicach marzą o Europie, dumnie machając unijną flagą. Oni chcą europejskiej przyszłości. Oni oczekują europejskich wartości i standardów. Parlament Europejski wspiera Gruzinów” – napisała polityczka na platformie X.
Polskie władze zareagowały na sytuację w Gruzji. MSZ: Wyrażamy głębokie rozczarowanie
„Wyrażamy głębokie rozczarowanie przyjęciem przez Parlament Gruzji ustawy 'o przejrzystości wpływów zagranicznych’, która oddala Gruzję od Unii Europejskiej” – napisano na oficjalnym profilu Ministerstwa Spraw Zagranicznych na X. Resort wezwał także gruzińskie władze „do zaprzestania represji wobec NGO i niezależnych mediów”.