-
Holandia notuje wzrost liczby deportacji bezdomnych migrantów z krajów UE, głównie z Polski i Rumunii.
-
Decyzje o wydaleniu zapadają najczęściej z powodu uciążliwości społecznych. Osoby deportowane często tracą wcześniej pracę, środki do życia czy mieszkanie przez problemy z agencjami pracy tymczasowej i nadużycia.
-
Organizacje pozarządowe i eksperci podkreślają, że deportacje osób bezdomnych są niezgodne z prawem UE i apelują o zmianę polityki Amsterdamu.
-
Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Jak czytamy w obszernym tekście Balkan Insight, w Holandii rośnie liczba deportacji bezdomnych migrantów z Unii Europejskiej. W zestawieniu tym przewodzić mają ludzie głównie z Polski i Rumunii.
Autorzy dotarli do osób, które zostały deportowane. Jedna z nich to 42-letni Krystian (imię zmienione – red.). Polak przyjechał do Holandii w 2019 roku z pomocą agencji pracy tymczasowej. Do Polski odesłany został w lutym 2025 roku. – Państwo holenderskie chciało się mnie pozbyć, bo nie pracowałem, nie miałem żadnych dokumentów ani zakwaterowania. I im się udało – opisuje podczas rozmowy w Poznaniu.
Deportacje bezdomnych z Holandii. W tle migracja i Polacy
„Mimo marzeń o Unii Europejskiej bez granic, zapisanych w zasadach swobodnego przepływu osób w strefie Schengen, obywatele UE dalej mogą zostać deportowani z kraju, do którego przybyli. Krystian to jedna z setek osób, które co roku Holandia wydala, bo nie spełniają już określonych w prawie UE warunków” – czytamy.
W 2024 roku Holandię opuścić musiało 690 obywateli UE, podczas gdy w 2019 roku liczba ta wynosiła 290 – wynika z danych tamtejszego Urzędu ds. Repatriacji i Wyjazdów. Decyzje o deportacjach nazywane są „transferami”. Zdecydowana większość spraw wszczynana jest z uwagi na „powodowanie uciążliwości„. Na około 800 rozpatrywanych przypadków 590 dotyczyło właśnie tej kwestii.
Jak precyzują autorzy, deportacje dotykają bezdomnych migrantów żyjących na ulicy, głównie tych z Europy Środkowo-Wschodniej. Mowa tu o obywatelach Polski i Rumunii. W ciągu pięciu lat liczba Polaków deportowanych z Holandii podwoiła się. Z danych polskiego MSWiA, na które powołuje się Balkan Insight wynika, że ze 156 przypadków w 2020 wzrosła do 356 w 2024 roku.
– Nie spotkałam tam (w holenderskich ośrodkach zatrzymań – red.) osoby, która nie miałaby problemów – mówi Barbara Śmietana, pracowniczka Fundacji Barka. Organizacja pomaga osobom bezdomnym w niektórych europejskich krajach, także w Holandii.
Autorzy oceniają, że polityka deportacyjna Amsterdamu jest kontrowersyjna. Wskazują na opinie, z których wynika, że władze zrzucają w ten sposób odpowiedzialność za osoby bezdomne na inne kraje, z których pochodzą migranci. Druga sprawa to skuteczność takiego działania – ludzie mogą do Holandii swobodnie powrócić, granice UE są nadal otwarte.
Praca tymczasowa i problemy Polaków. „Zaczynać wszystko od nowa”
W tekście omówiono przypadki Polaków, którzy przez problemy z pracą czy procedurami agencyjnymi trafiali na ulicę i musieli zaczynać wszystko od nowa – szukać nowego pośrednika i zatrudnienia. W tym czasie dostawali mandaty; za spanie na ulicy czy picie alkoholu. W kolejnych miesiącach wspomniany wyżej Krystian został okradziony, zgubił dokumenty, co jeszcze bardziej skomplikowało sytuację. „Za bardzo się wstydził, by wrócić do rodziny w Polsce” – opisano jego historię.
Osobom bezdomnym decyzje deportacyjne dostarczają urzędnicy. Nie ma na nich adresu, jedynie adnotacja, że doręczono je bezpośrednio. „W listach stwierdzone jest, że osoba nie ma prawa legalnego pobytu i ma 28 dni na opuszczenie kraju”. Można wnieść sprzeciw; pisemnie, w języku niderlandzkim. – Często te osoby są znane policji, więc to gra w kotka i myszkę – opisuje sytuację prawnik Niek Vollebergh, wskazując, co dzieje się, jeśli minie termin.
Organizacje pozarządowe pracujące z bezdomnymi mówią, że około 70 proc. deportowanych to Polacy, około 12 proc. to Rumuni. W mniejszym stopniu także Bułgarzy, Litwini, Finowie, a nawet Niemcy.
Jak czytamy, zgodnie z prawem UE obywatele Wspólnoty mogą swobodnie poruszać się po jej terenie, ale muszą posiadać środki na utrzymanie się w innym kraju, jeśli będą przebywać tam dłużej niż trzy miesiące.
Państwa nie mogą bez powodu weryfikować takich informacji, jednak gdy ktoś popadnie w kłopoty, często natyka się na służby. Te odnotowują dane obywateli i poszczególne przypadki – spanie na ulicy, żebractwo, spożywanie alkoholu czy grzebanie w śmietnikach. Jeśli takie incydenty się namnażają, sprawa procedowana jest dalej.
Prawnicy w rozmowie z dziennikarzami wskazują, że skuteczne może okazać się znalezienie pracy czy wykazanie, że się jej aktywnie poszukuje, jednak odwołania od decyzji o deportacji uwzględnianie są rzadko.
Gdy termin minie, a sytuacja bezdomnego nie ulegnie zmianie, dochodzi do zatrzymania i przewiezienia bezdomnego do specjalnego ośrodka. Stamtąd organizowana jest procedura deportacyjna. Jej szczegóły są jednak niejasne. Organizacje odnotowują jedynie, że taka osoba „znika” z ulicy.
„Bezdomność nie może być warunkiem wydalenia”. Apelują do władz
– Bezdomność nie może być warunkiem wydalenia – kontruje z kolei Simona Barbu, specjalistka ds. polityki migracyjnej z europejskiej, pozarządowej organizacji, skupiającej się na walce z bezdomnością (FEANTSA). Wskazuje ona wprost, że „to polityka niezgodna z prawem UE„.
FEANTSA oskarża Holandię o „przenoszenie bezdomności” między krajami UE i apeluje o rozwiązanie problemu bez zrzucania odpowiedzialności.
Eksperci i prawnicy zwracają też uwagę na zagadnienie dotyczące agencji pracy tymczasowej. Często w takich firmach dochodzi do nadużyć, a kraj nie gwarantuje migrantom należytej ochrony. Błyskawicznie można stracić zatrudnienie, środki do życia i mieszkanie. Trudna sytuacja migrantów bez pracy przekłada się na kolejne ich problemy – z alkoholem czy niedozwolonymi substancjami.
Źródło: Balkan Insight
-
„Zapłacicie niepoliczalną cenę”. Rośnie napięcie na linii USA – Wenezuela
-
Gorzkie słowa polskiego kardynała. Zaapelował do rodaków