Interia współpracuje z czołowymi redakcjami na świecie. W naszym cotygodniowym, piątkowym cyklu „Interia Bliżej Świata” publikujemy najciekawsze teksty najważniejszych zagranicznych gazet. Dziennik „Le Monde”, z którego pochodzi poniższy artykuł, założono pod koniec 1944 r. Od tego czasu gazeta należy do najchętniej czytanych przez Francuzów i stanowi wiodący głos w debacie publicznej.
Klimat rodem z apokaliptycznego filmu: na obrzeżach Madrytu – oświecając sobie drogę smartfonami – mieszkańcy błądzą po ciemnych jak smoła alejkach dużego chińskiego bazaru, w poszukiwaniu latarek, świec, baterii i przenośnych odbiorników radiowych. Nieopodal w zasilanym generatorem supermarkecie Mercadona opustoszały półki z gotowymi posiłkami, zgrzewkami wody butelkowanej, papierem toaletowym i workami z węglem drzewnym.
28 kwietnia o godzinie 12.33 w całej Hiszpanii i Portugalii zgasły światła. Ogromna przerwa w dostawie prądu, której przyczyna wciąż pozostaje nieznana, szybko wpędziła Półwysep Iberyjski w prawdziwy chaos – pociągi stanęły, metro zostało zamknięte, ruch drogowy sparaliżowany, loty odwołane, łączność telefoniczna i dostęp do internetu częściowo przerwane, a terminale płatnicze i bankomaty przestały działać.
Oszczędzone zostały Baleary, Wyspy Kanaryjskie, Madera i Azory, które są podłączone do niezależnych sieci energetycznych. Nazajutrz, 29 kwietnia o godzinie 7:40, przywrócono dostawy prądu do 99 proc. hiszpańskich i 95 proc. portugalskich domów.
Blackout. Co wiadomo o awarii zasilania?
– Na pięć sekund straciliśmy 15 gigawatów [GW], czyli około 60 proc. zapotrzebowania na energię elektryczną w tamtym czasie – oznajmił w poniedziałek po godz. 23, w przemówieniu po nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego, premier Hiszpanii Pedro Sanchez. – Nie udało nam się jeszcze ustalić, co spowodowało to zniknięcie. Analizowane są wszystkie możliwe przyczyny i żadna nie jest wykluczona – dodał.
W ciągu dnia w mediach pączkowały kolejne hipotezy, począwszy od złośliwego ataku po możliwy incydent na linii wysokiego napięcia. Jednakże przewodniczący Rady Europejskiej i były premier Portugalii Antonio Costa przekazał w mediach społecznościowych, że „na tym etapie nie ma żadnych oznak cyberataku„. Obecny szef portugalskiego rządu Luis Montenegro podczas konferencji prasowej zapewnił natomiast, że „źródło załamania nie znajdowało się w Portugalii„.
Dyrektor operacyjny hiszpańskiej sieci elektroenergetycznej (Red Electrica de España, REE), Eduardo Prieto, wyjaśnił, że „bardzo silne wahania w przepływach energii” spowodowały nagły spadek napięcia i odłączenie Hiszpanii od sieci europejskiej. -To wydarzenie absolutnie wyjątkowe i bezprecedensowe – podsumował.
Hiszpania. Paraliż komunikacyjny po wielkiej awarii prądu
O godzinie 12.33 – kiedy nastąpiła awaria – na hiszpańskiej sieci kolejowej kursowało ponad 110 pociągów. Operator Renfe, zarządca sieci kolejowej Adif i Wojskowa Jednostka Ratownicza w ciągu dnia i wieczorem zdołali ewakuować 35 tys. pasażerów. Mimo starań, w nocy z poniedziałku na wtorek, trzy pociągi znajdujące się w trudno dostępnych rejonach wciąż czekały na ratunek.
W Madrycie, podobnie jak w Lizbonie, Barcelonie i Porto, niespodziewanie zatrzymało się metro, którego pasażerowie musieli dostać się po torach do najbliższej stacji, by następnie spróbować kontynuować podróż zatłoczonym autobusem. Zgasła również sygnalizacja świetlna, co spowodowało ogromne korki – zwłaszcza w hiszpańskiej stolicy, gdzie przejechanie 20 kilometrów zajmowało niekiedy ponad pięć godzin.
Strażacy ruszyli na pomoc tysiącom osób uwięzionych w windach: w Katalonii przeprowadzono ponad 600 takich interwencji, a w Madrycie 300.
Hiszpania. Zamknięte sklepy, odwołane loty, ciemność na ulicach
Samorządy poprosiły mieszkańców o ograniczenie planowanych podróży do minimum, a szpitale odwołały mniej pilne wizyty, aby skupić się na nagłych przypadkach, korzystając przy tym z zapasowych generatorów. Aby pomóc osobom, które nie były w stanie dotrzeć do swoich domów, około 15 dworców kolejowych w Hiszpanii pozostawało otwartych przez całą noc.
Dzięki generatorom udało się utrzymać działalność lotnisk – ale odwołano kilkaset lotów. Wyposażone w generatory supermarkety kontynuowały obsługę klientów; pozostałe musiały jednak chwilowo zawiesić działalność. W małych sklepikach obsługiwano jedynie osoby posiadające gotówkę.
O godzinie 12.33 piec piekarni w położonym nieopodal Madrytu, niewielkim miasteczku Villanueva de la Canada, nagle się zatrzymał. Jak wspomina Paula Lopez, stało się to tuż przed rozpoczęciem pieczenia bagietek.
– Wiele supermarketów musiało się zamknąć. Gdy tylko ludzie zdali sobie sprawę, że nie ugotują nic w domu – a to może się przeciągnąć – przed piekarnią ustawiła się ogromna kolejka. Sprzedałam cały chleb i wszystkie quiche – wspomina 25-latka, jednocześnie rozpaczliwie próbując ręcznie opuścić elektryczną żaluzję swojego lokalu.
Obok niej siedziała zaniepokojona klientka, 70-letnia Antonia Tirado. – To wygląda na cyberatak. Boję się, że jeśli sytuacja będzie się powtarzać, ludzie zaczną się denerwować i dojdzie do zamieszek – przyznała widocznie zmartwiona.
Hiszpania. Stan nadzwyczajny w części regionów
Aby zwiększyć bezpieczeństwo, hiszpańskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych rozmieściło dodatkowych 15 tys. funkcjonariuszy policji i tyle samo strażników cywilnych.
8 z 13 dotkniętych blackoutem wspólnot autonomicznych (silnie zdecentralizowanych regionów) zwróciło się do rządu w Madrycie z prośbą o ogłoszenie maksymalnego poziomu gotowości na ich terytorium, czyli stanu „nadzwyczajnego”. Pozwoli on na przekazanie zarządzania kryzysem rządowi centralnemu. Wśród wspomnianych regionów jest: Andaluzja, Walencja czy region Madrytu.
Aby przywrócić elektryczność, rząd zmobilizował autonomiczne elektrownie wodne i elektrownie gazowo-cieplne o cyklu łączonym, a także uzyskał wsparcie francuskiego zarządcy sieci elektroenergetycznej RTE, który „zwiększył swoją pomoc dla Hiszpanii do 2000 megawatów za pośrednictwem linii energetycznych, które zaopatrują Katalonię i hiszpański Kraj Basków z Francji„.
41-letnia fryzjerka Soraya Roman siedziała na chodniku przed zamkniętymi drzwiami swojego salonu. – Próbuję dzwonić do moich klientów, żeby powiedzieć im, żeby nie przychodzili, ale nie mogę złapać sygnału. To szaleństwo czuć się tak bezbronnym i zależnym – rozpaczała.
Francesco Pierfelicie, 39-letni właściciel włoskiej restauracji, przechodził obok niej w drodze do domu z torbą pełną jedzenia na wynos w ręku. – Nie mogę ani otworzyć mojej restauracji, bo drzwi są automatyczne, ani dostać się do chłodni. Obawiam się, że będę musiał wyrzucić jej zawartość. Nie mogę też otworzyć drzwi do garażu, w którym stoi mój samochód… A on również jest elektryczny – dodał.
Artykuł przetłumaczony z „Le Monde”.
Tłumaczenie: Nina Nowakowska
Tytuł, lead, śródtytuły oraz skróty pochodzą od redakcji