
W skrócie
-
Potężna erupcja wulkanu Kilauea na Hawajach trwała prawie sześć godzin i wyrzuciła lawę na ponad 400 metrów wysokości.
-
Podczas wybuchu do atmosfery przedostały się duże ilości szkodliwych gazów i pyłu, co może powodować problemy zdrowotne.
-
Wulkan jest bardzo aktywny – w ciągu ostatniego roku wybuchł aż 39 razy, a erupcje przyciągają coraz więcej turystów.
Amerykańska Służba Geologiczna poinformowała, że erupcja rozpoczęła się we wtorek i trwała niemal sześć godzin. Zakończyła się w środę rano.
W najaktywniejszym momencie słup lawy wyrzucany był z południowego krateru na wysokość ponad 420 metrów, a z północnego – na wysokość ok. 280 metrów. W sumie podczas erupcji wulkan wyrzucił ok. 10 mln metrów sześciennych lawy.
Tego tygodniowa erupcja nie wyrządziła żadnych znaczących szkód. Mimo to służby ostrzegają, że wraz z lawą wydzielane z wulkanu są również duże ilości szkodliwych gazów takich jak np. dwutlenek siarki, który może tworzyć tzw. vog (wulkaniczny smog), który może powodować problemy z układem oddechowym. Zagrożenie stanowić mogą również pył i cząstki wulkaniczne, które mogą spadać na ziemię po erupcji.
Hawaje. Wulkan Kilauea wybucha regularnie od roku
Kilauea to jeden z najaktywniejszych wulkanów na świecie. Jego obecna wzmożona aktywność trwa od grudnia ubiegłego roku. W tym czasie wybuchł on już 39 razy.
Każda erupcja trwała do maksymalnie 12 godzin. Po niej następowała przerwa, która zazwyczaj trwa ok. dwa tygodnie. Amerykańska Służba Geologiczna przewiduje, że również tym razem ponowna erupcja może nastąpić w ciągu najbliższych 14 dni.
Wzmożona aktywność wulkanu budzi zainteresowanie nie tylko geologów, ale również turystów. Portal „The Independent” informuje, że tylko do listopada na Hawaje przyjechało 157 tys. turystów, by oglądać erupcje wulkanu. To o 43 proc. więcej niż w roku ubiegłym.











