„Tourists go home (turyści do domu – tłum. red)” – można przeczytać na jednym z murów w centrum Madrytu, który w czerwcu zapełnia się przybyszami z innych krajów, w tym z Polski.
Stolica Hiszpanii nie jest jednak miejscem największych protestów przeciwko masowej turystyce w kraju. Te odbywają się m.in. w Barcelonie, Andaluzji czy na Balearach. Na Wyspach Kanaryjskich już w ubiegłym roku mieszkańcy wychodzili na ulicę.
Hiszpania. Protesty przeciwko masowej turystyce
W 2024 roku do Hiszpanii przyjechała rekordowa liczba 94 mln zagranicznych turystów. Wśród nich było prawie 2,5 mln Polaków, również najwięcej w historii.
– Przed przyjazdem sprawdzałem wiadomości na temat protestów. Obawialiśmy się, że mogą one dotyczyć również nas – powiedział Andrzej, który wraz z rodziną przeprowadził się w kwietniu na kilka tygodni do Hiszpanii.
W małej miejscowości na Costa Blanca we wschodniej części Hiszpanii nic takiego go nie spotkało, nie doświadczył nieprzyjemności również w oddalonym o godzinę jazdy samochodem turystycznym Alicante.
– W Alicante na murach widziałem nawet plakaty wzywające do nieorganizowania akcji przeciwko turystom w obawie przed bankructwem biznesów zarabiających na przyjezdnych – zauważył Andrzej.
Protesty w Hiszpanii. Mieszkańcy Barcelony: Tourists go home
W niektórych większych miastach Hiszpanii protesty przybierają jednak dość bezpośrednie formy. W lipcu 2024 r. świat obiegły nagrania, jak mieszkańcy Barcelony, którzy skandowali hasło „Tourists go home”, polewali siedzących w restauracjach i barach zagranicznych gości z pistoletów na wodę.
Rada miejska Barcelony skrytykowała to zachowanie. – Protestowanie przeciwko masowej turystyce musi być zgodne z szacunkiem dla ludzi, którzy odwiedzają Barcelonę – wezwał zastępca burmistrza Jordi Valls.
Apel władz nie powstrzymał jednak tego typu zachowań. Pod koniec kwietnia grupa demonstrantów zatrzymała przed słynnym kościołem Sagrada Familia autobus turystyczny, oblewając pasażerów wodą.
Barcelona. Mieszkańcy zapowiadają kolejny protest, użyją pistoletów na wodę
Kolejne protesty w stolicy Katalonii odbędą się 15 czerwca. Ich symbolem również mają być pistolety na wodę, które mogą uprzykrzyć życie turystom.
„Turystyka kradnie nam chleb, dach nad głową i przyszłość!” – alarmuje zgromadzenie ABDT, prowadzące akcje przeciwko masowej turystyce.
Działania takie podejmują również hiszpańskie wspólnoty autonomiczne, w tym Katalonia. Na jesieni w życie ma tam wejść nowy podatek turystyczny, który w Barcelonie, stolicy regionu, może wynosić nawet 15 euro za noc.
Protesty przeciwko masowej turystyce. „Nie tylko Hiszpania”
Z kolei burmistrz Barcelony Jaume Collboni zapowiedział wcześniej plan zamknięcia do 2028 r. wszystkich wynajmów krótkoterminowych, co skrytykowała branża hotelarska.
Protesty zaplanowane na połowę czerwca odbędą się w kilku europejskich krajach, poza Hiszpanią także w Portugalii i we Włoszech.
Z nadmiarem turystów walkę podejmują władze wielu miast Italii, od Wenecji po Riwierę Włoską. Problem dostrzegają także władze państwa. Rzym rozważa podniesienie podatku turystycznego, aby przybysze stali się „bardziej odpowiedzialnymi”.
Problem nie dotyczy tylko Starego Kontynentu. Coraz mocniej daje o sobie znać w dalekiej Azji, a najwyraźniej widoczny jest w Japonii, którą w 2024 roku odwiedziła rekordowa liczba 36,8 mln turystów.
Hiszpania. Turystyka źródłem utrzymania wielu obywateli
Sektor turystyczny odpowiada za ponad 12 proc. PKB Hiszpanii, dając pracę ponad 2,5 mln ludzi, co stanowi 11,6 proc. całkowitego zatrudnienia.
Światowa Rada ds. Podróży i Turystyki (WTTC) szacuje, że udział tego sektora w rozwoju hiszpańskiej gospodarki będzie rósł – w 2034 r. może odpowiadać nawet za 17 proc. PKB.
- To miejsce nazywane jest polskim Miami. Teraz podróż do niego będzie jeszcze krótsza
- Greckie wyspy – egzotyczne wakacje na południu Europyart. sponsorowany